Wydać by się mogło, że czas krzyży, kapliczek skończył się, że są one reliktami przebrzmiałej i zamierzchłej obyczajowości, że z dnia na dzień jest ich mniej, bo umierają na swój sposób, murszejąc i próchniejąc. Otóż nie jest tak” – pisał badacz przydrożnych kapliczek Wiktor Zin.
Żyjemy pośród przyrody, obdarowani przez Stwórcę zmysłami, pozwalającymi na percepcję otaczającego nas piękna. Umieć patrzeć i dostrzegać wokół siebie to piękno – to tak, jak poznać sztukę czytania. Przyrodę można by porównać do sceny teatru, na której każdy element gry ma własne przeznaczenie, bez którego nie da się zrozumieć całego widowiska. Chęć obejrzenia tych niepowtarzalnych widowisk natury zawsze była bodźcem dla podróżników. A lato jest najbardziej odpowiednią porą roku na podróże: długie, słoneczne dni, krótkie i ciepłe noce. Takie warunki sprzyjają biwakowaniu nad jeziorem, rzeką czy łąką.
Właśnie łąka stała się miejscem obozu grupy wędrowców. Od strony południowej otacza ją bór, od zachodniej – młode, gałęziaste sosny, zaś od północy na wschód rozciąga się wieś Majkuny. Słońce skłania się ku zachodowi, po niebie płyną obłoki, a ciszę wokół przerywa śpiew ptaków. Po długim marszu najwyższy czas, by odpocząć. Wieś Majkuny leży w starostwie bujwidzkim rejonu wileńskiego. Ale… trzeba wreszcie powiedzieć: kto, dokąd i po co wyruszył w tę niezbyt daleką podróż?..
Rankiem 3 sierpnia nasza grupa dziesięciu przyjaciół udała się pociągiem z Nowej Wilejki w stronę miejscowości Drużyle. Głównym celem wyprawy była kaplica rodu Łazarewiczów pod wezwaniem św. Ignacego Loyoli w Pryciunach. To miejsce jest ściśle związane z siostrą Wandą Boniszewską, o której beatyfikację zabiegają siostry ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów oraz wierni parafii bujwidzkiej.
Wysiadłszy na stacji Pailgis, ruszyliśmy w kierunku wsi Dalka. Jest to mała mieścina pośród odwiecznego lasu, licząca trzy zagrody, z których tylko jedna jest zamieszkana. Minąwszy tę wieś, szliśmy przez miejscowość Szeszkinie w stronę Magun. Właśnie tam zmierzając natrafiliśmy na przydrożną kapliczkę. Ta biała, zadbana budowla kultowa pośród puszczy, z polskim napisem „Na cześć Bogu”, nasuwa na myśl słowa słynnego badacza przydrożnych kapliczek i krzyży Wiktora Zina: „Wydać by się mogło, że czas krzyży, kapliczek skończył się, że są one reliktami przebrzmiałej i zamierzchłej obyczajowości, że z dnia na dzień jest ich mniej, bo umierają na swój sposób, murszejąc i próchniejąc. Otóż nie jest tak”. Rzeczywiście, tak nie jest i dowodem na to – napotkana kapliczka z krucyfiksem i wizerunkiem Najświętszej Panny.
Bliższym natomiast celem naszej podróży był dwór Punżany (obok wsi o identycznej nazwie), znajdujący się nieopodal Magun. Warto zaznaczyć, że na starych mapach z okresu międzywojennego widnieje napis: Punżanki. Od naszego przewodnika Alberta dowiedzieliśmy się, że ostatnim właścicielem dworu Punżany był generał Wojska Polskiego Daniel Konarzewski. Z jego inicjatywy w 1935 r. zbudowano przy dworze kaplicę pod wezwaniem śś. Kazimierza i Wincentego. Kaplica miała się stać mauzoleum rodziny Konarzewskich.
