Rosyjski Komitet Śledczy pozwolił zbiec do DNR bojówkarzowi Samoobrony Krymu, który porwał, brutalnie torturował i zamordował miejscowego działacza Tatarów Krymskich. Na wolności są też pozostali sprawcy porwania i mordu.
Przypomnijmy, że Reszat Ametow został porwany 3 marca ubiegłego roku przez rosyjską Samoobronę Krymu kiedy samotnie pikietował przeciwko aneksji Krymu przed budynkiem władz w Symferopolu. „Zielone ludziki” wsadziły go do samochodu i wywiozły w nieznanym kierunku.
15 marca ub. roku trup Ametowa został znaleziony na polu pod wsią Ziemlianiczne. Na ciele były widoczne ślady tortur i ran kłutych, usta miał zaklejone scotchem, a nogi skute kajdankami. Przyczyną śmierci było uderzenie nożem w oko.
Rosyjskie władze odmówiły jednak wszczęcia śledztwa w sprawie porwania. Dlatego zarówno ci, którzy uprowadzili Ametowa, jak i właściciel samochodu, którym go zabrano – choć zostali ustaleni – chodzą sobie spokojnie na wolności i wystąpili jedynie jako świadkowie w sprawie o zabójstwo. W końcu i to śledztwo umorzono w listopadzie ub. roku z powodu „niemożności ustalenia sprawcy”.
Rosyjski Komitet Śledczy odmówił też rodzinie zabitego i jej adwokatowi dostępu do akt śledztwa. Kiedy jednak o sprawie zrobiło się głośno i zaczęli o niej mówić lokalni obrońcy praw człowieka, rosyjscy śledczy nagle „zdołali” właśnie ustalić tożsamość zabójcy, jednak stwierdził, że nie można go zatrzymać, gdyż mężczyzna zbiegł do DNR i wstąpił do oddziału separatystów.
Rosyjscy śledczy zapewniają jednak rodzinę, że „zabójca na pewno zostanie zatrzymany jeśli tylko pojawi się w Rosji” – podaje krymska misja polowa ds. praw człowieka. W internecie pojawiło się wideo, na którym widać jak rosyjscy bojówkarze uprowadzają Ametowa.
39-letni Reszat Ametow pochodził z Symferopola. Był pierwszą ofiarą rosyjskiego terroru po opanowaniu Krymu przez „zielone ludziki” Putina. Pozostawił żonę i osierocił trójkę dzieci, w tym 3-miesięcznego synka. A na cześć „zielonych ludzików”, zwanych przez propagandę rosyjską „życzliwymi ludźmi” Władimir Putin ustanowił w Rosji nowe święto – Dzień Życzliwych Ludzi.
Tymczasem w ostatnich dniach w domach czołowych działaczy Tatarów Krymskich trwają nieustanne rewizje.
„To dalszy ciąg akcji zastraszania mającej na celu wypędzenie Tatarów z Krymu. Te represje się nie zakończą. Myślę, że będzie też kolejna fala aresztowań. Chodzi o to, żeby nikt nie mówił o pogarszających się warunkach życia na Krymie, o łamaniu wolności słowa, o prześladowaniach i naruszaniu wszystkich po kolei praw konstytucyjnych” – mówi jeden z działaczy organizacji Tatarów Krymskich Zair Smiedalew.
Ostatnio jednemu z tatarskich działaczy rosyjska policja podrzuciła w czasie rewizji naboje. Prawdopodobnie posłuży to Rosjanom jako powodów uznania parlamentu Tatarów Krymskich – Medżlisu za organizację terrorystyczną i powsadzania do więzień tych jego członków, którzy jeszcze pozostali na Krymie.
Kresy24.pl
4 komentarzy
Macko
24 kwietnia 2015 o 22:56To co tam robią to normalka, tatarzy i tak mają szczęście, że nie są „zdrajcami” słowian(czytaj; Polakami, ostatnio Ukraińcami). Wtedy ten koszmar zmienił by się w istne piekło. Co mnie natomiast dziwi to brak zdecydowanej odpowiedzi ze strony Turcji. Tracą wizerunkowo nie upominając się o swoich.
greg
25 kwietnia 2015 o 09:27co za bydło ruskie !
greg
25 kwietnia 2015 o 13:40Dobrze, że mamy winnych zbrodni w odessie.
Grenadjer
25 kwietnia 2015 o 23:12Kacap był i pozostał do dziś bandytom, najgorszą zarazą dla swoich wszystkich sąsiadów.