W czerwcu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że rakieta „Sapsan” przeszła już pozytywne testy i że prace nad masową produkcją tej rakiety balistycznego są już w toku. Od tego czasu za rosyjskimi liniami frontu i na terytorium Rosji odnotowano udane ataki z nieznanej broni. Powstaje pytanie, jakim rodzajem uzbrojenia je przeprowadzono.
Nie ma praktycznie żadnych oficjalnych informacji na temat możliwości użycia rakiet „Sapsan”. Jednak 9 grudnia Zełenski poinformował, że rakiety „Sapsan” są już wykorzystywane. Prezydent Ukrainy uznał, że wróg nie powinien znać wszystkich szczegółów i dlatego nie udzielił dalszych informacji.
Perspektywy użycia rakiet balistycznych „Sapsan” przedstawił w wywiadzie dla agencji UNIAN analityk wojskowy i ekspert lotniczy Konstantyn Krywołap.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Ukraina wykorzystuje już rakiety balistyczne „Saspan”, ale postanowił nie ujawniać żadnych szczegółów. Co Pan o tym sądzi?
Po co ujawniać szczegóły? Żeby nasi ludzie pytali: „Dlaczego nie atakujecie Moskwy?” Gdzie jest bunkier Putina? Czemu nie atakujecie bunkra Putina?
Być może…
Właściwie, sądząc według wszystkich informacji, użyto już ponad dziesięciu rakiet „Sapsan”, a może nawet dwudziestu.
Nie wykluczam możliwości, że Rosjanie coś zestrzelili. Ale mocno w to wątpię, ponieważ system S-400 nie jest zbyt zdolny do przechwytywania broni balistycznej.
Musimy zacząć od historii.
Na początku lat 90. Ukraina rozpoczęła opracowywanie tego uzbrojenia. Wtedy projekt nazywał się „Borisfen”. [Konstruktorzy} Chcieli atakować wszystko – cele naziemne, morskie i powietrzne. Planowano, że będzie to zarówno rakieta przeciwlotnicza, jak i balistyczna. Zasadniczo różnica leżała w systemie naprowadzania. Wszystko inne było takie samo.
Zaczęli opracowywać tę rakietę, a potem powiedziano, że ze Związkiem Sowieckim Radziecki koniec i na tym historia się kończy. Ale za prezydentury Wiktora Juszczenki w latach 2005-2006, prace nad tym systemem zostały wznowione i stało się jasne, że brakuje nam taktycznych systemów rakietowych „Toczka-U”, ponieważ ich zapasy się kończą, i że jesteśmy całkowicie zależni od Federacji Rosyjskiej w tym zakresie.
Dano pieniądze Biuru Konstrukcyjnemu „Jużnoje” i powiedziano: opracowywać „Sapsan”, potrzebujemy go. Zgodnie z planem, rok 2012 miał być rokiem zakończenia całego procesu. Chcę jednak jeszcze raz podkreślić, że to broń balistyczna z czasów ZSRS. To znaczy, wdrażano pomysły, które były w użyciu w czasach ZSRS.
W 2008 roku przeżyliśmy poważny kryzys. Historia „Sapsana” dobiegła końca, a projekt został zamrożony. Stoi w miejscu.
W 2010 lub 2011 roku pojawiła się oferta z Arabii Saudyjskiej. Saudyjczycy chcieli zapewnić Ukrainie fundusze, abyśmy mogli opracować dla nich rakietę balistyczną. Złożyli taką ofertę. Ale faktycznie wyprodukowano dwie wyrzutnie rakiet. Jedną dla Arabii Saudyjskiej, a drugą dla Sił Zbrojnych Ukrainy. I to był w zasadzie koniec historii.
Za prezydentury Petra Poroszenki rozpoczęły się testy rakiety „Sapsan”, i były postępy, choć nieco ograniczone. W tym czasie rakieta była ukończona w około 80%.
Pomysł, który narodził się w 1994 roku, w latach 2019-2020 był już nieco przestarzały. System nie był w pełni rozwinięty. A wynik nie był jasny.
Wtedy rozpoczęła się gorąca faza wojny. Początkowo nie było na to czasu, ale potem przypomniano sobie o rakiecie. Około 2024 roku ponownie rozpoczęły się testy, a rakieta „Sapsan” była testowana nie tylko na ukraińskich poligonach, ale także na celach rosyjskich. A Rosjanie nie rozumieją wszystkiego, bo udało nam się zachować pewną tajemnicę.
Rakiety zaczynają lecieć powoli. Uderzają w magazyny. Uderzają w stanowiska dowodzenia. Uderzają jeszcze niedaleko [mają krótki dystans – red.], ponieważ ta rakieta ma mieć zasięg do 500 km. Głowica będzie ważyć około 500 kg. Pocisk waży około trzech ton. Powinien rozpędzić się do nieco ponad Mach 5. Bezwładnościowy system naprowadzania oparty jest na GPS, zabezpieczony przed walką elektroniczną, ma także własną głowicę samonaprowadzającą i własny elektrooptyczny system naprowadzania. Obecnie ta rakieta może trafiać cele z dokładnością 10-20 metrów.
