W sumie, w rosyjskiej Arktyce i Syberii od czerwca wybuchło, według różnych źródeł, od 100 do ponad 200 pożarów. Rosyjska Służba Obszarów Leśnych podała, że płonie już około 2 mln hektarów. Z kolei radio Echo Moskwy podało, że 3 mln. Pożar zbliża się już nawet do miast na Uralu.
Jak dotąd ogień płonie generalnie na terenach niezamieszkałych, ale zaczął podchodzić w pobliże niektórych osad.
Coraz więcej mieszkańców miast i wsi na zagrożonych terenach jest zniecierpliwionych postawą władz i służb ratowniczych, które starają się nie tyle ugasić ogień, co go powstrzymać, by dalej się nie rozprzestrzeniał. Jednak jak widać po podawanych oficjalnie liczbach, płonie coraz większy obszar. Przedstawiciel Kremla na Syberii Siegiej Mieniajło powiedział, że nie ma potrzeby rzucać wszystkich sił do gaszenia pożarów, ewakuacji ani wprowadzania stanu wyjątkowego dopóki stężenie tlenku węgla w powietrzu nie przekroczy normy, a na razie, jak twierdzi, nie przekroczyło.
Mieszkańcy Syberii skarżą się w mediach i portalach społecznościowych, że nie mają czym oddychać z powodu dymu dolatującego znad płonącej tajgi, oraz że od tygodni nie widzieli słońca. W ciągu tygodnia około 120 tys. Rosjan podpisało petycję do władz z wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Oprac. MaH, themoscowtimes.com, tass.ru, echo.msk.ru
fot. youtube.com/Sakhapress Сетевое издание
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!