Z inicjatywy Zjednoczenia Szlachty Polskiej jedna z centralnych ulic Żytomierza zostanie nazwana na cześć śp. Lecha Kaczyńskiego.
Po raz pierwszy z taką ideą Zjednoczenie Szlachty Polskiej wystąpiło pięć lat temu, w pierwszą rocznicę tragicznej śmierci Prezydenta RP. 12 kwietnia 2011 r. został złożony w tej sprawie wniosek do lokalnego samorządu, jednak ówczesne prorosyjskie władze miasta go nie zaakceptowały – pisze Na Facebooku Włodzimierz Iszczuk, redaktor naczelny kwartalnika „Głos Polonii”.
2 lutego 2016 r. wniosek złożono ponownie. Poparli go miejscowi Polacy i polskie organizacje na Ukrainie. Po konsultacjach z udziałem prezydenta Żytomierza i komisji nazewnictwa żytomierskiej rady miejskiej, uzyskał akceptację władz samorządowych.
Imię Lecha Kaczyńskiego ma otrzymać ulica Iwana Czerniachowskiego, sowieckiego generała, który był odpowiedzialny za likwidację polskiego podziemia niepodległościowego. Po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie polskie. Czerniachowski, który w Polsce nazywany jest katem AK, uczestniczył wraz z NKWD w podstępnych aresztowaniach dowódców Armii Krajowej, przyczyniając się, z pogwałceniem prawa i wbrew woli społeczeństwa, do narzucenia Polsce systemu komunistycznego.
Kresy24.pl/Kurier Galicyjski
6 komentarzy
ltp
22 lutego 2016 o 12:27No to mamy kolejny protest moskiewskiej dyplomacji
józef III
22 lutego 2016 o 22:53doskonale
walczek
22 lutego 2016 o 23:37To bardzo budujące, że ulica „czerniachowskiego” – rosyjskiego bandyty, mordującego rozbrojonych polskich żołnierzy AK na terenie Suwalszczyzny, będzie nosiła imię Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dzięki bracia Ukraińcy za ten piękny gest.
SS20
29 lutego 2016 o 21:51tia , będzie skrzyżowanie Kaczyńskiego i Bandery .
V kolumna banderowska nad Wisłą pieje z zachwytu
Darek
23 lutego 2016 o 20:36No nie wiem czy taki piękny gest Ukraińców. Śmiem twierdzić, że w zamian zażądają rezygnacji z potępiania banderowców, UPA i ludobójców na Wołyniu i w Małopolsce. A PiS w imię wyższego interesu „narodowego” przychyli się do koncepcji wybielania neobanderowców i neutralizowania w świadomości publicznej ich zbrodni.
Paweł Bohdanowicz
24 lutego 2016 o 09:30Jeżeli chodzi o wszelkie pomniki, to rozsądny byłby kompromis oparty na następujących zasadach:
1. Na własnym terenie każdy stawia, co chce. Chcą Ukraińcy pomnik Szuchewycza – to ich sprawa. My chcemy u siebie pomnik „Wołyniaka” – to nasza sprawa.
2. Na terytorium strony przeciwnej upamiętnia się tylko poległych i pomordowanych, w tym również upowców, żołnierzy AK, a nawet polskich żołnierzy-policjantów z batalionów pomocniczych, ale bez propagowania jakiejkolwiek ideologii i bez działań psychotechnicznych. Bez przemycania propagandy. Niezależnie od winy poległego, ale bez ideologii, bez propagandy.
Żenująca jest moim zdaniem awantura na przykład wokół pomnika na Chryszczatej. Niszczenie jakichkolwiek pomników nagrobnych, zapoczątkowane na Wołyniu w 1943 roku (rozkopywanie tzw. „kurhanów powstańczych”), nosi znamiona dywersji, mającej na celu podsycanie nienawiści. Nawet niektórzy niemieccy dowódcy byli przeciwni takim działaniom (patrz: „Polski policjant na Wołyniu” – „Karta” nr 24).