Jeśli chodzi o parametry mocy rakiety „Sapsan”, czy w porównaniu z rakietami produkcji zachodniej ma ona jakieś zalety?
Ta rakieta jest często porównywana do amerykańskiego ATACMS lub rosyjskiego „Iskandera”.
ATACMS to zupełnie inna etap rozwoju cywilizacji. Jest dość stara. Ma zasięg do 300 km. Jej głowica waży około 230 kg. I to zupełnie inna koncepcja. Koncepcja jest taka: być bliżej frontu, szybciej tam dotrzeć, szybciej wystrzelić z „Himarsa”, a następnie uciec z miejsca, z którego nastąpił wystrzał.
Wyrzutnia „Iskandera” waży około 40 ton, podczas gdy u „Sapsana” waży połowę tego, mimo że ma więcej kół. Wyrzutnię „Sapsana” instaluje się dość szybko. Podczas gdy „Iskandera” instaluje się w około 20 minut i składa się w 20 minut, „Sapsan” rozkłada się w około 12-15 minut. To całkiem szybko. Rakieta jest dość skuteczna, jeśli ma się dobre rozpoznanie. „Iskander” przyjechał, przygotowuje się do odpalenia, a w tym samym czasie „Sapsan” jest w zasadzie gotowy do użycia i może uderzyć w te cele, gdzie znajduje się „Iskander”.
To niełatwe zadanie, ale są informacje, że czasami nam się to udawało. Pojawiają się doniesienia o trafieniu wyrzutni „Iskander”. Kiedy „Iskander” porusza się w terenie jest silnie strzeżony.
Udało nam się je zestrzelić. Nie zawsze trafialiśmy w nie rakietami „Sapsan”, ale najwyraźniej „Sapsanów” używano. Istnieje wiele doniesień, że Rosjanie nie rozumieli, co uderzyło. To znaczy, nie było alarmu, a rakieta „Sapsan” przelatuje 500 km w 5-7 minut. Pojawiły się skargi, że coś uderzyło, ale alarmu nie podniesiono, zaś „lokalne władze są tak złe, że nic nie zgłaszają, a jednak to uderzyło w ten sposób, że nie wiadomo, co to było, jakaś rakieta?”.
Moim zdaniem, skuteczność naszych rakiet balistycznych wyniesie około 80%. Może trochę mniej, ale będzie wysoka.
Wspomniałeś, że mogło być 10, a nawet 20 wystrzeleń rakiet „Sapsan”. W co konkretnie mogliśmy trafić, jakie mogły być cele?
Sytuacja jest taka, że Rosjanie jeszcze nie rozumieją, czym zostali trafieni. Dopóki nasz prezydent tego nie powiedział, nie mieli pojęcia. Nie zarejestrowano takiego procesu. Co więcej, nawet gdyby go zarejestrowali, nie mogliby powiedzieć, że Ukraińcy mogą posiadać broń balistyczną i strzelać nią do Rosji; to byłoby nie comme il faut. A co gorsza, mówienie, że coś przegapili lub czegoś nie zestrzelili, jest po prostu niemęskie. Dlatego nie sądzę, żeby pojawiły się takie doniesienia.
To, że mamy rakietę „Sapsan”, to bardzo dobrze. To, że będziemy mogli nią uderzać, to wspaniałe.
Niedawno zapytano mnie o moje marzenie. Chcę mieć rakietę balistyczną o zasięgu 700 km z głowicą o masie 500 kg i chcę ich mieć 700. Wtedy 80% rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego zniknie.
Twoim zdaniem, jeśli faktycznie wyprodukujemy tak wiele rakiet balistycznych – 700 sztuk – jaki wpływ będzie to miało na Federację Rosyjską?
Będzie połowa.
Połowa tej liczby?
Tak, obecnie podają tempo produkcji na poziomie około 20-30 rakiet miesięcznie. To ze źródeł otwartych. Chodzi konkretnie o rakiety balistyczne „Sapsan”. Myślę, że ta liczba będzie mniej więcej taka – będzie znana w styczniu.
Niektóre media uważają, że wprowadzenie rakiet „Sapsan” to przełom. Na czym polega ten przełom?
Przełom polega na tym, że są to rakiety balistyczne bardzo trudne do przechwycenia.
Czy zatem Rosjanie powinni obawiać się ukraińskich rakiet „Sapsan”?
Zdecydowanie. Boją się ATACMS, który ma zasięg 200 km i głowicę dwa razy większą. Ale myślę, że nasza rakieta „Sapsan”, która rzekomo została zaprojektowana do zasięgu 500 km, w rzeczywistości będzie miała zasięg 700-850 km. Moje podejrzenie pozostaje tylko podejrzeniem. Chciałbym powiedzieć, że biorąc pod uwagę jej gabaryty, ta rakieta będzie miała zasięg 800-850 km.
Opr. TB, UNIAN











Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!