Antyrosyjska propaganda w Internecie, pranie białoruskich mózgów przez sponsorowane przez Zachód media – to katastrofa dla sojuszu Białorusi i Rosji. Czy proces ten można jeszcze zatrzymać? – ubolewa rosyjska gazeta „Wzgliad” i zarzuca Kremlowi bierność w wojnie informacyjnej o Białoruś.
Publikujemy całość artykułu:
„Jeśli mówimy o rusofobii lub niszczeniu rosyjskiego dziedzictwa kulturowego, większości Rosjan przychodzą na myśl Ukraina i kraje bałtyckie. Białoruś, prawie nigdy – pisze Kirył Ozimko.
Siostrzana republika posiada reputację „najbardziej rosyjskiej” spośród krajów byłego Związku Radzieckiego, a nikomu przez myśl nie przemknie, że mogłaby ta Białoruś oderwać się kiedykolwiek od świata rosyjskiego, odwrócić się od wspólnego dziedzictwa historycznego lub języka rosyjskiego.
Potwierdzają to badania socjologiczne. Według Niezależnego Instytutu Badań Społeczno-Ekonomicznych i Politycznych, 66,6 proc. Białorusinów uważa, że Białorusini, Rosjanie i Ukraińcy – to trzy gałązki tego samego narodu. Przeciwny punkt widzenia deklaruje zaledwie 27,1 proc.
Ale nie wolno spoczywać na laurach. W miarę upływu czasu wszystko może się zmienić, w tym i opinia publiczna. Szczególnie, jeśli w promowanie swoich wartości, dążąc do realizacji pewnych celów politycznych, zaangażowani są przeciwnicy geopolityczni.
Weźmy choćby przykład Ukrainy. W 1991 roku, 70 proc. Ukraińców było za utrzymaniem ZSRR. W roku 2013, zgodnie z Centrum Razumkowa, już tylko 32,7 proc. ludności ukraińskiej wolało widzieć swój kraj w Unii Celnej z Rosją, podczas gdy z UE – 41,7 proc. Dziś, po wielokroć natężonej obróbce informacyjnej, po tym jak na nowo napisano historię, tylko 8 proc. Ukraińców sprzyja zbliżeniu z Rosją.
Od upadku Związku Radzieckiego minęło niespełna 25 lat, a opinia publiczna i orientacje geopolityczne społeczeństwa wywróciły się do góry nogami. Co takiego się stało? Coś strasznego. Całkowita klęska naszego kraju w wojnie informacyjnej o Ukrainę.
Co zrobiła Rosja, aby zachować braterski sojusz z Ukrainą? Nic. Cała postsowiecka historia stosunków rosyjsko-ukraińskich sprowadzała się do jakiegoś niekończącego się konfliktu gazowego, skandali wokół Floty Czarnomorskiej i nieskutecznych umów o partnerstwie.
W tym samym czasie, ukraińscy nacjonaliści przy finansowym wsparciu Zachodu aktywnie prowadzili informacyjną robotę z ukraińskim narodem. Przede wszystkim z młodzieżą. Za pośrednictwem mediów, edukacji, kultury popularnej i publicystyki.
Na przykład, w kraju tym od dawna działa fundacja amerykańskiego miliardera Sorosa, który jest znany ze swojego politycznego lobbingu. Za jego pieniądze finansowane są liczne „alternatywne” i „niezależne” media a także kontrolowane przez Amerykanina organizacje społeczne.
Miliarder nie ukrywa, że jego działalność na Ukrainie skupia się głównie na edukacji i kulturze. Mądrze. Zakończyło się sukcesem.
Jak widać, Zachód od dawna zdaje sobie sprawę, że w dobie informacji, okupacja terytorium ma miejsce nie w sposób tradycyjny, ale poprzez manipulowanie opinią publiczną, poprzez podbój umysłów ludzi.
