W wileńskich Ponarach przy memoriale, upamiętniającym Polaków, którzy zostali tam zamordowani przez będącą na usługach nazistów litewską formację ochotniczą „Ypatingas būrys”, polska społeczność na Litwie oraz rodacy z Macierzy uczcili pamięć pomordowanych.
W tym roku członkowie Rodziny Ponarskiej, która zajmuje się upamiętnieniem zamordowanych, chcieli wziąć udział w organizowanych przez społeczność żydowską obchodach Dnia Pamięci Ofiar Holokaustu na Litwie. W ostatniej chwili okazało się jednak, że uroczystości z udziałem litewskich władz państwowych odbyły się dzień wcześniej… – relacjonuje Wilnoteka.lt.
Podczas polskiej uroczystości w Ponarach odczytany został list od prezydenta RP Andrzeja Dudy. Zabierając głos, prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska Maria Wieloch zaznaczyła, jak ważne jest zachowanie pamięci o tym, co się stało w Ponarach podczas okupacji. Podkreśliła też to, co pomija milczeniem zarówno społeczność żydowska, jak i władze państwowe Litwy: w Ponarach zamordowanych zostało około 100 tys. obywateli II Rzeczypospolitej: Polaków, Żydów, Romów…: „Ponary są znane w Polsce i na świecie głównie jako miejsce holocaustu społeczności żydowskiej. Mordowani tu Żydzi byli obywatelami II Rzeczypospolitej. Wileńskie Ponary to największe miejsce kaźni Polaków w czasach II wojny światowej. Tutaj będziemy się modlić wspólnie zarówno za ofiary zbrodni, jak i za zbrodniarzy, którzy jeszcze przed śmiercią znęcali się nad ofiarami. Wiem, że Litwinom trudno się przyznać do udziału w tej zbrodni. Dzięki dużej aktywności społeczności żydowskiej to miejsce jest jednak znane głównie jako miejsce Holocaustu. Nam zależało na tym, żeby przy tej okazji mówić też o Polakach” – podkreśliła Maria Wieloch.
O tym, co się działo w Ponarach podczas okupacji, wiadomo z odnalezionych po wojnie dzienników Kazimierza Sakowicza, który mieszkał w pobliżu i notował wszystko, co obserwował ze strychu swego domu. Notatki chował skrzętnie w butelkach i zakopywał w ogrodzie obok werandy. Po wojnie przypadkowo natrafiono na te materiały i wydano drukiem w 1998 r.
Ocalaniem pamięci zajmowała się również Helena Pasierbska, założycielka Stowarzyszenia Rodzina Ponarska. Była ona łączniczką AK ps. „Nawoja”, zadenuncjowana przez konfidenta trafiła do więzienia na Łukiszkach, gdzie przesiedziała od maja do grudnia 1942 r. Podczas gdy była więziona, obiecała sobie, że jeżeli wyjdzie z Łukiszek, udokumentuje te zbrodnie. Słowa dotrzymała. Na podstawie skrupulatnie zbieranych materiałów archiwalnych, dokumentów, relacji wydała drukiem książki „Ponary – wileńska Golgota”, „Wileńskie Ponary”.
O okrucieństwach zbrodni tak mówi 88-letni Antoni Hołobowski, świadek tamtych wydarzeń, cytowany przez „Kurier Wileński”: „Widziałem wszystko. To było straszne. Tych, którzy tu katowali, nie można nazwać ludźmi, to katy! Mieszkałem wtedy niedaleko stąd. Tutaj wszędzie leżały rozkładające się ciała ludzkie. Moich sąsiadów zmuszano zbierać trupy po lesie. Jeden z moich znajomych opowiadał, jak wydostał się z tej jamy śmierci. Gdy strzelano, on udał, że jest martwy i wpadł do jamy, a w nocy z niej wydostał się” .
Antoni Hołobowski relacjonuje, że Litwini, którzy zabijali więźniów, najczęściej byli pijani. Egzekucje ponarskie były bardzo okrutne. Skazańców torturowano i maltretowano — i to nad samym dołem. Robiono tak dla zabawy. „Mordercy starali się strzelać niecelnie. Rannych najczęściej nie dobijali, tylko na wpół martwych wrzucali do jamy. Robili to celowo, żeby więcej męczyli się. Ranni ludzie umierali w dole z rozkładającymi się ciałami ludzi wcześniej zabitych. Mordercy specjalnie celowali w nogi lub brzuch ofiar, łamali żebra” — wspomina Hołobowski.
