Budzi w dyktatorze większy strach, niż ukraińska armia.
W reakcji na ofensywę ukraińską na terytorium Rosji, rosyjskie dowództwo rozpoczęło pilne tworzenie obrony terytorialnej w obwodzie kurskim i biełgorodzkim. Jednak nie minęło wiele czasu, a z Moskwy przyszedł kolejny rozkaz: natychmiast wstrzymać wydawanie tym ludziom broni.
Z jednej strony trudno się dziwić, gdyż „rosyjski Volkssturm” w obwodzie kurskim, gdy tylko dostał w ręce kałasznikowy, zaczął z nich natychmiast strzelać do wszystkiego, co wydawało mu się „ukraińskimi grupami dywersyjnymi”, zabijając i raniąc własnych cywilów i czeczeńskich „kadyrowców”. Zobacz: Rozdali im broń, więc strzelają w kogo popadnie!
Faktyczny powód nieufności Kremla do tej formacji jest jednak zupełnie inny. Do Putina dotarło bowiem, że jeśli wyda broń przypadkowym cywilom, to nigdy nie ma pewności, czy nie zwrócą jej potem przeciwko niemu. Wystarczy przypomnieć, jak przychylnie witany był przez ludność szef „wagnerowców” Jewgienij Prigożyn w czasie swojego słynnego marszu na Moskwę.
Tymczasem w Rosji pojawił się już „nowy Prigożyn” – szef Prywatnej Kompanii Wojskowej „Paładin”, Gieorgij Zakrewskij, którego nazwisko wyraźnie wskazuje na polskich przodków. Bez ogródek wezwał niedawno Rosjan by wstępowali do jego oddziałów, by wspólnie znowu „iść na Moskwę i zdjąć zdrajcę-Putina, gdyż nieszczęście nie jest już przy granicy Rosji, ale w niej samej”.
Zapewnia, że w odróżnieniu od Prigożyna nie zatrzyma swojego marszu na stolicę, tym bardziej, że wiadomo jak się wtedy to niezdecydowanie dla szefa PKW Wagnera skończyło. Oczywiście Zakrewskij jest równie psychopatycznym ultra-nacjonalistą, jak jego poprzednik, ale takie właśnie nastroje panują nadal w najbardziej pro-wojennej części rosyjskiego społeczeństwa.
Również hasła o „spisku i zdradzie na najwyższym szczeblu” od dawna trafiają w Rosji na podatny grunt. „Dla rosyjskiego kierownictwa ten człowiek jest skrajnie niebezpieczny” – ocenia ukraiński ekspert wojskowy, mjr rezerwy Aleksy Hetman.
„W Rosji zawsze musi być car. Nieważne, jaki nosi tytuł: prezydent, sekretarz generalny, ale ma być silny, gdyż daje to Rosjanom poczucie wielkości. Mogą w imię tego wyrzec się własnej wolności, ale gdy tylko car staje się słaby – natychmiast go zrzucą. Teraz ludzie zobaczyli, że Putin nie zatrzymał obcej armii, która zajęła część kraju i dlatego jego tron się zachwiał” – ocenia Hetman.
„W Rosji nie będzie rewolucji. To będzie bezmyślny i bezlitosny bunt ludowy, szczególnie jeśli ludzie dostaną do ręki broń. To nie Kijów, gdzie mieszkańcy walczyliby na barykadach. To Moskwa, gdzie w pierwszej kolejności zaczną masowo grabić sklepy i mordować” – przewiduje wojskowy.
A dlaczego Putin nie może zneutralizować Zakrewskiego, zanim ten nie narobi mu problemów? Zapewne z tego samego powodu, z którego nie był w stanie przez długi czas spacyfikować Prigożyna, mimo że ten był już od dawna otwarcie nielojalny. „Przecież marszu Prigożyna na Moskwę nie zatrzymała siłą rosyjska armia. Sam postanowił się wtedy zatrzymać” – przypomina ekspert.
O samym Zakrewskim nie wiadomo na razie zbyt wiele. Ma 53 lata, w czasach ZSRR odbywał zasadniczą służbę w wojskach granicznych KGB. Potem był powiązany z rosyjskimi służbami – według jednych z FSB, według innych z GRU i realizował dywersyjne misje zagraniczne, także w Donbasie. Prawdopodobnie nadal ma wysoko postawionych protektorów w tych służbach.
Oficjalnie jego formacja działająca w kilku krajach Afryki liczy zaledwie „300 bagnetów”, ale prawdopodobnie ma znacznie większy potencjał werbowania nowych członków i sympatyków, sprzyja mu także duża część rosyjskich blogerów wojskowych.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!