Rosyjska flota wojenna ma coraz większe kłopoty. Najpierw odmowa dostarczenia Mistrali przez Francję, potem pożar na okręcie atomowym, a teraz… brak silników, bez których do służby nie mogą wejść dwie nowoczesne fregaty bojowe, a trzeciej nie daje się naprawić.
Fabryka silników „Zoria-Maszprojekt” w ukraińskim Mikołajowie zerwała współpracę z rosyjskimi zakładami w Kołomnie, odmawiając dostarczenia specjalistycznych turbin i podzespołów do produkowanych przez Rosjan silników. Zakłady w Mikołajowie podporządkowały się decyzji prezydenta Petro Poroszenki, który zabronił ukraińskim firmom współpracy z rosyjską zbrojeniówką.
W wyniku tego dwie nowoczesne rosyjskie fregaty „Admirał Kasatonow” i „Admirał Gołowko” nie mogą wejść do służby we Flocie Czarnomorskiej, zaś w przypadku trzeciej – zwodowanego jeszcze w 2010 roku „Admirała Gorszkowa” – nie daje się naprawić napędu.
Rosyjskie fregaty nowej generacji 22350 to jednostki budowane w technologii stealth – mają być prawie niewidoczne dla radarów, każda z nich jest wyposażona łącznie w 32 rakiety mogące razić zarówno okręty nawodne jak i łodzie podwodne, a także w działa i karabiny maszynowe. Jednak bez silników jednostki są bezużyteczne.
Rosyjska armia od roku już zapewnia, że zleci produkcję turbin i silników okrętowych innemu wykonawcy, jednak jak na razie nie dało to żadnego rezultatu.
Kresy24.pl / BBC
1 komentarz
ltp
7 maja 2015 o 17:24Niech przerobią na żaglowce, albo galery