Kwestia funkcjonowania tożsamości we współczesnej Ukrainie często pozostaje na marginesie aktualnych wydarzeń politycznych, jednak ma ona niezwykle ważne znaczenie dla Ukrainy, zwłaszcza aktualnie, gdy kraj znajduje się w trudnej sytuacji politycznej i gospodarczej, co w obu przypadkach jest efektem rosyjskiej agresji we wschodniej Ukrainie.
Polska, będąca krajem mocno jednorodnym pod względem narodowościowym, językowym i kulturowym nie miała okazji stykać się w ostatnich dziesięcioleciach z problemami budowania własnej tożsamości – tradycje walki o niepodległość i własne państwo od końca XVIII wieku stanowiły wystarczające podstawy dla skutecznej samoidentyfikacji. Zupełnie inna sytuacja miała miejsce na Ukrainie, gdzie zwłaszcza w ciągu ostatniej dekady wielokrotnie podejmowano próby przeciwstawienia sobie wschodniej (prorosyjskiej) i zachodniej (proeuropejskiej) Ukrainy, dążąc także do maksymalnego zaostrzenia konfliktów pomiędzy mieszkańcami obu części kraju.
Głównym animatorem tych procesów, realizowanych z mniejszymi lub większymi sukcesami (w zależności od koniunktury politycznej na Ukrainie) były władze Federacji Rosyjskiej i faktycznie przynosiły one pewne rezultaty: rozdźwięk pomiędzy tradycją walk niepodległościowych toczonych przez Ukraińska Powstańczą Armię ze Związkiem Radzieckim (a wcześniej, tj. w czasie i tuż po I wojnie światowej przez oddziały UNR i Semena Petlury z Rosją Bolszewicką) a tradycjami Wielkiej Wojny Ojczyźnianej kultywowanymi przez cały okres ZSRR, de facto aż do czasów współczesnych powodował w ukraińskim społeczeństwie swoiste rozdwojenie jaźni.
Punktem zwrotnym w tych działaniach okazały się być wydarzenia na kijowskim Majdanie oraz konflikt we wschodniej części Ukrainy. Działania prorosyjskich separatystów, bezwzględnie popełniających zbrodnie wojenne i nie wahających się używać ciężkiej broni przeciwko ludności cywilnej, przekonał wielu obywateli Ukrainy o prorosyjskich poglądach (zwłaszcza we wschodniej części kraju), że opowieści o „bratniej Rosji” można włożyć między bajki – nie brakło zresztą namacalnych dowodów w postaci setek, a potem tysięcy zabitych, zniszczonych miast i rzeszy uchodźców.
Do zmiany sposobu myślenia Ukraińców przyczynili się zresztą sami Rosjanie, a zwłaszcza polityka informacyjno-propagandowa realizowana przez rosyjskie media: jak zauważa ukraiński historyk i szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz: „ludzie, którzy wyszli na Majdan, także we wschodniej i południowej Ukrainie, aby walczyć o swoje prawa, usłyszeli z ust rosyjskich propagandzistów że są zdrajcami, banderowcami i tym podobne określenia” – to zaś postawiło ich nagle w naturalnej opozycji do tzw. separatystów i „Ruskiego Miru” jako całości.
Z opisanych wyżej powodów konieczne było zdecydowane zerwanie z faktycznie obcymi i narzuconymi Ukraińcom siłą tradycjami komunistycznymi, co znalazło swój wyraz w ustawie przyjętej 9 kwietnia 2015 roku przez ukraiński parlament. Część pracy w tzw. przestrzeni publicznej w zakresie dekomunizacji dokonała się zresztą dzięki oddolnym „inicjatywom” w postaci systematycznego usuwania pomników Lenina i innych symboli komunizmu w różnych miastach Ukrainy – tzw. „leninopad” jeszcze w czasie trwania Majdanu objął cały kraj, w tym zwłaszcza południową i wschodnią część kraju, gdzie pozostałości dawnego systemu było zdecydowanie najwięcej.
Co istotne w obecnej sytuacji politycznej, w przyjętych ustawach znalazł się także równoległy zakaz stosowania symboliki nazistowskiej – co wobec pojawiających się oskarżeń o rzekomy „faszyzm” władz w Kijowie ma niebagatelne znaczenie zarówno formalne jak i w sferze czysto informacyjnej. Elementem budowania ukraińskiej tożsamości narodowej, pozostającej (podobnie zresztą jak częściowo ma to miejsce w wypadku Polski) w opozycji do komunizmu, jest także pamięć o ofiarach zbrodni stalinowskich.