Dzisiaj, polem bitwy informacyjnej jest Białoruś. A Zachód znów powoli zbliża się do zwycięstwa – ubolewa żurnalista
– Władze republiki starają się kontrolować przestrzeń informacyjną, ale doświadczenie pokazuje, że rozwój nowoczesnych technologii sprawia, że wszystkie ich wysiłki idą na marne.
O ile wcześniej można było zakazać wydawania szkodliwych gazet, czasopism, książek, to dziś zachodni partnerzy walczą o umysły Białorusinów z terytoriów państw sąsiednich. Za pieniądze zachodnich fundacji a nawet budżetów. Osądźcie sami:
W sąsiedniej Polsce znajduje się redakcja informacyjno- analitycznego portalu „Karta 97”, który działa specjalnie dla Białorusinów. Strona posiada wersję białoruską, rosyjską i angielską no i radykalne antyrosyjskie stanowisko.
Rosjan nazywa się tam nie inaczej jak „najeźdźcami” i „historycznymi wrogami Białorusinów”, Łukaszenka – to wyłącznie „dyktator”, a co do Putina i jego „strasznego imperium”, to raz po raz zapowiadają wieszczą jego rychłą śmierć.
W Warszawie, dla portalu pracuje dziesiątki białorusko i rosyjskojęzycznych dziennikarzy. I trzeba oddać im hołd – pracują bez przerwy. Informacje na temat „dyktatora” i „rosyjskich okupantów” pojawiają się z prędkością godną pozazdroszczenia: jedna informacja na trzy – pięć minut. Po jej opublikowaniu każda z nich posiada komentarze i tysiące lajków. Jak dla białoruskiego internetu jest to bardzo znaczący wskaźnik.
Tymczasem żaden z prorosyjskich portali dla Białorusinów nie może konkurować z „Kartą 97”o popularność. I rzeczywiście, takich portali praktycznie nie ma.(…)
Na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej powstał też kanał satelitarny specjalnie dla Białorusinów, nadawany w języku białoruskim, który proponuje informacje widzianą z punktu widzenia prozachodniego. Wikipedia podaje, że Telewizja Polska otrzymała w 2007 roku z budżetu państwa 16 mln zł (około czterech milionów euro) na wejście kanału na częstotliwości i rozpoczęcie transmisji.
Przy tworzeniu programów telewizji „Biełsat” pracuje kilkudziesięciu dziennikarzy na Białorusi, w Polsce, Litwie i Czechach. Kanał produkuje programy informacyjne w języku białoruskim z punktu widzenia prozachodniego: tam też Rosjanie – „okupanci”, Krym jest ukraiński, a Białoruś to Europa, a w przyszłości nieunikniony jest „powrót do europejskiej rodziny”.
Ponadto, regularnie pojawiają się programy historyczne tj; „Historia pod znakiem Pogoni”, gdzie Rosja przedstawiana jest jako wielowiekowy wróg narodu białoruskiego, imperium krwiożerczych morderców, oprawców i tyranów.
Czy istnieje Rosyjska reakcja na telewizję dla Białorusinów? Nie.
Jak widać, Zachód ze wszech sił próbuje wpływać na społeczeństwo Białorusi z pomocą mediów. Biorąc pod uwagę ich popularność, taka polityka prędzej czy później doprowadzi do sukcesu.
Białoruska młodzież, podobnie jak ukraińska, będzie miała wyprane mózgi dzięki antyrosyjskiej propagandzie. Już dziś, w prozachodnich politycznych wiecach na Białorusi biorą udział w przeważającej części młodzi ludzie.
Rzućmy jeszcze okiem na białoruską sieć społecznościową „VKontakte”. Antyrosyjskie, nacjonalistyczne i opozycyjne konta mają około stu tysięcy użytkowników, co jak na białoruskie standardy jest bardzo solidne.
W tym samym czasie grupa ruchu „Antymajdan Białorusi” może się poszczycić skromną liczbą – 2 800 użytkowników. A użytkownicy „VKontakte” – to w większości młodzi ludzie.
