Służba prasowa Jewgienija Prigożyna opublikowała pierwsze publiczne oświadczenie szefa Grupy Wagnera, złożone po zakończeniu buntu. W 12-minutowej wiadomości audio „kucharz Putina” szczegółowo opowiedział o zorganizowanej przez siebie rebelii i jej celach.
Według Prigożyna „Grupa Wagnera jest najbardziej doświadczoną i zdolną do walki jednostką w Rosji i prawdopodobnie na świecie. W ostatnim czasie jednostka ta osiąga dobre wyniki na Ukrainie, a w wyniku intryg, nieprzemyślanych decyzji jednostka ta miała przestać istnieć 1 lipca”.
Chodzi o zarządzenie Ministra Obrony Rosji Siergieja Szojgu, aby wszyscy członkowie formacji ochotniczych podpisali umowę z Ministerstwem Obrony do 1 lipca. Prigożyn mówi, że 1-2 procent jego bojowników przystało na propozycje MO FR.
Reszta miała opuścić obozy 30 czerwca i przekazać sprzęt w pobliżu sztabu specjalnej operacji wojskowej w Rostowie. Ale 23 czerwca, jak twierdzi, przeprowadzono atak rakietowy na jego ludzi i „odpalono helikoptery”. Zginęło około 30 bojowników.
Dlatego nie mógł postąpić inaczej i natychmiast ogłosił marsz na Moskwę.
Jak mówi, celem kampanii było „zapobieżenie zniszczeniu Prwywatnej Firmy Wojskowej Wagnera i pociągnięcie do odpowiedzialności tych, którzy popełnili wiele błędów podczas SOW”.
Prigożyn powtórzył to, co mówił w sobotę, że na ziemi nie zginął ani jeden żołnierz i przeprosił za zabitych roysjskich pilotów, ale „zrzucili bomby na wagnerowców”.
Prigożyn stwierdza dalej, że prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zaproponował mu możliwość legalnej kontynuacji pracy Grupy Wagnera:
„Zatrzymaliśmy się w momencie, gdy pierwszy oddział rozstawił artylerię, dokonał rekonesansu – i stało się jasne, że przeleje się dużo krwi. Uznaliśmy, że demonstracja wystarczy. Rozszerzyliśmy się, ponieważ: 1) nie chcieliśmy rozlewać rosyjskiej krwi; 2) pojechaliśmy demonstrować swój protest, a nie obalić rząd w kraju. W tym czasie Łukaszenka wyciągnął rękę i zaproponował znalezienie rozwiązań dla dalszej pracy PFW w ramach jurysdykcji prawnej. Żołnierze zawrócili i poszli do obozu”.
Prigożyn twierdził też, że jego pucz ujawnił liczne problemy bezpieczeństwa w Rosji. Jego ludzie pokonali 780 kilometrów w ciągu 24 godzin i z łatwością zablokowali wszystkie obiekty wojskowe na drodze. Nazwał to klasą mistrzowską i stwierdził:
„W ciągu 24 godzin pokonaliśmy odległość od granicy z Ukrainą do Użhorodu. Gdyby na początku zadania Specjalnej Operacji Wojskowej były wykonywane przez tych samych ludzi, co PFW „Wagner”, być może operacja specjalna trwałaby jeden dzień. Pokazaliśmy poziom organizacji, jaki powinna mieć rosyjska armia”.
Na zakończenie przemówienia Prigożyn po raz kolejny stwierdził, że jego celem nie jest obalenie prawowitego rządu w Rosji, a jedynie zachowanie jego struktury militarnej.
Nie wspomina o swojej przyszłości i przyszłości swoich podkomendnych, nie podał też szczegółów negocjacji z Łukaszenką.
ba na podst. svaboda.org
1 komentarz
oszczep
27 czerwca 2023 o 08:36Jednak Łukaszenko nie jest za mądry. Już kilka takich historii było gdy sprowadzeni na pomoc najemnicy, wojownicy, zakony krzyżowe tworzyły swoje własne państwa czasem eliminując lub odsuwając od władzy tego kto ich sprowadził. Tu mi się kojarzy zakon krzyżowy lub germańskie plemiona Anglosasów. Ciekawe jak długo porządzi czy pożyje Łukaszenko gdy Prigożyn sprowadzi na Białoruś swoje wojska i jeszcze je do tego rozbuduje.