„Na oczach matek zabawiano się zabijaniem dzieci. (…) Niemowlęta najczęściej wrzucano żywe do dołów. Egzekucji ponarskich nie można nazywać rozstrzeliwaniem, była to raczej „rzeźnia ludzka”. Bardzo trudno mi to wszystko wspominać. (…) To bardzo smutne święto. W tym dole leżą tysiące polskich inteligentów. W ponarskich dołach mordowano nie tylko pojedynczych Polaków, ale również całe rodziny, prześladowane za swą patriotyczną postawę. Mój ojciec wtedy służył w AK. Zabijano niewinnych ludzi… — podkreśla.
W uroczystości upamiętnienia ofiar zbrodni w polskiej kwaterze w Ponarach uczestniczyli członkowie Stowarzyszenia Rodzina Ponarska oraz Rodziny Katyńskiej, ambasady RP na Litwie, polscy działacze na Litwie, harcerze oraz młodzież szkolna. Odbył się apel pamięci i odprawiono mszę świętą, którą celebrował ks. Jerzy Witkowski. W czasie nabożeństwa modlono się za męczenników ponarskich, którzy polegli na tej ziemi, by Pan przyjął ich poświęcenie za wiarę i Ojczyznę. Modlono się także za oprawców tej strasznej zbrodni, a także ich bliskich, by potrafili przebaczyć swym krewnym dokonane przestępstwo.
Kresy24.pl za: Wilnoteka.lt, Kurier Wileński, zw.lt, L24.lt
5 komentarzy
Jan
25 września 2015 o 08:24Coz.Taka jest litvuska dzicz niczym nie rozniaca się od banderolandii.
Teraz jacys intelektualnie sprawni inaczej ubzdurali sobie brygadę polsko-litvusko-ukropska.
Chory pomysl.Juz raz była takowa z litvusami i widać niczego nie nauczyla.Podobnie nie wyciąga się wnioskow z Wolynia i II WS.
Jeżeli będziemy silni gospodarczo oraz posiadac silna armie to możemy spac spokojnie.
Kto szuka sojuszy z kolaborantami III Rzeszy i Stalina?
Do czego nam potyrzebne 'mocarstwo” takie jak litvusolandia?
Do czego potrzebni sa nam potomkowie bandery i mordercy rodakow którzy widza „Wielka Ukraine” od morza czarnego po Zamosc i Krakow.
Do czego nam jest potrzebna „przyjazn” z państwem którego prezydent gloryfikuje mordercow i SS Galisien(?)
Wzmocnienie o 1-3 brygady ale polskie da prace i zatrudnienie dla kilunastu tysięcy Polakow.Wystarczy zredukować obsade 110 generalow i ich przydupasow o polowe i już kilkadziesiąt milionow zl można przeznaczyć na prawdziwe wojsko a nie wystrojonych kogucików Bula i Ryzego.
mariusz
25 września 2015 o 20:59proponuje poraz kolejny spotkanie z ta dzicza (od tej pory słowo „parch” będzie z komentarzy usuwane jako służące wyłącznie do obrażania, to nie rynsztok – red.) co ty na to?
Jan
26 września 2015 o 10:08@Mariusz: Spotykalismy się z nim kilukrotnie po 1918r i to przeważnie po drugiej stronie barykady.W 1920r w Bitwie Niemeczynskiej w której litvusi walczyli ramie w ramie z bolszewikami przeciw armii polskiej.Zwyciestwo po 4 dniowych walkach otworzylo droge na wschod przed Polakami.
Potem w 1939r.ten „przyjaciel”RP wspolpracowal z NKWD a gdy zmienil się ich sojusznik to pacyfikowal polskie wsie na Wilenszczyznie i mordowal Polakow w Ponarach.
Ciagle wlazenie w d…….litvusom oraz robienie z nich naszych „przyjaciol” jest tragedia.Nie ma nic gorszego od fałszywego przyjaciela.
moja propozycja
26 września 2015 o 19:20Szybciej nagłośnijcie tę sprawę, bo znając życie zaczekacie, aż Rosja zaatakuje Litwę i dopiero wtedy wyciągniecie zbrodnię w Ponarach, tak jak ma to miejsce z Ukrainą – Rosja ją zaatakowała, to wszystkim przypomniała się rzeź wołyńska.
Jan
27 września 2015 o 08:31Ci których interesuje historia własnego kraju pamietaja.Nie wiem czy to brak nauczycieli z duza wiedza historyczna oraz pasja jej przekazywania w szkole,czy tez totalne olewanie ministerstwa edukacji wiedzy o własnym kraju.
Jest jeszcze cos takiego jak wlasna ciekawość historii.Jednak patrząc to co dzieje się w obecnym internecie to znajomość historii większości uzytkownikow jest zenujaca i jedyne co potrafią to wzajemnie obrzucić się blotem zamiast rzeczowej i merytorycznej dyskusji.