W tym odcinku „śladów…” pragnę pokazać nasze polskie zainteresowanie współczesną mistyczką, stygmatyczką MYRNĄ AHRAS NAZUR, polskie kontakty i powiązania z Polska…Po prostu przybliżyć bliskowschodnie, syryjskie chrześcijaństwo czytelnikom portalu Kresy24.pl …Widziane oczyma Polki mieszkającej na tej ziemi od pięćdziesięciu lat.
SOUFANIEH to stara dzielnica Damaszku. Na południe od niej słynna damasceńska Brama Wschodnia (Bab Sharki), a za nią rozciągająca się rozległa starochrześcijańska wspaniała dzielnica. Dzielnica pięknych zabytkowych kościołów, kaplic, sanktuariów, klasztorów, szkół zakonnych, siedziby patriarchatu greko-prawosławnego oraz wielu urokliwych zaułków, uliczek starego miasta… Miasta ze śladami św. Pawła, który tutaj stracił wzrok – oślepł, aby doznać objawienia.
Niewielki piętrowy dom typu arabskiego w dzielnicy SOUFANIEH stal się obiektem zainteresowania całego świata chrześcijańskiego, miejscem licznych pielgrzymek w tym jakże licznych pielgrzymek z Polski (kiedyś?) Stał się nie tylko za sprawą jego mieszkanki, chrześcijanki MYRNY AHRAS NAZZUR, współczesnej syryjskiej wizjonerki i stygmatyczki. Damasceńska tradycja chrześcijańska przekazuje, ze w miejscu, na którym znajduje się dziś stary dom MYRNY, był kiedyś klasztor.
SOUFANIEH stalą się celem pielgrzymek pobożnych chrześcijan, pątników z całej Syrii, Bliskiego Wschodu i zagranicy, w tym licznych pielgrzymów z Polski… Kiedyś to było jak najbardziej możliwe, wielce bezpieczne… Dziś… ginie upokorzona, rozdzielana na części, rozrywana piękna Syria… ginie…
„Krwawa jatka” okrutnej, barbarzyńskiej wojny nadal trwa…i trwa… Dziś okaleczony barbarzyńsko chrześcijański stary Damaszek, straszliwie ostrzeliwany rakietami różnego kalibru, nie wiadomo już. przez jakie ugrupowania terrorystyczne… stwarza szczególne niebezpieczeństwo… Wróćmy jednak do interesującego nas SOUFANIEH.
Jak w barwnej mozaice drobne dekoracyjne kamyczki, tak tu małe i większe wydarzenia obserwowane przez nas układają się w obraz. Początek objawień Matki Bożej w Soufanieh to listopad 1980 roku. Następne objawienia miały miejsce jeszcze pięciokrotnie: 15 grudnia 1982, 18 grudnia 1982, 8 stycznia 1983, 21 lutego 1983 oraz 24 marca 1983 r. Matka Boża rozmawiała i kontaktowała się z MYRNĄ w języku arabskim, zwracając się do niej „moja córko”. Wyjątkiem było pierwsze objawienie, kiedy przerażona widzeniem MYRNA z krzykiem uciekła od zbliżającej się do niej Maryi otoczonej mocna poświatą. Większość wizji MYRNA doznaje w Soufanieh, niektóre jednak zdarzyły się we wsi Habab na południu Syrii (Hauran), jak również w Belgii i Stanach Zjednoczonych. W piątek 28 października 1983 roku w życiu MYRNY wydarzyło się coś zaskakującego, niepojętego i powtarzało się to aż 35 razy (!) do października 2001 roku. Otóż z rąk i szyi MYRNY wylewała się oliwa. Wizjonerka utraciła przytomność, zaniesiono ja do sypialni. Była nieobecna. Straciła wzrok, słuch i stała się niewrażliwa na dotyk. Te stany trwały od 5 minut do półtorej godziny. Liczni lekarze, także przybyli z zagranicy, badali MYRNĘ, sprawdzając jej oddech, tętno i reakcje. W piątek 25 listopada 1982 roku o godzinie 16,30 na ciele MYRNY pozostającej w