Okazuje się, że już dziś chłopcy i dziewczęta z sąsiedniej republiki wolą prozachodnie ruchy. Wszystko to budzi obawy co do przyszłości Białorusi.
Na Ukrainie, w ciągu 20 lat media całkowicie zmieniły nastawienie opinii publicznej, nawet co do takich niepodważalnych wcześniej faktów, jako wspólnota narodów rosyjskiego i ukraińskiego. Na Białorusi mają miejsce analogiczne procesy.
Jedyna różnica – zachodzą znacznie wolniej. Władze zakazały w kraju działalności fundacji Sorosa, wielu gazet, ale to moim zdaniem nie wystarcza.
Powstaje pytanie: Czy możliwe jest zatrzymanie tego procesu? Może. W tym celu nasz kraj powinien aktywnie uczestniczyć w procesie wojny informacyjnej na Białorusi.
Jak pokazuje praktyka, dla zachowania sojusznika, zniżki na surowce naturalne i niekończące się kredyty, przy jednoczesnej biernej polityce informacyjnej, są we współczesnej rzeczywistości mało efektywne.
Kresy24.pl za vz.ru
6 komentarzy
gegroza
1 lutego 2016 o 19:21pozytywne info 🙂
Piotr
1 lutego 2016 o 21:03Soros jest jedną z najbardziej demonizowanych postaci w Europie Ś-W. W Polce BE bo krytykuje rząd PiS za dyktaturę, w Rosji BE bo zniszczył wpływu rosyjskie na Ukrainie, dla tych co nienawidzą USA BE bo bankser, mason , Żyd i wróg w walce o imperium słowiańskie.
Panie Soros, tylko pozazdrościć takich wpływów. Michnik, Soros jawią się jako super istoty.
Tilc
1 lutego 2016 o 22:11Sami Rosjanie zapracowali na taki Ukraiński sondaż .
Kto by chciał się zadawać z dzikusami widocznie niektórym takie
podejście do współpracy nie odpowiada jakie oni sobą reprezentują 🙂
Jan
2 lutego 2016 o 10:07Artykuł gazety „Wzgliad”zgodnie z hasłem „kto płaci ten wymaga”. Autor ubolewa, że rosyjski aparat propagandowy słabo pracuje. Szanowny Panie, propaganda nic nie pomoże. Ukraińcy wiedzą i widzą to, że Rosja napadła na Ukrainę. Skąd więc zdziwienie, że Rosja jest tam znienawidzona ?Oczekujecie masochistycznego podejścia Ukraińców: „biją nas a my będziemy za to dziękować”. Z Białorusią sytuacja inna. Łukaszenka integralnie związał się z Rosją. Nie bójcie się jakiś antyrosyjskich nastrojów na Białorusi. Ł. na to nie pozwoli.
SyøTroll
2 lutego 2016 o 11:11Zależnie od tego kto płaci takie otrzymuje wyniki, jeśli płaci UE wyniki sę prounijne, jeśli FR prorosyjskie. Zaś na Ukrainie, zwłaszcza centralnej i zachodniej, dzięki unijnej pomocy i działaniom sbuków wpływy rosyjskie osłabły.
Zarzuca się FR kłamliwie, że powiększyć strefę wpływu, podczas gdy pragnie ją jedynie zachować w południowo wschodniej części. A nasze media przedstawiają ową obronę jako atak.
miki
2 lutego 2016 o 15:36Białoruś jest nieodzowną częścią Międzymorza więc w okresie gdy Rosja pada na pysk i robi pod siebie nie może być w ruskiej strefie wpływów, po prostu……. To wszystko jest nieważne-taka propaganda czy inna propaganda, prawda jest ważna i ona się sama obroni, potrzeba tylko czasu………. aby zwykły, szary człowiek z terenu o herbie Pogoni przekonał się gdzie jest jego ojczyzna, gdzie mu bliżej, gdzie mu będzie lepiej i dostatniej….. a że mózg ma totalnie wyprany trochę to potrwa…..musi 🙂