Kreml usprawiedliwia pakt Ribbentrop-Mołtow i mobilizuje europejskich radykałów i faszystów, żeby wspierali rosyjską agresję na Ukrainie – napisał na Twitterze ministzer spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevičius.
Wcześniej szef litewskiego MSZ krytycznie odniósł się do wypowiedzi znanej z przychylności dla Władimira Putina Federici Mogherini, która w dniu objęcia stanowiska szefowej unijnej dyplomacji poddała w wątpliwość skuteczność sankcji nałożonych na Rosję, bo – jak uzasadniała – Rosja nie powiedziała, że uznała wybory w Donbasie, a „tylko”, że je respektuje, więc Bruksela „ma pole manewru”.
Kresy24.pl
6 komentarzy
Jan
15 listopada 2014 o 14:17No to w pierwszej kolejności powinni litvusow poprosić o wsparcie.Zreszta już sami to robia i bez zaproszenia.Wilenszczyzne otrzymali na podstawie tegoz Paktu,ktory notabene w lipcu 1941r.wypowiedzial i uznal za nieważny sam wuja Koba.
W lipcu tegoz 1941r.rzad litvuski jako drugi na swiecie i ostatni zarazem po III Rzeszy wprowadzil na wzor Uchwal Norynberskich z 1935r podobne w litvusolandii które zrownaly zydowskien prawa do poziomu zwierzat domowych czyli bydla.Tym samym przeprowadzono w Kownie pogrom Zydow który dla ok.30tys.skonczyl się smiercia.Sporo w srod nich było obywateli II RP.Wypada panu ministrowi przypomnieć o olbrzymiej na szczeblu państwowym i narodowym litvusow kolaboracji z III Rzesza czego dowodem było utworzenie wojska litvuskiego pod egida Wermachtu i SS a glownodowodzacy to niejaki gen.Plechavicius którego zolnierzy Wilenska Brygada AK w kalesonach odprowadzila pod same bramy Wilna.A było na co patrzeć – 500 litvusow w kalesonach krokiem marszowym paradowalo ku uciesze mieszkających tam Polakow.Przypomne tez p.ministrowi Ponary i ponad 100tys.pomordowanych tam ludzi.W tym 1/3 to Polacy jak nie więcej,poniewaz od grudnia 1939r.trwala nagonka na polska ludność i zmiane ich nazwisk na litvuskie.
Warto tez wspomnieć panu ministrowi o dobrowolnej i bardzo chętnej współpracy litvusow z NKWD do 1941r gdzie donoszono na bardziej zamożnych Polakow – mieszkancow Wilna i Wilenszczyzny jako wrogow „państwa robotniczo-chłopskiego” a tym samym i litvusolandi a po ich zsyłkach lub zamordowaniu przejmowano majatki które do dziś sa w ich lapach zbrukanych polska krwia.Tak ze niech ten przygłup nie wciska nam ciemnoty bo najwięcej faszystow i nacjonalistow obecnie zyje w banderolandi i litvusolandi.A jego wpisy i wypowiedzi to taka Goebbelsowska „sciema”.
Woland98
15 listopada 2014 o 22:24Ten rząd litewski jest faszstowski.
Ranger USA
16 listopada 2014 o 05:33Szanowni Państwo!
Wczoraj przez nasz nieszczęśliwy kraj przeciągnęły Marsze Niepodległości – zarówno te zdominowane przez dygnitarzy i urzędników, jak i urządzane przez obywateli. Warto zwrócić uwagę, że Marsze Niepodległości pojawiły się po ratyfikacji przez Polskę traktatu lizbońskiego, który niepodległość Polski zdecydowanie ogranicza, jeśli w ogóle jej nie likwiduje. Widać, że im mniej niepodległości, tym więcej marszów. Marsze Zamiast Niepodległości? Ano – jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
A skoro już o tym mowa, to warto też rozejrzeć się po świecie, bo jużci – Polska nie jest wyspą samotną, tylko krajem otoczonym przez serdecznych przyjaciół, a – jak zauważył pozbawiony złudzeń ksiądz biskup Ignacy Krasicki – psy zająca zjadły właśnie wśród serdecznych przyjaciół. Oto nasz największy przyjaciel, prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama – ten sam, co to 17 września 2009 roku dokonał sławnego „resetu” w stosunkach z Rosją, a potem ten reset zresetował – obecnie przygotowuje się do zresetowania tego zresetowania, czyli – mówiąc po ludzku – przywrócenia „resetu” z 17 września 2009 roku. Chodzi oczywiście o straszliwego dżina w postaci państwa islamskiego, który za sprawą Stanów Zjednoczonych wydostał się z butelki, a prezydent Obama teraz rozpaczliwie próbuje wepchnąć go do niej z powrotem. Każda pomoc jest przy tym na wagę złota, toteż słychać nawet o rozmowach z irańskimi ajatollahami, a skoro tak – to tylko patrzeć, jak również zimny rosyjski czekista Putin zostanie „sojusznikiem naszych sojuszników” – oczywiście ze wszystkimi tego konsekwencjami dla naszego nieszczęśliwego kraju.
