
Ilustracja: TSN.ua
Propagandowy sukces i pyrrusowe zwycięstwo Kremla okupione niewyobrażalnymi stratami. W tym tempie zdobycie całej Ukrainy zajmie mu 300 lat.
Władimir Putin ogłosił, że armia rosyjska ostatecznie zajęła całe terytorium ukraińskiego obwodu ługańskiego. Jeśli ta informacja się potwierdzi, będzie to pierwszy od czasu inwazji na Krym przypadek zdobycia przez okupantów całego ukraińskiego “województwa”.
Jednocześnie Rosjanie zdobyli pierwszą miejscowość na terenie obwodu dniepropietrowskiego, gdzie dotychczas nie było ich wcale. Kontynuują także szturmy w obwodzie sumskim i charkowskim. Z powodu ponoszonych wielkich strat ich zgrupowanie jest tam jednak coraz słabsze.
The Telegraph przypomina, że po nieudanej próbie zdobycia Kijowa na początku wojny i późniejszych rosyjskich porażkach, a szczególnie po uderzeniu Ukraińców na rosyjski obwód kurski, Putin ograniczył swój główny wojenny cel.
Wcześniej miało to być zajęcie całej Ukrainy, ale potem już tylko jej wschodniej części i ustanowienie tam “strefy buforowej”. Jednak kiedy teraz – po 3,5 roku wojny – udało mu się w końcu zająć cały obwód ługański, jego apetyt znowu wzrósł i odżyły plany całkowitego pokonania Ukraińców. Stąd dalszy atak na Sumy i Charków.
Nie ma, oczywiście, mowy o jakiejkolwiek szybkiej ofensywie bo Rosja nie jest już w stanie jej przeprowadzić, ale o dotychczasowej metodzie mozolnych “mięsnych szturmów”, kosztem olbrzymich strat w ludziach, z którymi Putin kompletnie się nie liczy.
Jednocześnie gwałtownie nasilając w ostatnim czasie bombardowania i ataki rakietowe na ukraińskie miasta rosyjski dyktator ma nadzieję, że wyczerpie psychicznie ich mieszkańców, zmusi do masowej ucieczki na zachód i ośrodki te padną w końcu jego łupem.
Z kolei eksperci Bild i ISW oceniają, że rosyjska ofensywa na obwód sumski praktycznie utknęła w miejscu, a postępy na innych kierunkach są bardzo znikome. Rosyjskie oddziały są zdezorganizowane i nie mają skoordynowanego dowodzenia na skutek śmierci dużej liczby oficerów.
“To już nawet nie są bataliony, tylko małe grupy żołnierzy działające kompletnie chaotycznie i bez żadnych wzajemnych uzgodnień. A czasem przypomina to zwykły tłum, który wprawdzie nie walczy widłami, jak w Średniowieczu, ale nie ma podstawowych umiejętności bojowych” – ocenia wojskowy ekspert Christian Mölling.
Według niego, obecnie żadna z walczących stron nie jest już w stanie przeprowadzić dużych skoordynowanych operacji i manewrów i wszystko sprowadza się do przepychanek w wojnie pozycyjnej.
Jeszcze dwa tygodnie temu Putin zapewniał w Petersburgu, że jego armia wkrótce zdobędzie Sumy. Jednak nadal znajduje się ona tam, gdzie była – 19 km od miasta, a ukraiński głównodowodzący Ołeksander Syrski wyklucza możliwość utraty tego ośrodka.
Według niego, letnia ofensywa rosyjskiego 50-tysięcznego zgrupowania na tym kierunku dogorywa. Rosjanom od wielu tygodni nie udaje się też przesunąć frontu pod strategicznie położoną Konstantinowką, między Kramatorskiem i Pokrowskiem w obwodzie donieckim.
“W tej sytuacji nasilenie bombardowań cywilnych celów w miastach na ukraińskich tyłach to jedynie przejaw bezsilności wojsk Putina na froncie. Nie bierze on jednak pod uwagę, że nie złamie w ten sposób Ukraińców. Będą oni walczyć do końca, gdyż wiedzą, że wszelkie ustępstwa wobec Rosji oznaczałyby dla nich jedynie niewolę i śmierć” – ocenia ekspert.
Zobacz także: Dowódca ukraińskiej brygady zabity! Zełenski: będzie zemsta.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!