Te kwestie próbowano akcentować już podczas prezydentury Wiktora Juszczenki, dążąc do nadania szczególnego i ogólnonarodowego znaczenia pamięci o ofiarach Wielkiego Głodu na Ukrainie (1932-33). W tym właśnie kontekście istotne znaczenie miała wizyta prezydenta RP Bronisława Komorowskiego na cmentarzu w Bykowni, gdzie pochowanych jest ok. 120 tysięcy ofiar zbrodni stalinowskich, w tym 3,5 tysiąca polskich oficerów zamordowanych w kwietniu 1940 roku.
Miejsca takie jak Bykownia czy Charków, gdzie również znajduje się cmentarz ofiar zbrodni katyńskiej to także element budowania relacji polskoukraińskich w oparciu o wspólnotę nie tylko współczesnych interesów, ale także losów historycznych obu narodów, posiadających wspólne tradycje walki z zagrożeniem ze wschodu, sięgające kilkuset lat wstecz. Zagrożeniem dla tego procesu nie powinny stać się często rozbieżne oceny działań Ukraińskiej Powstańczej Armii w okresie II wojny światowej.
Część polskich komentatorów negatywnie oceniła drugi z przyjętych przez Radę Najwyższą dokumentów, nadający członkom UPA i OUN status uczestników walk o niepodległość Ukrainy. Polski punkt widzenia na tą kwestię wynika z dwóch głównych zmiennych: po pierwsze z siłą rzeczy negatywnej oceny działalności OUN/ UPA wobec Polaków, w tym zwłaszcza zbrodni popełnionych na Wołyniu, po drugie zaś z praktycznie zerowej znajomości faktów związanych z całością blisko dwudziestoletniej historii walk UPA i ich znaczenia w historii Ukrainy – co warto zauważyć walk toczonych przede wszystkim przeciwko Sowietom, niejednokrotnie ramię w ramię z żołnierzami polskiego Podziemia.
Także Ukraińcy wielokrotnie mają problem ze zrozumieniem negatywnego nastawienia Polaków do tradycji związanej z Ukraińska Powstańczą Armią, co również wynika z niewiedzy na temat wydarzeń z przełomu 1943/44 roku – świadomość, że formacje UPA były odpowiedzialne za jakiekolwiek zbrodnie na Polakach jest minimalna, trzeba jednak pamiętać, że jak wynika z badań przeprowadzonych w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej (lipiec 2013r.) także 49% Polaków nie potrafiło wskazać kto za te wydarzenia był odpowiedzialny.
Receptą na te kontrowersje jest rzetelna polityka informacyjna po obu stronach oraz współpraca na poziomie ekspertów i historyków – ważne szczególnie obecnie, gdy nie po raz pierwszy (i nie ostatni) są podejmowane działania mające na celu zaostrzenie relacji pomiędzy Polakami i Ukraińcami na tle interpretacji wydarzeń historycznych. Pomimo tego, jak słusznie zauważył prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, Polska i Ukraina były w stanie w znacznym stopniu poradzić sobie z niełatwym bagażem wspólnej, często tragicznej historii i przejść do etapu współpracy i strategicznego partnerstwa w wielu obszarach.
Utrzymanie takiego stanu rzeczy i rozwój pozytywnych relacji pomiędzy Warszawą a Kijowem nabrało znaczenia szczególnie w ciągu ostatnich 12 miesięcy, które upłynęły pod znakiem toczącej się na wschodzie Ukrainy wojny i zagrożenia rosyjską agresją, które sięga o wiele dalej niż Krym czy Donbas. Polityka ekspansji realizowana przez Moskwę stała się impulsem do zacieśnienia relacji pomiędzy państwami Europy Środkowej i Wschodniej, także w dziedzinie bezpieczeństwa – m.in. temu zawdzięczamy przyśpieszenie ratyfikacji dokumentów i procesu formowania brygady litewsko-polsko-ukraińskiej.
O ile polityka ta nie ulegnie zmianie (a jak na razie na to się nie zanosi), można oczekiwać pojawienia się kolejnych tego rodzaju inicjatyw krajów znajdujących się w podobnym położeniu geopolitycznym – ich realizacja będzie wymagała niejednokrotnie przezwyciężenia wzajemnej niechęci mającej swoje podłoże historyczne (w przypadku Polski chodzi np. o relacje z Litwą), jednak wydaje się, że po raz kolejny nic nie będzie w stanie zjednoczyć tak dobrze jak wspólne zagrożenie.