Właśnie okazało się, że minister Ławrow będzie się wymieniał informacjami z sekretarzem stanu Johnem Kerry na temat Ukrainy, a skoro tak, to któż mu zabroni „wymieniać się informacjami” również na temat naszego nieszczęśliwego kraju? Jest to prawdopodobne tym bardziej, że na skutek wyborów wygranych przez amerykańską Partię Republikańską, prezydent Obama został do 2016 roku częściowo ubezwłasnowolniony – co niewątpliwie ruscy szachiści zechcą wykorzystać. Ale dopóki nie padnie salwa, dygnitarzom w Warszawie humory dopisują, czego najlepszym dowodem jest podpisana niedawno przez pana prezydenta Komorowskiego Strategia Bezpieczeństwa Narodowego. Zawiera ona same priorytety, co krytykują nawet niektórzy generałowie, utrzymując, że zamiast 16 priorytetów, pięć wystarczyłoby nam w zupełności. Z drugiej jednak strony, skoro nasz nieszczęśliwy kraj w najlepszym razie może groźnie kiwać palcem w bucie, to czegóż sobie żałować? Na papierze, który przecież wszystko przyjmie, możemy rozstawiać po kątach cały świat, podobnie, jak w koszmarnych czasach pierwszej komuny robił to Władysław Gomułka, specjalnie wymyślając zachodnioniemieckim rewizjonistom i odwetowcom. Dzisiaj oczywiście nikt żadnym rewizjonistom, ani odwetowcom nie wymyśla; gdyby ktoś spróbował, to Nasza Złota Pani pokazałaby mu ruski miesiąc. Dzisiaj jest rozkaz, żeby wymyślać zimnemu rosyjskiemu czekiście Putinowi – oczywiście dopóki nie zostanie „sojusznikiem naszych sojuszników” – bo wtedy będziemy musieli ćwierkać z całkiem innego klucza.
Wracając zaś do Strategii, to gdybyśmy nie wiedzieli, iż przygotowali ją najlepsi strategowie rządowi i prezydenccy, to moglibyśmy sobie pomyśleć, że to jakieś błazeństwo. Rzecz w tym, że istotnym elementem nowej Strategii jest powołanie Armii Krajowej. W spokojniejszym czasie ma ona zwalczać klęski żywiołowe i utrzymywać porządek w swoich „małych ojczyznach”, to znaczy – wespół z innymi sojuszniczymi armiami trzymać w ryzach niesfornych obywateli. To zadanie wydaje się wykonalne, co nasza niezwyciężona armia udowodniła w stanie wojennym, kiedy to przyszło jej pokonać bezbronnych cywilów. Ale Armia Krajowa ma odgrywać istotną rolę również w czasie wojny, zwłaszcza w sytuacji, gdy nasza niezwyciężona armia regularna zostanie już rozgromiona, dygnitarze i generalicja ewakuują się na Zaleszczyki, by w bezpiecznym Waszyngtonie tęsknić, a wzdychać do Kraju, no i oczywiście – rozkazywać Armii Krajowej, przed którą wróg pierzchnąć musi – bez dwóch zdań. Jak powiadają gitowcy – wszystko w tej Strategii „gra i koliduje” – chociaż pozostaje ona w niejakiej sprzeczności z poglądami innych sławnych strategów – choćby Karola von Clausevitza – co to uważali, że pierwszym celem strategii wojennej jest przeniesienie wojny na terytorium wroga, a nie ściąganie jej na terytorium własne. Ale nasi strategowie nie będą przecież małpowali po jakimś tam pruskim Clausewitzu. Wszak oni nie gęsi i swój pomyślunek mają.
Poluks
24 lutego 2015 o 03:24Nie pieprz ,trollu, bo przepieprzysz. Nikt o zdrowych zmysłach nie łyknie tego twojego bełkotu, niby racji, wklejanej gdzie popadnie, żeby mieszać w Polsce. Wal się koleś z tymi racjami i wracaj tam, gdzie twoje miejsce, do ruSSlandii.
Poluks
24 lutego 2015 o 03:20I ma Litwin rację. Sierp i młot zawsze równał się swastyce. Hitlerowcy z Ruskimi całowali się w 39 jak najlepsi bracia i tacy by byli do dziś, gdyby podejrzliwość na pchnęła jednych na drugich. ZSRR w niczym nie był lepszy od hitlerowskich Niemiec. Oba państwa zbrodnicze. Oba totalitarne. Niemcy się z tego wyleczyli. Ruscy nie.
no comment
24 lutego 2015 o 13:49Rzecz w tym, że Niemcy i Rosja były zbrodniczymi państwami i każde z nich chciało udowodnić swoją wyższość nad drugim. Dlatego wybuchła II Wojna Światowa. Niestety Niemcy dostały po nosie i teraz siedzą cicho. Najwyższy czas, żeby Rosja dostała po nosie, to też uspokoi się.