Tajemnica wczorajszego spotkania Aleksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem podczas uroczystości odsłonięcia pomnika żołnierza radzieckiego pod Rżewem (Rosja) jest wciąż nierozwiązana. Oficjalne źródła w ogóle nie informują o negocjacjach, za wyjątkiem krótkiego oświadczenia rzeczniczki Łukaszenki;
„Biorąc pod uwagę tę sytuację, prezydenci rutynowo omawiali wszystkie kwestie, które należało rozwiązać”, powiedziała rzeczniczka białoruskiego prezydenta Natalia Eismont, cytowana przez agencję TASS.
Ta sama informacja została potwierdzona przez służbę prasową Łukaszenki na kanale Telegram. Ale jakie były te kwestie i jaką sytuację należy wziąć pod uwagę? – przedstawiciele Łukaszenki nie sprecyzowali.
Jak zauważa portal telegtaf.by, nierozwiązanych kwestii zgromadziło się bez liku. W ostatnich latach „związek” dwóch zaprzysiężonych przyjaciół – Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina – coraz bardziej przypomina stare małżeństwo, które nie może już dłużej żyć razem, ale nie ma siły ani środków na rozstanie. W przypadku tego związku obserwujemy, że w przerwach między przyjaznymi uściskami, co jakiś czas wyrywają się – szczególnie często Łukaszence – gorzkie słowa o prawdziwym stanie rzeczy.
W relacjach medialnych rejestrujących spotkania prezydentów w Rżewie widzimy, że Aleksander Łukaszenka i Władimir Putin o czymś jednak dyskutowali, wprawdzie kamery pokazują, że rozmawiali przemieszczając się. Nagranie z rozmowy prezydentów trwa zaledwie 10 sekund – zostało opublikowane w serwisie Telegram agencji RIA Novosti.
Można założyć, że rozmowa trwała dłużej, ale nikt oprócz jej uczestników tego nie wie. Łukaszenka zapowiadał przed odlotem do Putina, że chce poruszyć z nim „pewne kwestie dotyczące przyszłej współpracy”, a także temat „lalkarzy”, czyli tych, którzy zdaniem „baćki” pociągających w Moskwie za sznurki, by zdestabilizować sytuację społeczno – polityczną na Białorusi przed wyborami prezydenckimi.
Tymczasem nazajutrz po powrocie Łukaszenki z Rosji, rządowa agencja BelTA, cytuje strzępki wypowiedzi byłego premiera, obecnie ambasadora Białorusi w Moskwie Władimira Siemaszko, który udzielił wywiadu na okoliczność oficjalnego Dnia Niepodległości Białorusi.
Siemaszko opowiedział kilka szczegółów na temat propozycji strony rosyjskiej dotyczących dalszego rozwoju integracji. Z jego słów wynika, że w 2019 roku, gdy kwestia integracji w ramach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi była gorącym tematem, Moskwa oczekiwała, że Mińsk przekaże na poziom ponadnarodowy 95 procent swoich uprawnień.
Dyplomata stwierdził też, że strona białoruska jest niezadowolona z niedotrzymania przez Rosję wcześniej podpisanych umów gazowych, w tym zapisów dotyczących cen za surowiec.
Odnosząc się z kolei do podpisanej kilka dni temu umowy o wspólnej przestrzeni wizowej FR i RB powiedział, że nie wejdzie ona w życie wcześniej jak pod koniec tego, bądź na początku przyszłego roku.
oprac. ba na podst. telegraf.by/belta.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!