
Jan Niecisław Baudouin de Courtenay. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe/Domena publiczna
Jan Niecisław Baudouin de Courtenay – Polak, któremu udało się dokonać rewolucji w lingwistyce. Jednak jego rewolucyjne poglądy wykraczały daleko poza granice językoznawstwa. Naukowiec stał na czele powstałego w wyniku rewolucji 1905 roku Związku Autonomistów, który opowiadał się za decentralizacją Imperium Rosyjskiego i utworzeniem autonomii narodowych. Twierdził, że w Królestwie Polskim, które w tym czasie wchodziło w skład imperium, język polski powinien mieć taki sam status jak język rosyjski. W końcu opublikował broszurę „Narodowość i terytorialność w autonomii”, za rozpowszechnianie której został uwięziony.
Sława łamacza tabu przylgnęła do niego jeszcze w środowisku naukowym. Wbrew przyjętej wśród lingwistów zasadzie studiowania języka na podstawie źródeł pisanych, Baudouin de Courtenay poświęcał ogromną uwagę właśnie mowie. Postrzegał język jako żywy organizm, który nieustannie się rozwija i ulega zmianom. Dzisiaj jego wkład w lingwistykę jest jednoznacznie doceniany przez rosyjskich filologów (naukowiec publikował swoje prace w języku rosyjskim i polskim, a ponadto znał wiele innych języków, których dokładna liczba nie jest znana), ale za życia Iwana Aleksandrowicza, jak często w rosyjskim stylu nazywają Baudouina de Courtenay, krytykowano go za nadmierną śmiałość.
Typowym przykładem jest przygotowanie przez naukowca trzeciego wydania „Słownika żywego języka wielkorosyjskiego Władimira Dala”. Baudouin de Courtenay włączył do książki wulgaryzmy i przekleństwa, wychodząc z założenia, że są one nieodłączną częścią języka. Decyzja ta wywołała skandal. W prasie naukowca zaatakowali obrońcy moralności. Odpowiedź naukowca została przerobiona na anegdotę:
„Słowo „dupa” nie jest gorsze od słowa „generał”. To po prostu nie może być: dupa istnieje, a słowo – nie”.
Najprawdopodobniej rzeczywista odpowiedź uczonego nieco różniła się od tego aforystycznego stwierdzenia, które pojawia się w opisie publicznej polemiki w późniejszych źródłach, a my mamy do czynienia jedynie z kolejną historyczną anegdotą.
Niestety, śmiałość Baudouina de Courtenay w kwestii przyszłości Imperium Rosyjskiego i praw narodów go zamieszkujących nie doprowadziła do anegdotycznych konsekwencji. W 1913 roku naukowiec opublikował broszurę „Cechy narodowe i terytorialne w autonomii”, w której ostro skrytykował strukturę Imperium Rosyjskiego i przepowiedział jego upadek. Naukowiec napisał, że państwo będzie mogło uniknąć tego losu tylko poprzez radykalną zmianę swojej polityki narodowościowej, wkroczenie na drogę federalizmu i przyznanie zamieszkującym je narodom pełnej autonomii.
W słowie wstępnym Baudouin de Courtenay wyjaśnił, że tekst napisał siedem lat wcześniej – na początku 1907 roku – dla planowanego, ale nigdy nieopublikowanego „Zbioru autonomistów”. Związek Autonomistów powstał podczas rewolucji 1905 roku i dążył do decentralizacji Imperium Rosyjskiego. Wystarczy ocenić skład narodowościowy zjazdu zorganizowanego przez Baudouina de Courtenay w listopadzie 1905 roku w Petersburgu. Organizacja skupiała Azerbejdżańców, Białorusinów, Ormian, Gruzinów, Estończyków, Żydów, Kirgizów, Litwinów, Łotyszy, Polaków, Tatarów i Ukraińców.
Frakcja „Związek Autonomistów” była reprezentowana w I kadencji Dumy Państwowej i liczyła łącznie 120 deputowanych. Na czele frakcji stał Polak Aleksander Lednicki, a jego zastępcą był Ukrainiec Ilja Szrag. 11 maja 1906 roku frakcja przyjęła program „wzajemnej pomocy i obrony, a także realizacji idei autonomii na zasadach demokratycznych”. Niestety, Związek Autonomistów rozpadł się wraz z rozwiązaniem I Dumy Państwowej. Próby przywrócenia jego działalności zakończyły się fiaskiem.
