Jarosław Czubiński, komunistyczny politruk i agent bezpieki reprezentujący majestat Najjaśniejszej Rzeczypospolitej w Wilnie od 2013 jako kończy swoją misję.
Niedawno (1 marca) apelowaliśmy na tych łamach o dopełnienie dzieła wymiecenia komunistycznych złogów zalegających polską dyplomację. Pisaliśmy, że po ambasadorach Ryszardzie Schnepfie czy Zenonie Kuchciaku czas na Jarosława Czubińskiego.
„Gazeta Polska” piórem niezawodnej Doroty Kani opublikowała wówczas artykuł, będący swoistym podsumowaniem związków opuszczającego dzisiaj Wilno dyplomaty z ojczyzną, tyle że ludową. Przypomnijmy dwa najbardziej smakowite wątki jego życiorysu:
Po pierwsze – w sensie chronologicznym – był słuchaczem studiów doktoranckich na owianej złą sławą moskiewskiej uczelni MGIMO, będącej w pewnym skrócie kuźnią kadr dyplomatów bolku wschodniego. Tam uczono podwójnej lojalności: wobec Związku Radzieckiego, a następnie swojego lokalnego socjalistycznego baraku.
Bohater naszej opowieści był również związany z bezpieką wojskową, stanowiącej pod względem zsowietyzowania i okrucieństwa zwielokrotnieniem tej cywilnej. Wiemy, że figurował w aktach służb wojskowych, tzn. że przynajmniej stanowił obiekt jej zainteresowania, a także to, iż polski MSZ konsultował z nimi jego wyjazd na placówkę w Mińsku.
I oto człowiek ten – wreszcie! – odchodzi ze stanowiska. A więc można chyba? bronić tezy, że dobra zmiana w MSZ zasługuje jednak na swoją nazwę.
—
W porządku, ale co dalej? Od jutra obowiązki przedstawiciela RP w Wilnie sprawuje dotychczasowa chargée d’affaires Ambasady, Maria Ślebioda. Docelowo jednak funkcję tę będzie pełnić, po niedawnym powrocie z placówki w Tbilisi, Urszula Doroszewska – osoba posiadająca w sprawach wschodnich ogromną wiedzę i doświadczenie.
Redakcja życzy Urszuli Doroszewskiej wszelkiej pomyślności w pełnieniu misji ambasadora na rzecz budowy wspólnego, polsko-litewskiego dobra, tak jak to miało miejsce na przestrzeni wieków, i co zaowocowało unikalnym związkiem obywateli dwóch narodów, a po doświadczeniu XX wieku wydawało się raz na zawsze pogrzebane.
Kresy24.pl
11 komentarzy
prawy
1 czerwca 2017 o 10:12Co to za różnica z PRL-u czy giedrojciowego chowu.
Dla Polaków na ziemiach utraconych, taki sam skutek.
Zaprzaństwo narodowe wobec nich, przez RP uprawiane jest.
Fox
1 czerwca 2017 o 10:34Co upoważnia autora artykułu do stwierdzenia, że Urszula Doroszewska jest osobą posiadającą w sprawach wschodnich O G R O M N Ą wiedzę i doświadczenie? Czy Doroszewska skończyła szkoły na Zachodzie i jakie? Jeżeli skończyła komusze, nawet w PRLu to odpada jak Czubiński. I najważniejsze – czy przebadano przodków i bliskich na okoliczność powiazań z komuszymi służbami, partiami, organizacjami itd?
SyøTroll
1 czerwca 2017 o 10:43Ciekawe jak będzie przebiegać jej współpraca z absolwentką Akademii Nauk Społecznych przy KC KPZR, Dalią Grzybowską ?
Maur
1 czerwca 2017 o 19:52Nie rozumiem tego zachwytu nad nową ambasadorką.
Nic z tego nie wyniknie.
Będzie jak było.
Za bardzo strachliwi i przy tym cisi. A gęgacze i tak im gęgać będą…
Victor
1 czerwca 2017 o 20:57„Dobra zmiana w MSZ zasługuje jednak na swoją nazwę”oczywiście kiedy dotyczy osób mianowanych przez poprzedni rząd. Dobra zmiana nie zamierza zmienić ambasadora w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego figurującego w aktach IPN jako współpracownik bezpieki.To trochę tak jak zły był donosiciel były prezydent, a jak donosicielem okazał się aktor Faraon to prezydent stwierdził cyt.: „Nie ważne czy donosił czy nie, ważne czym zasłużył się po 1989r.”. Czy to nie jest podwójna moralność. Kojarzy się coś z klasyka o Kalim, któremu ktoś ukraść krowę…
Dominik
2 czerwca 2017 o 01:08Ma Pan rację, przywołując przykład Przyłębskiego. Nie ma Pan, jeśli sugeruje, że jest to zjawisko porównywalne z tą przechowalnią komunistów za Ronda Radosława.
Jola
1 czerwca 2017 o 23:52Halo przyjaciele lustratorzy. Znacie nazwisko generała Moczara? Termin „czystki”? Słyszeliście o Gomułce? Jesteście ich spadkobiercami. Fu, czuję obrzydzenie, bo kilkuminutowej wizycie na waszym portalu.
Mazowszanin
3 czerwca 2017 o 08:01Piłsudczycy po przewrocie majowym w 1926 roku też oczyścili wojsko ze zwolenników dotychczasowych władz. Moczar i Gomułka z tym nie miał nic wspólnego. Zdegustowanie czuję, gdy czytam wpis, którego autorka najwyraźniej jest dziecięciem marca ’68 i zna „bul” zwalnianych z pracy w SB teściów „hrabiego” czy rozżalenie lojalnego funkcyjnego sekretarza PZPR „santo subito Bronka” zwalnianego z pracy na placówce zagranicznej w Paryżu i wyrzucanego z partii.
mariusz
5 czerwca 2017 o 15:47Lepiej spojrzeć na fakty. Czubiński dobrze przysłużył się Polakom jako ambasador i pomagał im w różnych działaniach. Jego biografia ma tu akurat niewiele do rzeczy. Przecież „dobra zmiana” rządziła już 2005-2007 i kadr w dyplomacji nie oczyściła. Poza tym są chyba jakieś procedury sprawdzające?!
Byli w przeszłości ambasadorowie prawdziwie katastrofalni. Tu od razu przychodzi na myśl Widacki, w latach 90. tych ambasador na Litwie, który reprezentował interes litewski a nie polski.
księciunio
2 września 2017 o 20:09Ciekawe kiedy tego kapusia esbeka Wolfganga w Niemczech Waszczu wymieni.
Tomasz Nowak
5 stycznia 2018 o 23:58Niech idzie w diabły i niech go końskie g… prowadzi !