stanie chwilowej utraty przytomności otworzyły się po raz pierwszy charakterystyczne rany na rękach, stopach i w boku, przypominające pięć ran ukrzyżowanego Chrystusa. O godzinie 23,00 rany zniknęły bez śladu. Stygmaty pojawiły się jeszcze czterokrotnie, a zawsze w Wielki Czwartek. Co interesujące – rany na ciele MYRNY pojawiały się wówczas, gdy chrześcijanie wszystkich obrządków Wschodu obchodzili Święta Wielkanocne wspólnie (1984, 1987, 1990, 2001). Także niewielka ikona Matki Bożej w Soufanieh spływała oliwa. W czasie trwania objawienia MYRNA przekazuje przesłanie Matki Bożej. Mówi cichym głosem, wyraźnie, prostymi słowami. Są to prośby o pokorną i ciągłą modlitwę, nawoływania do miłości bliźniego i przestrzegania prawa Bożego. Matka Boża nawołuje do jedności Kościół Chrystusowy, ostrzega, ze nadejdą niezwykle trudne czasy dla Kościoła na Wschodzie….a które jak widzimy, nadeszły !!! Wzywa w przesłaniach (arab. risali), aby każdy dom chrześcijański w Syrii i na Bliskim Wschodzie stal się dla rodziny kościołem, aby niósł miano miejsca świętego.
Niepozorny dom w Soufanieh stał się miejscem modlitewnych spotkań chrześcijan wszystkich obrządków Kościoła Wschodniego. Zmienił się w miejsce żarliwej modlitwy, stał się jednym z najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych, ulubionych sanktuariów Maryi (arab. mazar) w Damaszku. Soufanieh jest miejscem, w którym nie przyjmuje się od odwiedzających, pielgrzymów żadnych ofiar pieniężnych. Tablica wielojęzyczna oznajmia to! Króluje tu modlitwa. Odwiedzającemu Soufanieh nasuwa się wielkie podobieństwo do wczesnych wieków chrześcijaństwa, do korzeni naszej wiary, kiedy to każdy dom mógł być kościołem ku czci Pana… Należy wspomnieć pierwsze kościoły na tych ziemiach – domy w Dura Eropos nad Eufratem, czy Kirkibiz na północy Syrii.
Takie jest przede wszystkim przesłanie Soufanieh: „niech każdy dom chrześcijański stanie się dla rodziny kościołem. O wszelkich wydarzeniach w Soufanieh informowane są natychmiast miejscowe władze kościelne i Watykan. Miejsce to jest pod stałą opieką Kościoła katolickiego. Przez wszystkie lata objawień spisano wiele relacji naocznych świadków. Do Matki Bożej z Soufanieh podążają pielgrzymi z Egiptu, Francji, Belgii, Austrii, Kanady, USA i duże grupy p o l s k i c h pielgrzymów. Cudowną ikonę, z której obficie spływała oliwa, dziś posiada w kopii każdy dom chrześcijański w Syrii.
Oliwa. W roku 1995 w wielu laboratoriach krajowych i zagranicznych (w Atenach, Rzymie, Paryżu) przeprowadzono badania cudownej oliwy. Wykazały, iż jest to stuprocentowa, najczystsza oliwa z oliwek….”zielonego złota” tego rejonu świata. W dziejach Bliskiego Wschodu oliwa zajmuje szczególne miejsce. Drzewo oliwne jest tu otaczane ogromnym szacunkiem i uważane za święte. Jego gałązki są przecież symbolem pokoju, jak i symbolem zwycięstwa sportowego. Oliwa od najdawniejszych czasów była symbolem światła. Jest żywicielką ludów Bliskiego Wschodu. Od dawien dawna była lekiem, namaszczano nią ciała. W chrześcijaństwie mieszanina oliwy i balsamu – krzyżmo – jest używana w liturgii do namaszczania w sakramentach i w konsekracji kościołów, ołtarzy, obiektów kultu religijnego.
