Kreml liczy na to, że gospodarka Ukrainy rozwali się, kraj zbankrutuje, a jego władze albo upadną, albo Poroszenko zrozumie, że nie ma innego wyjścia niż być przedstawicielem Kremla w Kijowie. „Prawdopodobnie będą na to czekać do lata” – przewiduje rosyjski politolog Paweł Felgenhauer.
Jego zdaniem, jeśli w międzyczasie na Ukrainie rozpocznie się jakiś trzeci Majdan, to Rosja natychmiast wykorzysta to do jeszcze większej destabilizacji kraju.
„Zrobią tak jak w 2014 roku. Przyślą ludzi z bronią. Takie hybrydowe działania są znacznie łatwiejsze niż organizowanie natarcia tysiąca czołgów i ataków lotnictwa, bez którego obecnie Rosja nie jest w stanie przerwać ukraińskiej obrony” – przewiduje ekspert.
„To by oznaczało otwartą wojnę, konfrontację z Zachodem, a taka zmasowana agresja nie jest charakterystyczna dla Putina. On woli działać inaczej – na przykład wepchnąć swojego człowieka na stanowisko szefa państwa. A jeśli nie, to będzie czekać aż władze Ukrainy same pękną” – mówi Felgenhauer.
Według niego, strategiczne cele Kremla wobec Ukrainy nie uległy zmianie. Szef Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew oświadczył niedawno otwarcie, że Ukraina i Rosja to ten sam naród, a granice są sztuczne, że Ukraina to w gruncie rzeczy część Rosji, a obecny ukraiński kurs na eurointegrację doprowadzi do zagłady. Kreml chce pozornie niepodległej Ukrainy, ale pod rosyjskim protektoratem” – ocenia rosyjski politolog.
Jego zdaniem, „obecna Rosja nigdy i za nic nie dopuści do żadnej eurointegracji Ukrainy. Według Kremla, Ukraina ma połączyć się z Rosją” – dodaje Felgenhauer.
Rosyjski ekspert uważa, że prezydent Petro Poroszenko nieco przesadził twierdząc, że w tym roku prawdopodobieństwo ataku Rosji na Ukrainę jest jeszcze większe niż w roku ubiegłym. „Myślę, że ryzyko jest takie samo” – ocenia politolog.
„Czas na przeprowadzenie kampanii zimowej mija. Teraz aby rozpocząć natarcie na pełną skalę Rosja musiałaby użyć naprawdę dużych sił. Trzeba było zaczynać w styczniu, ale podejrzewam, że zimowej kampanii jednak nie będzie. Można zaczynać i na wiosnę, ale prawdopodobnie wszystko zostanie odłożone do lata” – przewiduje Felgenhauer.
„Taka wojna ma masową skalę – to dla Putina bardzo poważna decyzja polityczna, gdyż ukraińskie siły zbrojne – jak pokazały ubiegłoroczne boje pod Marinką – są obecnie o wiele lepiej przygotowane niż w 2014 roku i na początku roku 2015. Przerwanie frontu małymi siłami już się nie uda” – ocenia ekspert.
„Obecnie Rosja ma w Donbasie armię pancerną – 600 czołgów, tysiące transporterów opancerzonych, dział i około 40 tys. żołnierzy – rosyjskich ochotników i miejscowych pod rosyjskim dowództwem. To formacja ofensywna złożona z dwóch korpusów – ługańskiego i donieckiego” – wylicza Felgenhauer.
„Ale ta formacja jest niewystarczająca. Tu nie chodzi przecież o zdobycie jakiejś miejscowości czy wzgórza, ale o to, żeby wyjść na Dniepr na całej długości frontu, a potem uderzyć na południe – w kierunku Odessy i Naddniestrza” – wylicza rosyjskie cele ekspert.
„W takiej sytuacji, jeśli chcemy przerwać front zmasowanym uderzeniem, potrzeba znacznie większych sił i otworzenia dwóch nowych frontów za plecami ukraińskiej armii – centralnego i południowego. Na to potrzeba co najmniej 150 tys. żołnierzy plus lotnictwo” – ocenia Felgenhauer.