Dariusz Materniak/ Kurier Galicyjski 18–30 kwietnia 2015 nr 7 (227)
13 komentarzy
Jan53
23 kwietnia 2015 o 21:32Artykul nie z tego swiata.Jakos brak mi historii takiego państwa jak Ukraina.Owwszem było kozactwo które opowiadalo się raz po polskiej raz po rosyjskiej stronie.Chmielnicki przechodząc na rosyjska strone wwiedzial ze w nagrodę otrzyma garść srebrników i jakis kawwalek ziemi do obrobienia a nie we wladanie ziemie o powierzchni 600tys,km2.
Krym,Charkow,Donieck,Lugansk,Donbas itd.to były ziemie zamieszkale przez ludzi mowiacych po rosyjsku i przyznających się do narodu rosyjskiego.Przeciez to było wynikiem dezercji calych oddzialow na Krymie,Marynarki Wojennej,urzednikow,milicjantow itd.Donbas,Donieck,Lugansk – to samo.Dlaczego prawwie 1,6mln.ludzi z tamtad wyjechalo do Rosji a nie na zach,Ukraine?Spis z 2010r.podaje ze Ukraina liczy 45mln.obywateli a potem: 17% Rosjan,5% Wegrzy,Polacy,Rumuni,Czesi,Niemcy.2% Zydzi,Ormianie,Bialorusini,Tatarzy.Czyli ponad 10mln.ludzi to ludzie obcy.Ukraincow jest tak naprawdę ok.30mln.Zabrane ziemie Polsce,Wegrom,Rumunom + darowizna Rosji i ZSRR to tak naprawdę 50% Ukrainy.Autor tekstu daje do zrozumienia ze tak naprawdę to Ukraina nie ma wyjścia tylko swa historie musi opierać na UPA bo tak naprawdę nic innego nie ma – czyli na ludobójstwie Polakow i Zydow.A teraz mamy to zapomnieć i budowac wspolna brygadę z nimi i litvusami.Drugimi „przyjaciolmi” co wymordowali w Ponarach ok.50tys.naszych obywateli.Pacyfikowali polskie wsie a w Kownie podczas pogromu Zydow w 1941r.rowniez dolozyli trochę naszych.
Autor zapewne pamięta ze była już brygada polsko-litvuska i została rozwiazana.Oswiadczenie dla prasy wygladalo tak:”Zakonczono wspólne misje,wiec brygada zostaje rozwiazana”.Prawda jest taka ze były duże niesnaki miedzy zolnierzami,potem oficerami a na koniec litvusi chcieli aby wszystkie opłaty ponosili Polacy.Za ochrone ich nieba to litvusi wystawiają nam faktury za ……….lotnisko.Chore.My nie kombinujmy zadnych sojuszy bo oba państwa we krwi maja kolaboracje oraz polska krew na rekach.My powinnismy zadbac sami o siebie i polegac na polskim wojsku a nie litvuskim czy ukraińskim.Niech oni bronia się sami.Od 1918r.nie jest nim z nami po drodze.Ukraincy wypieli d…….na Petlure i jego powstanie.Woleli obiecanki Lenina i Stalina niż wspolna walke z Polakami przeciw bolszewikom.Litvusi dwukrotnie przepuszczali Ruskich na Warszawe w 1919 i 1920r.W Bitwie Niemeczynskiej wystawili 4 dywizje i ramie w ramie walczyli z sowietami przeciw Polsce.Do dziś traktują nasza mniejszość jak V kolumnę.Kuriozum – wspolna brygada z wrogami.
Vandal
26 czerwca 2015 o 17:38100% POPIERAM!!!
spartakus
23 kwietnia 2015 o 22:27Co to za autor? ??? Na pal banderowcòw. ..jacy bracia? ?? Ukraina zawsze była pod butem rosji lub polski a Lwòw zawsze będzie polski
tagore
23 kwietnia 2015 o 23:33Milczącym przyzwoleniem akceptujemy sytuację w ,której
mała ale wpływowa grupa neobanderowców ukształtuje młode pokolenie Ukraińców na swój obraz i podobieństwo.
Dla Polski to forma samobójstwa regionalnego.
Jan53
24 kwietnia 2015 o 08:13Zgadzam się z Panem całkowicie.Najgorsze jest jednak to ze „nasi” politykierzy sa tak krótkowzroczni a wypowiedzi wielu(,Bujak,Syriusz-Wolski,Kowal itd.)sa wwrecz zenujace.Nie wiem czy to już postepujacy (usun. – red. – zniesławienie) czy chec istnienia w „naszych” mediach za wszelka cene likwiduje im pewne obszary w mózgu odpowiadające za myslenie.
Vandal
26 czerwca 2015 o 18:05100% POPIERAM!!!