Spotkania z MYRNĄ. Dziś to niewiasta w średnim wieku z przeciętnej, średniozamożnej rodziny damasceńskiej. Żona Nkuli (Mikolaja) Nazzura i matka dwojga dorosłych już dzieci. Moje pierwsze spotkanie z MYRNA, pełną życia i uśmiechniętą młodą kobieta, miało miejsce kilkadziesiąt (!) lat temu. Na parterze domu urządzono już wtedy kaplice – sanktuarium. Mnóstwo palących się świec przed wizerunkiem Matki Bożej. Pielgrzymi napływają pojedynczo i grupami…Klęcząc pogrążyłam się w modlitwie… Zgodnie z tradycyjną arabską gościnnością zostałam zaproszona przez MYRNĘ na filiżankę kawy. Nie zadawałam jej żadnych pytań, nie dociekałam sekretów objawień. Znałam je przecież z relacji.
Szczerze przyznam, ze nie dotarło do mnie w specjalny sposób to pierwsze spotkanie, podeszłam do tego z dystansem… Tymczasem współczesna wizjonerka syryjska wzbudza ogromne zainteresowanie międzynarodowych mediów, w tym także p o l s k i c h. Osobiście aranżowałam spotkanie z redakcja katolickiej telewizji p o l s k i e j na wywiad z MYRNA i film o wydarzeniach w Soufanieh. Wizjonerka przyciąga delegacje, grupy pielgrzymów…(kiedyś!), licznych pątników z P o l s k i . Przyciąga rzesze chorych mających nadzieje na łaskę cudownego uzdrowienia za wstawiennictwem Pani Soufanieh. MYRNA wszystkich ludzi przyjmuje z niewymuszoną, naturalną prostotą, nigdy nie odmawia spotkania ani rozmowy.
Drugie moje spotkanie miało miejsce 28 maja 2004 roku z okazji zakończenia miesiąca maryjnego na Wybrzeżu Syrii w pobliżu Tartousu, w sanktuarium Matki Bozej Bahar (Opiekunki Ludzi Morza). W tym dniu zostało odprawione uroczyste nabożeństwo z udziałem wyższego duchowieństwa, sióstr zakonnych i jakże licznie zgromadzonych wiernych różnych obrządków z całej okolicy. Honorowym gościem była MYRNA AHRAS NAZZOUR, która podzieliła się swoimi przeżyciami…
Przede mną skromna niewiasta już w średnim wieku, odziana w czerń… Spokojna, opanowana. Najbardziej dotarły do mnie jej proste słowa wypowiedziane cichym, łagodnym głosem: „nie rozumiałam tego. I nie chcę tego zrozumieć. Przyjmuję to, co mnie spotkało, jako prawdę Bożą i wielki zaszczyt. Jestem przeciętna, jestem jak wy wszyscy i tak jak wy potrzebuję modlitwy. Proszę was kochani o modlitwę za mnie”. MYRNA w darze dla sanktuarium przywiozła kopię obrazu Pani Soufanieh. W kontaktach telefonicznych MYRNA, zawsze łagodna i spokojna służy radą i swoim czasem, który, jak mówi, nie należy do niej. Często umawiałam na spotkanie z MYRNĄ czy to p o l s k i e media, czy specjalnych pielgrzymów z Polski.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że drzwi i serca chrześcijan w Syrii, czy na Bliskim Wschodzie otwierało i otwiera mi niegasnąca pamięć o naszym Wielkim Rodaku Papieżu Janie Pawle II, darzonym tu wielkim szacunkiem i uznaniem, zwanym potocznie „Prorokiem” …, a wiec znów magiczne POLONIA…
