Dziś przypada 84. rocznica wybuchu II wojny światowej. W uroczystościach na Westerplatte wziął udział Prezydent RP Andrzej Duda.
Zgodnie z tradycją poranne obchody rozpoczęły się dźwiękiem syren alarmowych, tuż przed 4.45, bowiem o tej godzinie 1 września 1939 r. nastąpił niemiecki atak na polską Wojskową Składnicę Tranzytową, ulokowaną na gdańskim półwyspie.
Publikujemy wystąpienie Prezydenta;
„W dzienniku pokładowym niemieckiego pancernika „Schleswig–Holstein” pod datą 1 września 1939 roku, godz. 4.40 wpisano: „Rozpoczęcie ataku na Westerplatte” – na polską strażnicę na Westerplatte. Jakże przejmujący jest ten moment, kiedy słyszymy dźwięk syren w momencie, gdy padły pierwsze salwy. Możemy sobie tylko wyobrazić, co oznaczała tamta salwa w tamtym momencie. Wystarczy powiedzieć, że salut armatni, który zabrzmiał przed chwilą, to zaledwie wystrzał z niewielkich dział w porównaniu z tym, czym dysponował i czego użył pancernik „Schleswig–Holstein”, atakując polskich żołnierzy na Westerplatte. Na archiwalnych zdjęciach widać, że to była miazga. Nazwano to miejsce małym Verdun. Kompletnie zniszczone drzewa, zburzone praktycznie wszystkie budynki, zryta tysiącami bomb ziemia. I taka niezwykła bohaterska obrona – taka twarda, niezłomna, legendarna.
Dziękuję, że tu jesteście. Dziękuję, że tu jesteście, że przychodzicie co roku.
Kolejne pokolenie Polaków – młodych Polaków – którzy pochylają głowy nad tą pamięcią. Nie tylko pamięcią tych, którzy polegli, ale przede wszystkim pamięcią niezwykłego bohaterstwa i oddania ojczyźnie. To jest właśnie największa godność Westerplatte i westerplatczyków.
To jest właśnie największa godność obrońców Wybrzeża i żołnierzy, którzy – nie szczędząc sił i krwi – bronili Rzeczypospolitej wtedy, w 1939 roku, 84 lata temu. Tak hitlerowscy Niemcy rozpoczęli II wojnę światową – najstraszliwszą i najkrwawszą w dziejach.
Ale znakomicie wiemy, że tak naprawdę jej początek i jej zarzewie nastąpiły kilka dni wcześniej poprzez podpisanie zdradzieckiego paktu Ribbentrop–Mołotow; paktu, w którym dwa totalitaryzmy – sowiecki i niemiecki, hitlerowski – uzgodniły ze sobą de facto podział naszej części Europy. Mówię „naszej części Europy”, bo przecież tamten moment był tragiczny nie tylko dla nas, Polaków, którzy wkrótce straciliśmy swoją ojczyznę. Ale on pozbawił ojczyzny i wolności także naszych sąsiadów z państw bałtyckich, i to na ponad 50 lat. Bo przecież oni swojej państwowości nie odzyskali po II wojnie światowej, stali się częścią sowieckiego państwa i pozostawali nią aż do początku lat 90., do samego końca XX wieku.
Dzisiaj próbuje się przeinaczać tę historię. Mówię tutaj w głównej mierze o tych ekspertach – przede wszystkim rosyjskich – i władzach Rosji, które próbują pisać historię od nowa. Nic nie zmieni historii, nic nie zmieni prawdy historycznej, nic nie zmieni – na szczęście – tych dokumentów, które cały czas jeszcze są, zdjęć ściskających się i uśmiechających się do siebie niemieckich, hitlerowskich i rosyjskich, sowieckich żołnierzy. Czerwona gwiazda pod ramię ze swastyką chciała zapanować nad Europą i nad narodami. Tak, potem się zwarli, rzucili sobie do gardeł. Niemcy hitlerowskie napadły potem także i na sowiecką Rosję. Ale wcześniej spłynęła krwią ta ziemia – ziemia środkowej Europy, ziemia Polaków, Litwinów, ziemia Łotyszy, Estończyków. Wcześniej z Armią Czerwoną zmierzyli się bohaterscy Finowie. Nie daliśmy rady. Nie daliśmy rady się obronić przed tamtą napaścią, przed dwoma armiami, które na nas uderzyły.