Dak
24 kwietnia 2015 o 01:00Bardzo dobry artykuł, ale jak widać z powyższych wpisów,
dla trolli, „mądrych inaczej” i polskojęzycznej swołoczy
nie do przełknięcia.
Jan53
24 kwietnia 2015 o 14:01Mysli Pan ze wyzywanie innych swiadczy o Pana wysokiej kulturze?Wiekszej swiadomosci patriotycznej?Czasem warto pomyslec zanim cos się napisze – najlepie j poczytac o naszej wspólnej historii.I to nie trzeba zaczynać od „początku swiata”.Wystarczy od 1918r.
Aleksander
24 kwietnia 2015 o 01:03Tylko chory na umyśle Polak da się wplątywać w anty ukraińską awanturę propagowaną i podsycaną przez Sowietów. Ta przebiegła swołocz mydli nam oczy pomordowanymi przez UPA Polakami, a sama ma z nami niewyrównane rachunki za wymordowanie naszych elit, w sumie przeszło 1,5 miliona(!) polskich obywateli !!!
Roch
25 kwietnia 2015 o 23:27Tylko chory na umyśle Polak da się wplątywać w antyrosyjską awanturę propagandową podsycaną przez banderowców. Ta przebiegła swołocz mydli nam oczy pomordowanymi przez NKWD Polakami a sama ma z nami niewyrównane rachunki za wymordowanie naszych chłopów, w sumie około 0,25 miliona polskich obywateli !!!
Marcin
24 kwietnia 2015 o 10:51Dawno nie czytałem artykułu napisanego na tak żenująco niskim poziomie merytorycznym, żeby nie rzec, że również i intelektualnym. Problem z tożsamością Ukrainy polega na tym, że Ukraina nie ma takiego okresu w historii, który mogłaby bezapelacyjnie uznać wyłącznie za swój własny. Kiedy mówimy o początkach Polski to żaden inny naród nie może odnosić się do Mieszka, Chrobrego i tak dalej – jest to wyłącznie nasza historia. Do tradycji Rusi Kijowskiej odwołują się prócz Ukrainy zarówno Białoruś jak i Rosja. Odwoływanie się współczesnej Ukrainy do kozaczyzny jest co prawda widowiskowe (ciekawa grupa odgrywająca ważną rolę w historii tej części Europy), ale pod względem tożsamości etnicznej równie chybione – Kozaczyzna nie była wspólnotą etniczną – składała się zarówno z Rusinów, polskich banitów, Wołochów, Mołdawian i innych nacji. Nikt z Kozaków nie łączył uprawianego przez siebie rzemiosła wojennego z instyynktem tworzenia niezależnego państwa ukraińskiego. Choć nie wiem jak Ukraińcy by chcieli na wszystkich dokumentach Bohdan Chmielnicki podpisywał się Chmielnicki nie Chmielnyćkyj. Czczenie go przez dzisiejszych Ukraińców ma również objawy schizofrenii, bo to właśnie Chmielnicki podporządkował Rosji ziemie wschodzące w skład dzisiejszej Ukrainy.
Jeżeli autor, podobnie jak minister Schetyna otwiera się na wrażliwość sąsiada w stosunku do czczenia UPA, to oznacza, że gardzi Ukrainą i Ukraińcami. Kompletnym bełkotem jest to, że Polacy nie mają pojęcia o walkach UPA z Sowietami. Nikt nie neguje tego, że UPA walczyła z Sowietami o niepodległe państwo ukraińskie, ale potępia i dyskredytuje metody, które stosowała dążąc do tego celu. UPA walkę o niepodległość zaczęła od ludobójstwa dokonanego na niewinnej ludności, co więcej usuwając Polaków przyczyniła się do szybszego tempa sowietyzacji obszarów, na których chciała zbudować niepodległe państwo.
Jeżeli mówi się, że Polska upominając się o prawdę o ludobójstwie wchodzi w antyukraińską awanturę, to chciałbym bardzo, żeby osoby lansujące tego typu twierdzenia wytłumaczyły mi jaki wpływ ma mówienie o ludobójstwie wołyńskim i domagania się jego potępienia na sytuację na froncie w Donbasie? Od razu proszę mi odpowiedzieć na pytanie jaki wpływ na sytuację w Donbasie ma gloryfikacja UPA na Ukrainie? Czy Ukraińcy po ostatniej uchwale Rady zaczęli wygrywać? zajęli Donieck, a może odbili Krym?
Vandal
26 czerwca 2015 o 17:401oo% POPIERAM!!!
ajajaj
24 kwietnia 2015 o 12:37Ukropski bełkot w tym artykule widać ot co.