Trzecie moje osobiste spotkanie z MYRNĄ miało miejsce 28 lutego 2005 roku. Zimowy Damaszek. Wąskimi uliczkami podążam do Soufanieh… Skromny, wręcz ubogi dom, jakim go pamiętam sprzed wielu lat, wyróżnia się dziś jedynie umieszczoną po prawej stronie przy bramie, we wnęce za szkłem, niewielką kopią ikony damasceńskiej Pani Soufanieh. Górą biegnie arabski napis: „Chwała i dziękczynienie dla Jezusa Syna Maryi”. Dzwonek, brama się otwiera… Wzruszona i jak zwykle pełna emocji wchodzę przez mroczny, wąski korytarz i schodki do domu. Po prawej stronie przed dużym wizerunkiem Maryi w ramach z białego marmuru plonie już wiele świec zapalanych przez wiernych. Sądziłam, że to bardzo wczesna pora dnia i będę jedna z pierwszych… Mroczne pomieszczenie sanktuarium rozświetlone blaskiem świec oraz światłem przefiltrowanym przez kolorowe szyby na sklepieniu typowego domu arabskiego, którego atrium – główną środkową izbę bez okien – przekształcono na miejsce święte jako naznaczone niezwykłymi wydarzeniami. Na samej gorze nad dużym wizerunkiem Pani Soufanieh oświetlony symbol Męki Pańskiej. Po obu stronach duże ikony oraz dwie mniejsze przedstawiają postacie świętych aniołów. Najważniejsze miejsce zajmuje skromna, niewielka ikona Matki Bożej w starej wyblakłej ramce, zabezpieczona okazałym, kulistym, szklanym kloszem, a stojąca na szklanej podstawie w formie kielicha. W godzinach niezwykłych wydarzeń spływa do niego obficie święty olej… Wśród bukietów świeżych kwiatów, które przynieśli wierni, znajdzie się i mój biały bukiet… Pojawi się MYRNA, jak zwykle promieniująca serdecznością i gościnnością, ciepła, zainteresowana każdym odwiedzającym to miejsce. Prowadzi normalne życie rodzinne, zmaga się jak my wszyscy z codziennymi problemami. Poświęca mi jednak sporo czasu z swojego pracowitego dnia. Oczywiście poznaje mnie. Wie doskonale, ze jestem Polką, pamięta wszystkie kontakty… Z niezwykłym zatroskaniem i przejęciem mówi o chorobie Ojca Świętego – jest rok 2005. Dyskutujemy o aktualnej sytuacji na Bliskim Wschodzie o ostatnich burzliwych wydarzeniach. Ciąży nad nami coraz to większy lek o przyszłość tego rejonu, o przetrwanie chrześcijan na tej ziemi… W czasie naszej rozmowy nieustanne dzwonki do bramy. Przybywają „na pacierz”, na zapalenie ofiarnej świecy, na poranne powitanie z Panią Soufanieh: kobiety, młode dziewczęta, mężczyźni… Poznaje męża MYRNY i syna (wówczas maturzystę). Sympatyczna, bardzo bezpośrednia, zwykła rodzina, która z serdecznością i typową bliskowschodnią gościnnością podejmuje każdego odwiedzającego to miejsce pielgrzyma. Zostaję obdarowana pięknie wydaną grubą księga w języku arabskim o Soufanieh. W domu MYRNY zwraca uwagę ogromna kolekcja międzynarodowych wydań książek, broszur, naukowych rozpraw o Soufanieh, w tym p o l s k i e.
Bardzo serdecznie rozstaje się z MYRNA i jej bliskimi. Przyjmuję zaproszenie do ponownych odwiedzin.