Historycy dyskutują do dzisiaj, czy można było zrobić inaczej, czy można było postąpić inaczej, czy polskie władze mogły wcześniej podejmować różnego rodzaju inne decyzje. Czasem tworzy się najbardziej szalone teorie i koncepcje. Ale ci, którzy na zimno patrzą na dane – także te statystyczne – i prawdziwe historyczne informacje o tamtym czasie, mówią: „Były dwie niezwykle ważne przyczyny tego, że Polsce nie udało się odeprzeć przede wszystkim Niemców przed 17 września, przed rozpoczęciem sowieckiej agresji”.
Po pierwsze, Polska była jednak słaba po wielkim kryzysie. Choć zaczęła się gospodarczo odradzać, choć zaczęła się budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego, to państwo było w istocie jeszcze cały czas biedne. Ale przede wszystkim ówczesna modernizacja polskiej armii była zdecydowanie spóźniona, biorąc pod uwagę to, co od lat już można było obserwować w hitlerowskich Niemczech – niezwykle dynamiczną militaryzację kraju; niezwykle dynamiczną, zmasowaną odbudowę potencjału armii niemieckiej, która przecież zaledwie nieco ponad 20 lat wcześniej twardo walczyła w I wojnie światowej jako jedna z największych potęg. Do II wojny światowej przystąpiła jako potęga rzeczywiście ogromna.
Ale my w Polsce także mieliśmy takie możliwości i – niestety – nie wykorzystano ich. Za późno. To był prawdopodobnie największy błąd. Bo gdybyśmy mieli flotę bombowców, gdybyśmy mieli wojska pancerne, hitlerowskie Niemcy prawdopodobnie nie odważyłyby się nas zaatakować, mając perspektywę możliwych bombardowań Berlina i innych niemieckich miast, mając perspektywę zmasowanej, twardej obrony nie do przebicia. Nie zrobiono tego nas czas.
II Rzeczpospolita zmarnowała w ten sposób swoją rozwojową szansę i straciła w II wojnie światowej miliony obywateli.
Nic nie może tego odwrócić i nic nie może przywrócić życia tym, którzy polegli i zostali pomordowani. Nic nie może przywrócić życia milionom polskich obywateli narodowości polskiej, żydowskiej i innych, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych zamordowani przez hitlerowców, przez Niemców. Nic nie przywróci życia wszystkim tym, którzy zostali zamordowani, zagłodzeni, zamęczeni w sowieckich gułagach czy gdzieś daleko na wschodzie przy katorżniczej pracy. Nic nie przywróci życia tym, którzy zginęli na froncie.
Ale my jesteśmy winni naszej ojczyźnie dwa ważne elementy, które wynikają z historycznej pamięci, która jest i musi być żywa i która tu właśnie jest kultywowana, za co tak ogromnie dziękuję przede wszystkim właśnie młodzieży – pamięć o bohaterach, oddawanie im czci, która buduje postawy, że zawsze warto i że nie ma nic bardziej cennego niż własna, niepodległa, suwerenna ojczyzna, w której sami stanowimy o sobie, w której sami o sobie decydujemy. Jakże dobrze zna to większość z Was, którzy urodziliście się w Polsce, która nie była w pełni suwerenna i niepodległa, która była cały czas jeszcze wtedy w sowieckiej strefie wpływów przed latami 1989 i 1990 jako właśnie następstwo tamtej katastrofy.