Dziś już dobiegają końca prace renowacyjne kaplicy. Ściany od nowa pokryto tynkiem i wymalowano, stary eternit zamieniono dachówką. Niestety, tego dnia kaplica była zamknięta, więc nie mogliśmy obejrzeć jej wnętrza. Natomiast były dwór Konarzewskich i dziś zachwyca swą okazałością, widać również, że nowi właściciele dbają o niego. Owszem, nie wszystkie zabudowania przetrwały próbę czasu, jednak dany obiekt posiada bezsporną wartość krajoznawczą. Do dworu dojeżdża się starą, lipową aleją, której drzewa pamiętają zapewne starych właścicieli, wichry wojen i trudne czasy budowania „światłego socjalizmu”.
Za wsią Punżany skręciliśmy w stronę młodego sosnowego borku. Zatrzymaliśmy się na skarpie, z której otwiera się widok na zakole rzeki Wilia, a sprawniejsze oko dostrzega kopułę bujwidzkiego kościoła pw. św. Jerzego. Będąc w takim miejscu, gdzie świat wypełnia ptasi chorał, oczom otwiera się malowniczy horyzont i jesteś w kręgu przyjaciół, chce się dziękować Temu, który cię stworzył…
Po przerwie obiadowej ruszyliśmy w stronę wsi Balingródek – byłej miejscowości Balińskich. Pierwotnie wieś ta należała do rodziny Radziwiłłów jako część dworu Punżany i nosiła nazwę Bugieliszki. Jednak od XIX w. dwór Punżany przeszedł na własność rodu Balińskich, a wraz z nim Balińscy otrzymali Bugieliszki (Balingródek). Wieś nie tylko zyskała nową nazwę; zbudowano tu w 1825 r. kościół pod wezwaniem Opatrzności Boskiej. Ta świątynia była filią parafii Korkożyszki. Właściciel Ignacy Baliński marzył, by Balingródek stał się miasteczkiem. Jednak niewdzięczne położenie geograficzne wsi nigdy nie pozwoliło jej się rozrosnąć. Po upadku powstania 1863-1864 świątynię zamknięto. W 1928 roku kościół ponownie został konsekrowany przez arcybiskupa metropolitę wileńskiego Romualda Jałbrzykowskiego – pod wezwaniem Opatrzności Boskiej i Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej. Teraz jest to świątynia pw. Opatrzności Boskiej i stanowi samodzielną parafię, którą zarządza proboszcz Bujwidz.
Nasza podróżnicza grupa dziękuje panu Makiewiczowi, że otworzył drzwi świątyni i zaczekał, nim się pomodlimy. Sama wieś składa się z kilku domów i starej plebanii. W czasie I wojny światowej, mianowicie, ofensywy niemieckiej w 1915 r., w okolicach Balingródka musiała przebiegać linia frontu. Świadczy o tym nie tylko pomnik poległym niemieckim żołnierzom (za kościołem), na którym widnieje data 1915 r., lecz też pozostałości okopów po jednej i drugiej stronie rzeki Wilia. Dziś komunikację z Balingródkiem ułatwia zbudowany w 2005 r. most przez Wilię.
Po krótkiej modlitwie w kościele ruszyliśmy w stronę Pryciun. Naszym celem nie było zwiedzanie miejscowości, ciekawiła nas pryciuńska kaplica św. Ignacego Loyoli. Zbudowana staraniem Antoniego Łazarewicza, planowana była (podobnie jak i kaplica w Punżanach) jako rodowe mauzoleum, jednak spoczął tu tylko fundator. Kaplica wyświęcona została w 1905 r. przez ks. Antoniego Czerniawskiego i odtąd odprawiane w niej były Msze święte.
Dalej ruszyliśmy do wsi Majkuny, by uzupełnić skromne zapasy wody. Jak już wspomniałem, pobliska łąka stała się miejscem naszego biwaku.
Jesteśmy niezmiernie wdzięczni Państwu Irenie i Aleksandrowi Rynkiewiczom za to, że zezwolili nam rozbić obóz na swoim polu, korzystać ze studni, uczęstowali jabłkami, pomidorami, twarogiem. Chcemy też podziękować wszystkim napotkanym ludziom, którzy nie tylko znajdywali chwilę na krótką rozmowę, lecz też hojnie raczyli darami sadów.