Kresy24.pl
15 komentarzy
Syøtroll
4 lutego 2016 o 22:11„Ekspert” nie wie co mówi, Rosja nie wejdzie gdyż uzyskała to co chciała, no chyba że UE i NATO znowu zrobią woltę, wtedy trochę ochotników z FR może dojechać.
miki
5 lutego 2016 o 17:57A przepraszam co Rosja takiego uzyskała bo chyba coś mnie ominęło? Kryzys, zapowiadaną wyprzedaż majątku, zaprzestanie wielu inwestycji ze względu na brak środków jak i możliwości kredytowania, totalną izolację, kiszenie się we własnym sosie, ceny surowców szorujące po dnie, wyższe ceny, zastopowanie udzielania kredytów gdyż są bardzo wysoko oprocentowane, postawienie NATO na nogi i uświadomienie państwom członkom sojuszu że Rosja jest nieobliczalna i należy się dobrze na jej agresję przygotować zwiększając potencjał swoich sił zbrojnych, niechęć krajów sąsiednich której wcześniej nie było, a może krążące nad Rosją coraz bardziej widmo rewolucji ? Proszę o jakiś przykład zysku, chociaż jeden bo ja żadnego nie widzę………
he he
7 lutego 2016 o 00:22Krym ukraiński debilu.Krym którego nikt im nie odbierze bo przez awanturę o Donbas usankcjonowali aneksję Krymu w międzynarodowej świadomości .Rosja może zbiednieć a i tak Krymu nie odda .Co za bezmyślny tuman z tego fiki miki.
św.Patryk
4 lutego 2016 o 22:34Byłem ostatnio kilka razy w Ukrainie i powiem szczerze, że normalni Ukraińcy z tego środkowego pasa są potwornie zawiedzeni władzą i są przeciwni pozycji, którą władza w Kijowie zabiera w stosunku do Rosji. Więcej, nienawidzą tej obecnej władzy określając ją jako junta.
web-kommisar Junta&Co
5 lutego 2016 o 09:39„normalni Ukraińcy z tego środkowego pasa”
„określając ją jako junta”
oprócz ruskich nikt nie nazywa tam władz „juntą” nawet ci najbardziej zawiedzeni czy niezadowoleni. Takie rzeczy tylko w ros, mediach. Także odpuść sobie Iwan..
Barnaba
5 lutego 2016 o 00:15To jest typowa ukraińska propaganda, której cytowanie nie dodaje splendoru kresom. Putin tak jak fragmentarycznie w tekście jest napisane będzie czekał na możliwość podstawienia kolesia na prezydenta pokroju Janukowycza. Przeszedł już dwie rewolucje i wie co trzeba czynić. Teraz trzeba czekać. Nie po to zostawił wschód przychylny kolesiom z jego nadania w ramach Ukrainy żeby tego nie wykorzystać w przyszłości. Gdyby na Ukrainie byli wyłącznie banderowcy pałający nienawiścią do Russlandu to co innego. Żadnej otwartej wojny z Ukrainą nie będzie. To propaganda na poziomie Łukaszenki. Kiedyś na Białorusi rozmawiałem z polskojęzyczną babcią, która twierdziła że Polacy to sabotażyści, którzy szykują bomby na Białoruś, czym doprowadziła mnie do szczerego śmiechu. Ten tekst jest na poziomie rozumowania rzeczonej babci. Szkoda czasu wręcz na czytanie.
Kocur
5 lutego 2016 o 00:21rosja chwilowo odpuszcza Ukrainę i z kolei liczy na drapane ze strony USA i UE, że złagodzą sankcje. Wtedy wznowi działania w Donbasie. A może ich tak przechytrzyć i zamiast odpuścić, to dołożyć im na garba. Trzeba zacząć myśleć kategoriami putina. Mam nadzieję, że zachodni decydenci nie będą tak naiwni. Cała sytuacja nie jest taka prosta jakby się wydawało. Moim zdaniem trzeba rosji wybić z głowy manię wielkości i sprowadzić ich do poziomu gleby, nie ważne jakim sposobem.
SyøTroll
5 lutego 2016 o 08:55Jeżeli chcesz zacząć myśleć kategoriami Putina, musisz zrozumieć że Putinowi chodziło o podział Ukrainy na dwie części „proeuropejską – dla UE i „prorosyjską” dla FR. Putin nie miał zamiaru wspomagać części „proeuropejskiej”, ponieważ odpowiedzialność za nią spadnie i tak na nas. czyli w pewny sensie chodziło o swoiste kondominium wpływów.
