Propagandziści Aleksandra Łukaszenki odpowiedzieli już na słowa ambasadora RP w Mińksu Leszka Szerepki, który w ubiegłym tygodniu opowiedział się za maksymalnym uproszczeniem systemu wizowego z Białorusią. Publicysta reżimowej „Sowieckiej Białorusi” jednym tchem opowiada się za zniesieniem wiz dla Białorusinów do UE i dalej, w tym samym artykule, sprzeciwia się wprowadzeniu ruchu bezwizowego z UE.
Oto jak autor „Sowbiełki” skomentował słowa polskiego ambasadora na Białorusi:
– Nie zdążyła Unia Europejska przedłużyć swoich absurdalnych, nielegalnych sankcji wobec szeregu białoruskich obywateli i przedsiębiorstw, a już pojawiły się z Zachodu sygnały, przy czym każdy innego rodzaju.
Jako pierwsza przemówiła Polska ustami ambasadora Szerepki. Mówiła o możliwości zniesienia systemu wizowego między obu krajami. Następnie w imieniu całej Unii Europejskiej, o możliwości wprowadzenia ułatwień wizowych mówił Pan Gunnar Wiegand – dyrektor Departamentu ds. Europy Wschodniej, Kaukazu Południowego i Azji Środkowej, generalnego dyrektoriatu UE.
Przyjemne słowa zostały wypowiedziane, wybrzmiały ciekawe idee, ale co stoi za fasadą tej retoryki? – pyta Wsiewołod Szimow.
– Co tu mówić, sprawa wiz do krajów UE, w szczególności do najbliższych sąsiadów, jest dla nas wszystkich bardzo bolesna. Mało tego, że cena za wizę dla obywateli Białorusi jest jedną z najwyższych w Europie, to jeszcze samo jej uzyskanie, obarczone jest maksymalnie upokarzającą procedurą. Aby uzyskać pożądaną naklejkę w paszporcie, musisz zebrać stos dokumentów, odstać parę godzin na deszczu i wietrze pod ambasadą, po czym mało uprzejmy konsul może wysłać Cię po jakieś dodatkowe, wymagane przepisami sprawki.
Jednakże, są to działania celowe. Politykę zachodnią zawsze charakteryzowała chęć odseparowania społeczeństwa obywatelskiego od państwa. Pogrywanie na sprzecznościach państwa i społeczeństwa, stało się ulubioną taktyką krajów zachodnich. Kogo będzie obarczał winą biedak, który odstoi kilka godzin na mrozie i zostanie odprawiony przez konsula po kolejny wymagany dokument dla ambasady? Oczywiście, że nie abstrakcyjnych zachodnich biurokratów, wymyślających wszystkie te upokorzenia, ale swoje własne państwo; – mogliby się dogadać z „cywilizowaną Europą”, a teraz cierpi przeciętny obywatel – pomyśli sobie Białorusin. Ponadto, niezdrowa atmosfera rośnie wokół sprawy wiz Schengen, porośnięte wokół ambasad i konsulatów półkryminalne, „szare” systemy, od dawna stały się środkiem nacisku Unii Europejskiej na Białoruś.
W związku z tym pojawia się pytanie: Skąd nagle ten łagodny ton, szczególnie w świetle ostatnich decyzji w sprawie sankcji? Oczywiście, to złagodzenie jest na razie na poziomie czysto deklaratywnym i prawdopodobnie pozostanie takie. A jednak. Najwyraźniej zastosowano tutaj tę samą metodę skonfrontowania społeczeństwa obywatelskiego i państwa. W retoryce UE wobec Białorusi zawsze wybrzmiewał temat nawiązania dobrych stosunków ze społeczeństwem obywatelskim, a nie z urzędnikami państwowymi. W rzeczywistości, Europa zawsze przeciwstawia „demokratyczne” społeczeństwo obywatelskie i „autorytarne” państwo.
Jednak partnerów – w ramach białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego, Europa wybiera sobie zawsze według własnych potrzeb. Dlatego też, w szeregach przedstawicieli białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego, jako uprzywilejowanego partnera UE byli wyłącznie przedstawiciele nielicznej prozachodniej opozycji. To właśnie z nimi zjednoczona Europa wolała nawiązywać relacje, ich oczami patrzyła na Białoruś i walczyła o ich interesy w kontaktach z oficjalnym Mińskiem. Dla reszty obywateli, nie związanych z wygodną dla UE aktywną postawą obywatelską, działał twardy system wizowy, a później czerwone światło na przejściu granicznym”……
W dalszej części autor dowodzi, jak sprawnie państwo białoruskie obroniło się przed grożącą jej kolorową rewolucją, jedną z tych, które wstrząsnęły wieloma krajami postsowieckimi z inspiracji i UE i Stanów Zjednoczonych.