Naprzeciw domu pokaźny skwer z wysokimi drzewami… Odpoczywam na ławce. Uważnie obserwuję dom MYRNY, spieszących się przechodniów: mężczyzn, młodzież, gospodynie domowe z zakupami… Nie ma wśród nich nikogo, kto by, przechodząc obok domu oznaczonego jedynie niewielka ikona Maryi,w oszklonej wnęce, nie dotknął Jej, nie musnął chociażby końcem palców dłoni, wszak to dzielnica chrześcijańska. Ludzie po dotknięciu ikony, następnie całują swą dłoń i kreślą nią na czole znak krzyża….To piękne bliskowschodnie powitanie z Maryja, czy innymi Świętymi… przyjęłam je od lat do swej modlitwy…
Ponownie powracają do mnie w myślach słowa Ewangelii Św. Jana, które wypowiedział Jezus do Tomasza Apostoła: „Uwierzyłeś dlatego, ze Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29).
Mistyczka syryjska MYRNA jest dziś częstym gościem w Polsce… a nasz były misjonarz w Syrii (przez 30 lat) Ojciec Zygmunt Kwiatkowski SJ jej niezastąpionym tłumaczem na spotkaniach modlitewnych, konferencjach, rekolekcjach organizowanych przez Kościół katolicki w naszym kraju. Spotkania takie przybliżają w szczególny, dostępny sposób, katolickiemu społeczeństwu polskiemu Syrię: bliskowschodnie, jakże umęczone dziś bliskowschodnie chrześcijaństwo, korzenie naszej wiary…
To tu splata się ze sobą piękny ślad chrześcijański – polsko-syryjski.
BARBARA ANNA HAJJAR
3 komentarzy
Cichociemny
18 maja 2018 o 22:16Dlaczego Kreml sprowokował wojnę w Syrii
Rosyjski gen. Leonid Iwaszow, szef think tanku Akademia Problemów Geopolitycznych w Moskwie, w trakcie programu „Wieczór z Władimirem Sołowiowem” w telewizji Rossija 1 ujawnił prawdziwe powody wojny w Syrii: interesy Gazpromu i groźba bankructwa Rosji.
„Gdyby Rosja tam nie weszła i nie utrzymała u władzy reżimu Asada, to dziś mielibyśmy bardzo poważny problem z budżetem. Ta wojna toczy się o trzy gazociągi. W Katarze i Iranie są gigantyczne złoża gazu” – powiedział gen. Iwaszow. (Według Międzynarodowej Agencji Energii największe złoża gazu na świecie, zawierające 51 bln m sześc., czyli jedną piątą potwierdzonych zapasów gazu na globie, znajdują się w Zatoce Perskiej między Iranem a Katarem – red.).
„Co gwałtownie zmniejszyłoby nasz udział w rynku gazu?” – spytał prowadzący program Władimir Sołowiow.
„Tak! Pierwszy gazociąg, który chcieli budować, miał iść przez terytorium Syrii i Turcji do Europy. Turcja stałaby się głównym operatorem dostaw gazu” – odparł generał.
„A więc wtargnęliśmy do Syrii, żeby zabezpieczyć sprzedaż gazu przez Gazprom?” – dopytywał dziennikarz.
„Tak. Kiedy Asad w 2011 roku, nie bez naszej presji, odmówił podpisania tego porozumienia (umowy o budowie gazociągów przez terytorium Syrii – red.), to zobaczcie co się stało” – odrzekł szef Akademii Problemów Geopolitycznych.
Z kolei Katar zaczął finansować syryjską opozycję, która zorganizowała masowe protesty przeciwko reżimowi Baszara al-Asada.
Tak więc, Kreml sprowokował a później włączył się w wojnę w Syrii, by powstrzymać budowę gazociągów do Europy i by zapewnić Gazpromowi sprzedaż.