Miejmy nadzieje że zachodni decydenci widzą że w tym konflikcie interes UE nie pokrywa się z interesem NATO, i opowiedzą się za tym pierwszym interesem, zamiast iść na wojnę, jak tego pragną nasze obecne polskie władze.
miki
5 lutego 2016 o 18:09Putin chciał więcej niż dostał, znacznie więcej.To co ma zdecydowanie go nie satysfakcjonuje. Niestety dla niego i biednej ludności Ukrainy oraz Rosji to będzie zarzewie jego przyszłego upadku. Nabroił ale będzie brnął dalej jak Hitler czy Napoleon ,aż dostanie po łapkach i czar pryśnie. Myślę że tak jak piszesz zachodniej Ukrainy on nie chciał-liczył na wschodnią i południową plus ewentualnie marionetkowy rząd w części środkowej. Ewidentnie w pewnym momencie-bo start akcji przespał 🙂 zaczął szukać w Polsce sojusznika do rozbiorów. Ale Polacy nie durnie 🙂
wulgarny
5 lutego 2016 o 10:57Do lata to i Rosja może nie wytrzymać.
Gienek
5 lutego 2016 o 12:09Rosja czeka jedynie na wzrost cen ropy i gazu, ponieważ to jest jedyna rzecz, której się nie spodziewali i brakuje im pieniędzy na dalsze działania. Stąd zawiesili konflikt. Czas gra na korzyść Rosji. Ceny ropy pójdą do góry to Rosja zajmie się Ukrainą.
miki
5 lutego 2016 o 18:22Pójdą do góry mówisz? Pewno tak-może za rok, może za 3 lata, może za lat 5 albo i 10…….. Na razie to nie ma ku temu podstaw i perspektywa jest taka że jeszcze długo będą szorowały po dnie w granicach do max 50 USD. A to dla Rosji jest KATASTROFA! To tak jakbyś ty zarabiając miesięcznie do tej pory 2500 zł dostawał od teraz 800 🙂 Poszalejesz ? Ano nie ? Miesiąc , dwa, rok będziesz siedział w domu i żebrał na rachunki z myślą o ” możliwej przyszłej „podwyżce ale po kilku latach będziesz już zadłużonym, zawiedzionym, nieszczęśliwym marzycielem………
cherrish
6 lutego 2016 o 06:01Dokładnie to robi Ukraina, siedzi i skamle o pożyczki, i już dziś jest zadłużonym, zawiedzionym nieszczęśliwym marzycielem.
observer48
7 lutego 2016 o 09:10@cherrish
Niskie ceny ropy i gazu pomagają Ukrainie, której utrzymanie nie jest zbyt kosztowne dla Zachodu, a dla RoSSji to drenaż, pośredni i bezpośredni, zasobów finansowych związanych z utrzymaniem Krymu i finansowaniem prokacapskich bandytów i terrorystów w okupowanej części Donbasu, a także demoralizacja kacapskiej armii.
Wprawdzie demoralizacji, jaką wprowadzają transporty repatriacyjne kacapskich bojców Gruz 200 w szeregach kacapskiej armii związanej z okupacją Donbasu nie da się łatwo skwantyfikować, ale ma to wpływ na putinomikę.
Największy i dewastujący wpływ na putinomikę mają jednak niskie ceny surowców energetycznych, wypieranie RoSSji z globalnych rynków tych surowców choćby przez Arabię Saudyjską i wkrótce Iran, oraz zachodnie sankcje dobijające kolejne gwoździe do trumny, do której RoSSja powoli się kładzie.
Jak dotychczas, niskie ceny ropy, zachodnie sankcje zwiąane z nielegalną aneksją Krymu i wojną na Ukrainie oraz sama wojna kosztują kacapię od $600 miliardów do nawet biliona dolarów of kwietnia 2014 r. i odpływ gotówki z kremlowskiego skarbca nadal trwa i to w dość dramatycznym tempie.
Ciekawe, jak długo potrwa ta agonia, bo na zwyżkę cen ropy powyżej $45 za baryłkę nie pozwolą amerykańscy „łupkowcy”, którzy odkręcą kurki na maksa już przy cenie $40 za baryłkę, a na to im wystarczy od dwóch do czterech tygodni.
olek
5 lutego 2016 o 13:10chachły same rozwalą ben bolszewicki twór swoją polityką nacjonalistyczni-banderowską .Jest to tylko kwestią czasu.