W wywiadzie udzielonym brytyjskiemu Telegraph’owi premier Albanii Edi Rama nie owija w bawełnę: Rosja jest bardzo żarłoczna i chętnie pokusi się o rozszerzenie swych wpływów na Bałkanach jeśli…
No właśnie: jeśli co? Zdaniem 53-letniego Edi Ramy bardzo niepokojące są sygnały płynące z Waszyngtonu, który zdaje się tracić zainteresowanie Europą Środkowo-Wschodnią i Bałkanami. Co z kolei może sprowokować Putina do bardziej zdecydowanych działań w tej części świata.
Obawy te nie są nowe i pisaliśmy o nich na naszym portalu dziesiątki razy. Nowe jest to, że kolejny kraj znalazł się w strefie zainteresowania rosyjskiego niedźwiedzia. Przy czym, co ciekawe – patrząc historycznie, można by się spodziewać, że na politykę albańską będą starały się wpłynąć raczej Rzym albo Ankara…
A pamiętają Państwo czasy „pół-historyczne”, zimnowojenne? Albania i Jugosławia były ni tu ni ówdzie. Ani blok wschodni – mimo ideologicznego pokrewieństwa, ani Zachód – ze względu na ideologię właśnie. Tito (Enver Hodża do pewnego stopnia też) potrafił lawirować między Scyllą a Charybdą.
Wkroczenie Rosji do gry w tym obszarze – jeśli rzeczywiście ma ono miejsce, a wiele na to wskazuje – byłoby otwarciem kolejnego odcinka frontu konfrontacji z państwami NATO, czy szerzej z Zachodem.
Dobrze widać próbę zablokowania jego dalszego rozszerzenia. W tym kontekście należy rozpatrywać ostatnie posunięcia Rosji na Bałkanach – myślimy tu przede wszystkie o powstrzymanej w ostatniej chwili próbie zgładzenia proatlantyckiego premiera Czarnogóry.
Z drugiej strony testowana jest solidarność Paktu. Mnożą się prowokacje wymierzone nie tylko w państwa bałtyckie – o czym w Polsce wiadomo doskonale – ale i chociażby w sojuszniczą od 2009 roku Albanię, o czym dowiadujemy się rzadziej i mniej dokładnie.
Charyzmatyczny Edi Rama nie ukrywa zresztą, że spisek w Montenegro uświadomił mu, jak bardzo „wszędzie” są agenci Kremla. I apeluje do Stanów Zjednoczonych, by nie porzucały Bałkanów, bo w przeciwnym razie „nie będą one bezpiecznym miejscem do życia”.
Kresy24.pl
6 komentarzy
mapa
24 lutego 2017 o 13:54Parasol amerykański się zwija i trzeba będzie oddać Serbom ich własność.
SyøTroll
24 lutego 2017 o 15:11Albo z pomocą NATO inkorporować do Wielkiej Albanii Kosovo i pół Macedonii, pod pretekstem obrony przed „wzrostem wpływów Rosji” w regionie. Później NATO przeprowadzi kolejne wyprzedzające naloty na serbskich „podludzi”, by „przymusić ich do pokoju” i przekonać że brak wrogości wobec Rosji i innych wrogów NATO nie popłaca.
pol
27 lutego 2017 o 08:38Hip hip huuuraa ! a potem wszystkie kraje zachodu na czele z Polską napadaja na Rosyje i zdobywaja kreml i rajchstag i ciągną ruskich niewolników do UE i jest pokój na swiecie !.
polacy
24 lutego 2017 o 15:33kosowo–jest własnościa serbii i czarnogóra też!!!!!!!!! lecz amerykański parasol wcale nie zwija się –wrecz przeciwnie—taki fakt!!!!
murat
24 lutego 2017 o 16:40No tak, ale pan premier Albanii ma władzę, a więc szerokie możliwości rozwoju kontrwywiadu we własnym kraju, a więc również możliwości doprowadzenia do uchwalenia przepisów, według których złapanych agentów rosyjskich, po bardzo ostrym śledztwie należy skazać i zgładzić. I nie patyczkować się z kacapami.
mich
25 lutego 2017 o 13:18albania jest w nato wiec kacapki mogą sobie pomachac paluszkiem w bucie