
Collage za fot: N1 / media społecznościowe
Wybuchowa dywersja u własnego “najbliższego sojusznika” w Europie?
W serbskim mieście Valjevo doszło do eksplozji w jednej z największych w tym kraju fabryce amunicji “Kruszik”, którą zaledwie dzień wcześniej Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji oskarżyła o dostarczanie amunicji Ukrainie.
Jak donosi serbski portal N1, rannych zostało 7-miu pracowników – trafili do szpitala, ale ich stan nie jest ciężki. Kierownictwo fabryki twierdzi, że przyczyną eksplozji była awaria w trakcie planowych prac z materiałami wybuchowymi. Innymi słowy – że nie była to dywersja.
Przypomnijmy, że wcześniej rosyjskie służby oficjalnie oskarżyły Serbię, że pomimo oficjalnie deklarowanej neutralności, dostarcza Ukrainie “setki tysięcy pocisków” do dział, haubic i wyrzutni rakietowych oraz “miliony pocisków” do broni strzeleckiej. Pośrednikami są jakoby Polska, Czechy, Bułgaria i kraje Afryki.
Rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego wymieniła szereg serbskich zakładów zbrojeniowych, które jakoby produkują dla Ukrainy: Jugoimport, Zenitprom, Sofag, Reyer DTI i właśnie zakłady amunicji “Kruszik”, których zaangażowanie jest największe.
Może to być oczywiście tylko zbieg okoliczności, że zaledwie dzień później właśnie w tych zakładach doszło do eksplozji. Ale “zbiegi okoliczności” z rosyjskimi służbami w tle? To brzmi podejrzanie, tym bardziej, że gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę.
Dostawy amunicji mają przecież dla Ukrainy fundamentalne znaczenie, a rosyjskie służby robią wszystko, by je przerwać, a przynajmniej spowolnić. Przypomnijmy, że już w 2014 roku rosyjscy dywersanci wysadzili z tych samych powodów skład amunicji w czeskich Vrběticach.
Z kolei w 2023 roku doszło do eksplozji w składzie w Karnobatu w Bułgarii, która dostarczała Ukrainie aż 1/3 zużywanych przez nią pocisków do uzbrojenia posowieckiego.
Wcześniej miało tam miejsce kilka podobnych dywersji w zakładach zbrojeniówki należących do biznesmena Emiliana Gebrewa. Jego samego w 2015 roku rosyjski wywiad wojskowy GRU próbował otruć środkiem Nowiczok.
Rosyjskie służby nie mają więc żadnych oporów, by uderzać na terenie ich dawnych “słowiańskich przyjaciół”. Ale taka dywersja w Serbii byłaby zagraniem bardzo ryzykownym.
Gdyby została udowodniona, mogłaby bowiem skłonić władze w Belgradzie do cofnięcia ich względnie przychylnej postawy wobec Rosji i dalszego zacieśnienia współpracy z UE. W końcu żaden rząd nie będzie tolerować wysadzania jego fabryk.
Z drugiej strony można się zastanawiać, czy gdyby Serbowie znaleźli dowody, że była to dywersja GRU, to oficjalnie by to ogłosili? Czy nie lepiej udać, że “to tylko awaria”, żeby nie musieć zmieniać całego kursu politycznego kraju? Na razie nie ma na to odpowiedzi.
Zobacz także: Runął kolejny strategiczny sektor gospodarki! “To już nie jest chwilowe załamanie”.
KAS
1 komentarz
hihi
30 maja 2025 o 16:11Hahah… zaraz sie okaze ze Serbia bedzie i w UE i w NATO 😀 Genialna strategia…