
Ilustracja: AI
Nie będzie też w stanie skutecznie zneutralizować tych pocisków systemami walko radio-elektronicznej.
Co najmniej jedna trzecia wystrzelonych ukraińskich pocisków manewrujących Flamingo skutecznie trafi w cele na głębokich tyłach Rosji. Być może więcej, ale nawet taki wynik jest już w pełni satysfakcjonujący – ocenia ukraiński ekspert, major Aleksy Hetman.
Przypomnijmy, że wejście do masowej produkcji na Ukrainie tych pocisków z potężnymi głowicami, o zasięgu 3 tys. km, wywołało poważne zaniepokojenie władz w Moskwie. Czytaj: Flaming już się wykluł! Zamknijcie okna na Uralu.
Według eksperta, Rosjanie nie będą też w stanie zniszczyć fabryki tych rakiet na Ukrainie. Powód? Bardzo prosty. Taka centralna fabryka po prostu nie istnieje. Poszczególne komponenty tych pocisków – silniki, kadłuby, głowice naprowadzające – są bowiem produkowane w zupełnie różnych miejscach, a ich ostateczny montaż odbywa się “niemal tuż przed odpaleniem”.
Same tylko fragmenty silników mogą powstawać w kilku różnych miastach. Kadłuby rakiet – gdziekolwiek. “Najbardziej skomplikowany element to głowice samonaprowadzające. Podejrzewam, że nie są robione na Ukrainie, ale w którymś z sąsiednich państw, może na Litwie lub w innym kraju bałtyckim” – przyznaje ekspert.
Oczywiście prościej byłoby robić wszystko w jednym miejscu, ale wtedy ryzyko zniszczenia byłoby zbyt duże – ocenia.
Jego zdaniem, Rosjanie nie zdołają też zagłuszyć sygnału sterowania rakietami Flamingo, gdyż takiego zewnętrznego sygnału także nie ma – pociski te kierują się bowiem nad cel na podstawie nawigacji inercyjnej i zaprogramowanej wcześniej trasy.
System GPS/GPRS może się włączać tylko na ostatnim odcinku, by skorygować kurs i bardziej precyzyjnie trafić w cel. W czasie lotu mogą bowiem wystąpić odchylenia do 20 metrów spowodowane różnicą ciśnienia czy temperatur.
I właśnie wtedy – na końcowym etapie – pojawia się możliwość zakłócenia. Ale po pierwsze – trwa to krótko, po drugie – Rosjanie nie są w stanie rozlokować i utrzymywać w ciągłej gotowości systemów walki radio-elektronicznej przy wszystkich ważnych obiektach na terenie całej europejskiej części Rosji aż za Ural, a po trzecie – takie zagłuszanie nie zawsze jest skuteczne.
“W praktyce nie ma więc żadnej możliwości zneutralizowania wszystkich tych pocisków. A utratę części z nich mamy normalnie wkalkulowaną w koszty. Więc jeśli przynajmniej co trzeci trafi w cel, to będzie to w pełni realistyczny i oczekiwany przez nas rezultat” – ocenia major Hetman.
Zobacz także: Zdobyli dane o liczebności ćwiczenia Zapad-2025! Jest się czego bać?
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!