Rosyjscy imperialiści są w stanie usprawiedliwić każdą agresję przeciwko suwerennym narodom. Warto w tym momencie przywołać słowa dyrektora rosyjskiego Centrum Badania Krajów Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej Siemiona Bagdasarowa, który tak tłumaczył udział armii FR w konflikcie syryjskim: „To nasza ziemia! Stąd właśnie przyszła do nas cywilizacja. Z Antiochii przyszli do nas pierwsi mnisi. Duchowni na Rusi byli Syryjczykami. Z pochodzenia byli nie Grekami, lecz Syryjczykami. I w czasie obchodów 300-lecia rodu Romanowów całą liturgię odprawiała nie rosyjska Cerkiew prawosławna, lecz antiochijska Cerkiew prawosławna. Gdyby nie było Syrii, nie byłoby Antiochii, nie byłoby prawosławia i nie byłoby Rusi! To nasza ziemia! To nasze święte miejsca!”.
observer48
19 maja 2018 o 00:20Nic nowego nie powiedział. Od lat piszę i mówię, że kacapia wywoływała wojny na Bliskim Wschodzie, aby mieć kontrolę nad libańską Doliną Bekaa i Północną Syrią, bo istniejący od lat 1960. rurociąg ropy naftowej w Dolinie Bekaa był zagrożeniem dla kacapskiej ropy na rynkach europejskich. Wydaje się, że tym razem prezydent Trump postanowił ustawić kacapię do pionu i wiązać ją militarnie i gospodarczo tak w Syrii, jak w Donbasie tak długo, aż Pućce skończą się dutki. Wstrzymanie, lub nawet znaczne opóźnienie budowy NS2, na co się zanosi, osłabi również szkopię, która od lat cierpliwie buduje szkopsko-kacapski duopol gazowy w Europie Środkowo-Wschodniej.
Kacapia zdycha gospodarczo, militarnie i demograficznie, więc należy utrzymywać sankcje i poczekać parę lat, aż się sama zawali tak, jak to się stało z jej sowiecką wersją w 1991 r., a w międzyczasie powoli „obierać” ją, niczym cebulę, z jej byłych azjatyckich republik tak, jak to ma ostatnio miejsce z Kazachstanem. Czas pracuje dla USA i NATO, nie dla kacapii. Amerykański deal z Koreą Północną jest najprawdopodobniej amerykańskim zielonym światłem dla Chin w ich wysiłkach demograficznej kolonizacji Syberii.
Cichociemny
18 maja 2018 o 22:18Jak rozpoczęła się wojna w Syrii
Dynastia syryjskich dyktatorów Baszszara al-Asada i jego ojca Hafiza al-Asada nigdy nie cieszyła się poparciem większości Syryjczyków. Są przedstawicielami alawitów (odłam szyizmu), najstarszej mniejszości religijnej Syrii liczącej ok. 1,95 mln, stanowiącej 11 proc. ludności. Zdecydowana większość Syryjczyków to sunnici, których jest ok. 70 proc. Pozostali to chrześcijanie i druzowie.
Hafiz al-Asad wsławił się krwawym stłumieniem protestów radykalnej partyzantki sunnickiej w mieście Hama, zabijając od 3 do 25 tys. islamistów oraz cywilów. Przy wsparciu ZSRS ustanowił brutalną dyktaturę. Tysiące opozycjonistów zostało uwięzionych. Właśnie dlatego sunici nienawidzą rządzącej mniejszości, która uzurpowała sobie władzę w tym kraju i za pomocą terroru sprawuje despotyczne rządy.
Arabska wiosna w latach 2010-2012 pokazała słabość autorytarnych dyktatur. Monolitowe reżimy Tunezji, Egiptu, Jemenu oraz innych krajów arabskich upadły jak domki z kart. Kolejne konflikty i wojny domowe doprowadziły do zmiany konfiguracji geopolitycznej w regionie. Wydarzenia te zainspirowały Syryjczyków, którzy mieli nadzieję na pokojowe przemiany w kraju. Dziesiątki tysięcy ludzi w różnych miastach Syrii wyszły na ulice, by protestować przeciwko reżimowi znienawidzonego Baszszara al-Asada, ale w marcu 2011 roku dyktator nakazał strzelać do pokojowo nastawionych demonstrantów, którzy w zdecydowanej większości nie mieli nic wspólnego z radykalnym islamizmem. Zginęły setki cywilów w całym kraju. Tak rozpoczęła się wojna w Syrii.