Relacje ze straszliwej wojny domowej w Syrii, które trafiają do nas za pośrednictwem mediów, jakkolwiek często wstrząsające, zawierają jeden podstawowy mankament: ich autorami są ludzie pochodzący ze świata zewnętrznego, siłą rzeczy dokumentujący rzeczywistość w sposób naskórkowy, często bez zrozumienia lokalnych uwarunkowań i zależności. Świadomi tego stanu rzeczy niniejszym proponujemy Państwu miniaturę autorstwa syryjskiej Polki – Barbary Anny Hajjar, która w swym materiale dokonała rzeczy potrójnie wartościowej, łącząc wspomnienie Maaluli – ważnego ośrodka bliskowschodniego chrześcijaństwa – z opisem jego zagłady, w całość wplatając arcypolską historię.
W Maaluli…
Wyniosłe, zastygle w słońcu Góry Kallamonu (Qallamounu), leżące niedaleko Damaszku (50 km), do naszych dni kryją wielkie osobliwości historyczne, a także urokliwe miejsca, a mieszkańcy tych gór przechowują i pielęgnują, przekazując z pokolenia na pokolenie piękne, wspaniale tradycje starochrześcijańskie, obrzędy i legendy…
Tu słychać na co dzień język aramejski, zwany syriackim (syriańskim) lub potocznie językiem „maalulije”.
Język, którym posługiwał się i nauczał w swej ziemskiej ojczyźnie Jezus Chrystus.
Języka tego nie nauczają w szkołach. Jest wielkim skarbem wyniesionym z domu od kołyski, z tradycji, z ksiąg liturgicznych i uroczystości religijnych.
Jest językiem, jak wspominałam, przekazywanym z pokolenia na pokolenie… i dzięki temu wciąż żywym…
Przed krwawą, okrutną wojną w Syrii otwarto w Maaluli Studium Języka Aramejskiego, specjalny ośrodek szkolący jedynie zainteresowanych, przeważnie cudzoziemców.
Tradycja chrześcijańska przekazuje, że Dobrą Nowinę głosił tu Apostoł Tomasz – Mar Touma, zwany Apostołem Kallamunu.
Maalulę odwiedzał też św. Paweł – Apostoł Narodów.
Na szczycie największego wzniesienia Maaluli (1798 m.) usytuowany jest starożytny monaster św. Sergiusza – Deir Mar Serkis.
Sergiusz i Bakchus to popularni na Wschodzie święci męczennicy, rzymscy żołnierze, wymyślnie torturowanie za wiarę i ścięci w roku 291 w okresie wielkich prześladowań za panowania cesarza Dioklecjana. Powstanie klasztoru datowane jest na początek IV wieku, zaś od V wieku rozwija się kult obu świętych – Sergiusza i Bakchusa – na całej Pustyni Syryjskiej, wśród chrześcijańskich plemion arabskich. Z tego okresu pochodzi dobrze zachowane (?) miasto – twierdza Sergiopolis, obecnie Rassafa z zachowanymi (?) murami i fortyfikacjami z czasów cesarza Justyniana oraz czytelnymi (kiedyś?) ruinami ośmiu kościołów.
W starożytnym monasterze Maaluli zachowała się wspaniała bogata (niegdyś) kolekcja ikon. Jedna z najcenniejszych jest (była?), według tradycji – wierna kopia ikony Matki Bożej z Dzieciątkiem, namalowanej przez św. Łukasza Ewangelistę, pochodzącego z Antiochii Syryjskiej. Są tu (były?) ikony przedstawiające Ukrzyżowanie Pańskie, Ostatnią Wieczerzę, św. Jana Chrzciciela oraz… dwie piękne, stare ikony pochodzenia p o l s k i e g o – Chrystusa Króla i Matki Bożej z Dzieciątkiem Jezus, pochodzące prawdopodobnie z XVIII wieku.
Jak podają kroniki klasztorne, w roku 1943 ofiarował je nasz rodak generał Władysław Anders, który został bardzo serdecznie przyjęty przez ówczesnego przeora monasteru św. Sergiusza – Ojca Gregory Abi-Samra.
W przesiąkniętym słodką wonią kadzideł starożytnym monasterze można było posłuchać nagrania z taśmy w naszym ojczystym języku z informacjami i objaśnieniami dotyczącymi zabytkowego obiektu.
Duży portret Papieża Jana Pawła II o łagodnym słowiańskim obliczu dołączał do drogich, wzruszających polskie serce pamiątek, które można było odnaleźć w dalekiej, bajkowej Maaluli…
Wspaniałej Maaluli nie ominęły okrucieństwa toczącej się wciąż wojny w Syrii. Już od siedmiu lat ten piękny, posiadający przebogatą historię, kraj spływa krwią i nic nie zapowiada końca koszmaru… Barbarzyńskie hordy bestialskich bojowników powiązanych z Al-Kaidą, Daesh – w sile około 5 tys. ludzi – przede wszystkim Czeczeńców, napadły nocą na prawie bezbronną Maalulę. Walki trwały w dniach 4-15 września 2013. Mordowano bestialsko współczesnych męczenników chrześcijańskich, niszczono rozmyślnie skarby chrześcijaństwa, strzelano z premedytacją do cennych ikon, szczególnie w oczy i usta Boskich przedstawień… Porwano i uwięziono siostry zakonne ze słynnego monasteru Mart Tekli (św. Tekli). Niszczono, palono, mordowano…
Wielce malownicze, starochrześcijańskie miasteczko przeżyło straszną tragedię, okrutną wojenną gehennę…
Niejednokrotnie miałam okazję i bardzo pragnęłam (i nadal pragnę!) odwiedzić to piękne święte miejsce… Dziś jest to jednak wielkim ryzykiem, a moja europejska, słowiańska aparycja stanowi dla mniej samej wielkie zagrożenie…niestety!!!