– Na Białorusi jednak technologia ta nie zadziałała. Zorganizowana z wielkim trudem Płoszcza (protest opozycji po sfałszowanych wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 – red.), została rozpędzona przez siły bezpieczeństwa w ciągu 10 minut . Co więcej, bez rozlewu krwi, bez ofiar i bez łzawych, ściskających za serce „obrazków”. Jest oczywiste, że praca UE z „uprzywilejowanymi” działaczami społeczeństwa obywatelskiego na kierunku białoruskim jest teraz w impasie. Dlatego nie można wykluczyć, że rzekome złagodzenie wizowe, wynika z chęci znalezienia nowych preferowanych przez UE partnerów w Mińsku, poszerzenie bazy socjalnej dla europejskiej obecności na Białorusi. Przecież po złagodzeniu wizowego reżimu, z pewnością zwiększy się rating UE w oczach wielu obywateli Białorusi , a także zintensyfikowane zostaną białorusko- europejskie kontakty we wszystkich kierunkach, to sprzyjałoby bardzo łatwemu pozyskiwaniu nowych agentów wpływu na Białorusi.
Kwestia uproszczenia systemu wizowego jest oczywista dla wszystkich. Wizowe „żelazne kurtyny” w centrum Europy nikomu nie są potrzebne. Ważne jest, aby ten czysto techniczny problem nie zamienił się w arenę dla niezdrowych gierek politycznych i szantażu…
Niech Unia Europejska głosami swoich przedstawicieli przestanie uprawiać gierki, tylko szczerze i głośno powie to, o czym wszyscy wokół mówią. Niech weźmie i zniesie wizy, przecież leży to w gestii Brukseli! Białorusini wówczas szczerze podziękują za ten szeroki i piekny gest. A więc?… Gadać, to nie to samo co worki dźwigać, mówią ludzie.
Białorusini płacą za wizę schengeńską chyba najwyższą stawkę – dlaczego? Czy aby nie dlatego, że szczególnie „inteligentni europejczycy” nie myślą zupełnie o zwykłych Białorusinach, tylko tracą swoje siły na podejrzane „technologie polityczne”, wymyślając coraz to nowe triki, żeby dyktować Białorusi swoją politykę.
Autor publikacji: Wsiewołod Szimow
Kresy24.pl/ Советская Белоруссия №217 (24354)
2 komentarzy
alojzy
19 listopada 2013 o 19:05bialorusini placa sporo za wizy za sprawa ruskiej mafii w beltelecomie blokujacej dojcia do serwera przy rejestracji na spotkanie z konsulem, kasuja za to okolo 150 – 200 dolarow za przyspieszenie terminu, polskie sluzby udaja jak zawsze ze problemu nie ma lub nie sa w stanie nic zrobic bo moga co najwyzej jakas babcie na straganie podsluchac a bialoruska mafia zbija krocie na zwyklych ludziach co chca sie do polski przejechac na zakupy
Jacol
20 listopada 2013 o 12:41Ciekawe co właściwie Białorusini naprawdę myślą o sytuacji w ich kraju ? Ja byłem kilka razy na rowerze tam, ale nie odczułem, specjalnie żeby byli niezadowoleni z życia. Może, po prostu nie natrafiłem na dysydentów. Poza tym mają czysto, porządek, ładne drogi. Plusem jest też, że od niedawna zabierają samochody pijakom. W Polsce rzecz niemożliwa. Ale mimo wszystko, ciekawe, czy oni chcieli by jakiś zmian ? Wprawdzie do Polski łatwo im przyjechać nie jest z uwagi na wizy, ale chyba z Ukrainą i Rosją mają ruch bezwizowy.
Myślę, że zmian na Białorusi nie będzie bo za dużo ludzi związało się z Baćką i ci związani z władzą wiedzą, że dużo by stracili. Poza tym jaka ta Białoruś miała by być ? Pewnie taka jak Ukraina. Więc lepiej już niech będzie jak jest. Mnie ostatnio ciekawi, że Backa zwalnia dyrektorów dużych fabryk, np. obróbki drewna, był plan, dyrektorzy mieli go realizować i nic nie zrobili. Baćka grozi, ciągle kontrole itd. Ciekawi mnie ten cały mechanizm. Może, po prostu cały system jest niewydolny. Będzie zwalniał, mianował nowych, krzyczał, w telewizji będą go pokazywać bez uśmiechu, z ustami ściągniętymi, jakby chciał wszystkich wokół pozabijać. Tak się zachowuje w czasie tych ciągłych wizyt w różnych fabrykach. Współczuje tym, którzy są tam wtedy obok niego, temu personelowi inżynieryjnemu w czasie tych wizyt. Pewnie ze strachu „robią pod siebie”.
Chyba, jednak, żadnej poprawy efektywności w tych fabrykach nie będzie na Białorusi, bo być nie może. Musiałby całą gospodarkę przestawić na tory gospodarki rynkowej. Ale Ojczulek Narodu nie musi się martwić, póki przyspawał się do Matuszki Rasiji.