I dzisiaj znakomicie wiemy jeszcze jedno, właśnie z pamięci historycznej: że nie wolno nam się spóźnić.
O, jakże wymownie widzimy to od 24 lutego zeszłego roku, 2022 roku – czarnej daty dla naszych sąsiadów z Ukrainy, czarnej daty rosyjskiej pełnoskalowej napaści na to niepodległe, suwerenne państwo, kolejnej rosyjskiej próby w XXI wieku zmienienia siłą granic w Europie. Czy myślicie, że ostatniej? Nie bądźmy naiwni. I – na szczęście – nie jesteśmy.
To właśnie dlatego musimy poświęcić tak wiele innych naszych potrzeb i wzmocnić naszą armię, wzmocnić nasze bezpieczeństwo, realizować ten proces teraz, zawczasu, by Polak był mądry przed szkodą, zanim jakiś szaleniec wpadnie na pomysł, że trzeba znowu zagarnąć naszą ziemię, że można nas napaść, bo jesteśmy słabi, bo nie damy rady.
Otóż właśnie musimy być mocni – jak zawsze powtarzam – po to, by nie walczyć; po to, by polski żołnierz nie musiał oddawać salwy, broniąc ojczyzny; po to, by był dobrze wyposażony, na tyle dobrze, by nikt nie odważył się podnieść ręki na Polaków i na polską ziemię. To jest istota naszego bezpieczeństwa.
Dziękuję wszystkim, którzy właśnie w ostatnich latach podejmują w tym kierunku ogromnie odważne i zdecydowane decyzje. To ma fundamentalne znaczenie dla naszej przyszłości i – wierzę w to głęboko – dla możliwości spokojnego życia także i następnych pokoleń. Musimy budować nasze bezpieczeństwo. Budować nie na słowach, lecz na czynach. Budować nie na opowiadaniu, tylko na realizowaniu, korzystając z tego wielkiego potencjału, jakim jest niezwykły ładunek patriotyczny w naszym narodzie i właśnie pamięć historyczna – tego, że młodzież chce się zgłaszać do wojska; tego, że młodzież chce pokazać, że jest gotowa do obrony ojczyzny. To także – jak wiecie doskonale – ma fundamentalne znaczenie. Żebyśmy mogli zawsze co roku spotykać się tutaj – i nasi następcy – oddając hołd obrońcom ojczyzny w Polsce i po polsku.
To właśnie jesteśmy winni obrońcom Westerplatte. To właśnie musi być przez następne, kolejne lata systematycznie, spokojnie i konsekwentnie realizowane.
Musi być realizowane, bo wolność nie jest dana raz na zawsze i nie utrzyma się sama, i nikt nam nie da jej w prezencie. Przeciwnie – historia uczy, że raczej będzie chciał nam ją odebrać. Dlatego właśnie musimy pokazywać, że jesteśmy gotowi, i musimy cały czas zachowywać gotowość i odpowiedzialność.
I to jest dzisiaj nasz najważniejszy patriotyczny obowiązek wobec ojczyzny i wobec tych, którzy będą ją stanowili w przyszłości. I to jest nasze zobowiązanie wobec wszystkich tych, którzy w przeszłości o nią walczyli i za nią polegli.
Cześć i chwała bohaterom! Wieczna pamięć poległym! Wieczna pamięć obrońcom Westerplatte! Niech żyje Polska!
Źródło: prezydent.pl
1 komentarz
granice śmieszności sa niewidoczne
3 września 2023 o 10:41Pan Prezydent „mocny w gę*bie”, aż się nie chce czytać tych buńczucznych wymachiwań palcem w bucie.
A na szczycie NATO w Wilnie stoi samotnie w 3-im rzędzie, ostatnim…
Rydz-Śmigły 2.0.
Zawetowałeś reformę sądów, tylko po to, żeby dowalić Ziobrze, nie licząc się z dobrem zwykłych Polaków. Mały kundelek, głośno szczekający.