…Zanim rozbiliśmy namioty, a Walery z Agatą przygotowali wyśmienity posiłek, słońce schyliło się ku zachodowi. Przycichły ptasie chóry, świerszcze stroiły do gry swoje skrzypce. Nad łąką uniosła się lekka mgła, mrok powoli spowijał obóz. Spędziliśmy wieczór przy ognisku, a na rozjaśnionych jego płomieniem twarzach nie malowało się zmęczenie…
W niedzielę szybko zwinęliśmy obóz i żwawym marszem udaliśmy się do odległego o 7 km Rubna, byłej posiadłości Jana Konrada Obsta (1876-1954), literata, wydawcy, założyciela Muzeum Adama Mickiewicza w Wilnie, popularyzatora historii Ziemi Wileńskiej. To jego staraniem nabyta została kamienica przy zaułku Bernardyńskim w Wilnie, gdzie Adam Mickiewicz redagował „Grażynę” i umieszczona na niej tablica, informująca nas o tym. Z Rubna do Nowej Wilejki dojechaliśmy autobusem.
Dziękuję Piotrowi za zorganizowanie tego fantastycznego rajdu; Albertowi – za przeprowadzenie nas leśnymi ścieżynami i dzielenie się wiedzą o cudownych zakątkach Wileńszczyzny; dziękuję Janowi, Krzysztofowi, Waleremu, Agacie, Andrzejowi, Rajmundowi – za wytrwałość i cierpliwość.
Tomasz Bożerocki
Kresy24.pl za magwil.lt
7 komentarzy
Damian
13 września 2013 o 19:27Mam rodzinę w Balingródku 🙂
Halina
21 października 2014 o 21:01Zostałam ochrzczona w kościele w Balingródku w 1952 roku. Moi przodkowie spoczywają na cmentarzu w Balingródku – Raczyńscy , Balińscy , Wysoccy . Blisko Balingródka znajduje się wieś Nasielany – tam mieszkają moi krewni. Pozdrawiam Proboszcza kościoła w Balingródku , mieszkańców ( nielicznych niestety..) oraz krewnych z Nasielan.
Izabela
14 października 2016 o 17:35Moja rodzina też pochodzi z Nasielan,długo trwało odnalezienie moich krewnych ale udało się,a poszukiwałam rodziny PODLECKICH.
Rajmund
11 grudnia 2019 o 20:41Mam pytanie! Jestem Wysocki, do 1958 r mieszkałem w Podjeziorkach (niedaleko Nasielan), tam też przez 1 rok chodziłem do polskiej szkoły. W roku 1958 repatriowałem do Polski i od 61 lat mieszkam w Polsce. Mam szeroką rodzinę na Litwie po stronie ojca jak i matki. Poszukuję korzeni rodzinnych dla swoich potomnych. Mam więc pytanie, jakie powiązanie masz z rodziną Wysockich. Serdecznie proszę o odpowiedż. Mój adres email:
rw*******@wp.pl
Serdecznie pozdrawiam……… Rajmund Wysocki
a tak poza moją wypowiedzią też byłem ochszczony w parafii Balingródek
Izabela
19 czerwca 2020 o 14:39Witam p.Halino,czy Wysoccy z Nasielan to pani krewni? pytam bo mama p.Jana dobrze znała moich dziadków Romasłowskich.pozdrawiam
Rajmund
11 grudnia 2019 o 20:43Mam pytanie! Jestem Wysocki, do 1958 r mieszkałem w Podjeziorkach (niedaleko Nasielan), tam też przez 1 rok chodziłem do polskiej szkoły. W roku 1958 repatriowałem do Polski i od 61 lat mieszkam w Polsce. Mam szeroką rodzinę na Litwie po stronie ojca jak i matki. Poszukuję korzeni rodzinnych dla swoich potomnych. Mam więc pytanie, jakie powiązanie masz z rodziną Wysockich. Serdecznie proszę o odpowiedż. Mój adres email:
rw*******@wp.pl
Serdecznie pozdrawiam……… Rajmund Wysocki
a tak poza moją wypowiedzią też byłem ochszczony w parafii Balingródek
Halina
3 lutego 2020 o 19:07Witam serdecznie. Miło mi , że napisałeś do mnie. Cieszę się ,że znajdują się ludzie , z którymi być może , wiąże nas więź rodzinna. Na Twoje pytanie odpowiem na adres gmail , który podałeś. Serdecznie pozdrawiam.
Halina