Barbara Anna Hajjar
4 komentarzy
Cichociemny
26 lutego 2018 o 22:26JAK ROZPOCZĘŁA SIĘ WOJNA W SYRII
Dynastia syryjskich dyktatorów Baszszara al-Asada i jego ojca Hafiza al-Asada nigdy nie cieszyła się poparciem większości Syryjczyków. Są przedstawicielami Alawitów, muzułmańskiego wyznania, które jest częścią islamskiego szyizmu, liczba których w Syrii nie przekracza 13 procent ludności.
Zdecydowana większość Syryjczyków to sunnici, których w kraju jest około 70 procent populacji. Reszta to chrześcianie i Kurdowie.
Hafiz al-Asad, ojciec współczesnego dyktatora Baszszara al-Asada brutalnie stłumili protesty sunnitów w mieście Hama, zabijając tysiące cywilów. Przy wsparciu ZSRR ustanowił brutalną dyktaturę. Tysiące opozycjonistów zostało uwięzionych.
Właśnie dlatego sunici nienawidzą rządzącej mniejszości, która uzurpowała sobie władzę w tym krajui, z pomocą terroru, ustanowiła brutalną dyktaturę.
Arabska wiosna w latach 2010-2012 pokazała słabość autorytarnych dyktatur. Monolitowe reżimy Tunezji, Egiptu, Jemenu oraz innych krajów arabskich wpadły jak domki z kart. Szereg konfliktów i wojen domowych doprowadziły do zmiany konfiguracji geopolitycznej w regionie. Wydarzenia te zainspirowały Syryjczyków, którzy mieli nadzieję na pokojowe przemiany w kraju. Dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice, by protestować przeciwko reżimowi znienawidzonego Baszszara al-Asada, ale w marcu 2011 r. dyktator zaczął strzelać do pokojowych demonstrantów. Tak rozpoczęła się wojna w Syrii.
alexander malinowski
15 kwietnia 2018 o 23:21Przecież nasza rodaczka wprost pisze, że głownym problemem są fanatycy religijni, którzy niestety są związani przezde wszystkim z sunnitami. W takich religijnie mieszanych krajach, ruchy mające na celu ustanowienie dyktatury jednego wyznania są szkodliwe.
W żadnym wypadku nie należy usprawiedliwiać nienawiści motywowanej religijnie, a twierdzenie, że sunnici mają prawo nienawidzić alawitów prowadzi nas wprost do prześladowań religijnych.
Ja sam spotkałem kiedyś syryjczyka i zapytałem, go o co ta wojna i dostałem odpowiedź, że dlatego, że Assad nie jest muzułmaninem. Czyli są to ludzie, którzy toczą wojnę religijną, a nie o demokracją. Nad ich klęską nie będę płakał.
Z kolei spotkałem innych Syryjczyków, którzy woleliby demokrację, ale przede wszystkim brak fanatyzmu religijnego i tych należy popierać.
Cichociemny
26 lutego 2018 o 22:46Rosyjscy imperialiści są w stanie udowodnić każdą agresję przeciwko suwerennym narodom. Warto tu w tym kontekście przywołać, jak udział armii FR w konflikcie syryjskim tłumaczył dyrektor rosyjskiego Centrum Badania Krajów Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej Siemion Bagdasarow. „Jest to nasza ziemia! Stąd właśnie do nas przyszła cywilizacja! Być może ktoś zapomniał? Tak w ogóle to z Antiochii przyszli do nas pierwsi mnisi. Duchowni na Rusi byli Syryjczykami. Z pochodzenia nie byli Grekami, lecz Syryjczykami. I w czasie obchodów 300-lecia rodu Romanowów całą liturgię odprawiała nie rosyjska Cerkiew prawosławna, lecz antiochijska Cerkiew prawosławna. Gdyby nie było Syrii, nie byłoby Antiochii, nie byłoby prawosławia i nie byłoby Rusi! Jest to nasza ziemia! Są to nasze święte miejsca!” – histerycznie wołał rosyjski nadworny uczony przed kamerami w studiu telewizyjnym.
Wyposażeni w taką wiedzę z łatwością chłoną nagrane na wideo apokaliptyczne wizje snute przez Aleksandra Dugina: „Gdzie my jesteśmy, tam jest centrum piekła. I tak naprawdę nie trzeba nam myśleć, czy nie nadejdzie koniec świata, musimy myśleć, jak tego dokonać”. Zważywszy że wojska rosyjskie już znajdują się w odległości stu kilometrów od Megiddo, gdzie zgodnie z wyrocznią biblijną odbędzie się ostatnia wojna ludzkości – Armagedon, Rosjanie zacięcie dążą do realizacji scenariusza zawartego w rozdziale 38 i 39 proroctwa Ezechiela.
Wszystko to skłania do wniosku, że już samo istnienie imperialnego światopoglądu i ideologii kremlowskiego rewanżyzmu jest zagrożeniem dla globalnego bezpieczeństwa.
Cichociemny
26 lutego 2018 o 23:06Aleksandr Dugin: „Gdzie my jesteśmy, tam jest centrum piekła. I tak naprawdę nie trzeba nam myśleć, czy nie nadejdzie koniec świata, musimy myśleć, jak tego dokonać”.