Jednak wiele lat później Baudouin de Courtenay zaryzykował samodzielną publikację swojego tekstu dla Związku Autonomistów. W zupełnie innych warunkach, w czasach szerzącej się cenzury i u progu pierwszej wojny światowej.
Rosja może przekształcić się w federację, pisał naukowiec, na dwa sposoby:
„Albo Rosja, dzięki pokonaniu sił rozbijających ją (odśrodkowych), rozpadnie się na odrębne części, które następnie, dla wspólnego dobra, będą dążyć do federacyjnego zbliżenia się ze sobą; albo też zrozumienie korzyści płynących z federacyjnego ustroju przeniknie do umysłów świadomej ludności, która doprowadzi do powstania tego ustroju na drodze legislacyjnej”.
Uznając, że bardziej preferowana jest właśnie druga, ewolucyjna droga, Baudouin de Courtenay dał do zrozumienia, że nie bardzo w nią wierzy. W końcu budowanie „prawdziwych” federacji zawsze przebiegało „od dołu”, z wcześniej rozproszonych części, podczas gdy państwo rosyjskie rozrastało się, zamieniając się w więzienie, poprzez niekończące się podboje:
„Jeśli chodzi o wielką zasługę wielkorosyjskiego plemienia, polegającą rzekomo na stworzeniu i zjednoczeniu państwa rosyjskiego, to jest to zasługa o bardzo wątpliwym charakterze. Co takiego stworzyło wielkorosyjskie plemię, jeśli rzeczywiście je stworzyło? Stworzono ogromne więzienie nie tylko dla wszystkich innych plemion i narodów, ale także dla samego narodu rosyjskiego, więzienie, które teraz trzeba z takim wysiłkiem i tak wielkimi ofiarami burzyć i niszczyć, i pozostaje jeszcze pytanie, czy uda się zburzyć to więzienie tak, aby wraz z nim nie rozpadła się również cała nieszczęsna rosyjska państwowość”.
To tylko jeden z charakterystycznych cytatów, które stały się podstawą do wszczęcia postępowania karnego przeciwko naukowcowi. We współczesnej Rosji za podobne wypowiedzi naukowiec natychmiast zyskałby etykietkę „rusofoba” (nie mówiąc już o odpowiedzialności karnej za „ekstremizm”), ale, dla sprawiedliwości, Baudouin de Courtenay ostrzegał również swoich rodaków, Polaków, przed tworzeniem państwa, w którym na pierwszym planie znajdują się interesy większości narodowej, a prawa mniejszości są ignorowane:
„W przypadku bezwarunkowej dominacji większości może powstać fałszywe i niezwykle szkodliwe przekonanie, że tylko ludzie należący do tej większości są „właścicielami” danego kraju lub regionu, a wszyscy pozostali są jedynie „gośćmi”, całkowicie zależnymi od hojnych lub okrutnych gospodarzy. Przy takim podejściu Żydzi, na przykład, będą musieli wszędzie odgrywać rolę „gości”, a od takiego podejścia do pogromów dzieli tylko jeden krok. W Polsce „właścicielami” będą ludzie narodowości polskiej, łaskawie tolerujący obcych „gości”, ale mający również prawo do ich wysiedlenia”.
Naukowiec równie surowo krytykował zasadę „praw historycznych”, twierdząc, że w żadnym wypadku nie może ona stanowić podstawy do tworzenia „autonomii narodowych”:
„…tak zwane „prawa historyczne” są po prostu prawami przemocy popełnionej w przeszłości. „Prawami historycznymi” można usprawiedliwić każde zagarnięcie, każde bezprawie, każde okrucieństwo i niesprawiedliwość. Ostatnie zagarnięcia i podboje, które stworzyły współczesną Rosję, są również faktem „historycznym” i „prawem historycznym”. „Prawo historyczne” współczesnej autokratycznej i scentralizowanej Rosji nie godzi się z myślą o autonomizacji tego państwa”.
Łatwo zauważyć, że XX, a po nim XXI wiek niejednokrotnie potwierdzały w obu kwestiach naukowiec miał rację. Cóż, ówcześni mieszkańcy Imperium Rosyjskiego uznali, że za rewolucyjne wypowiedzi Baudouin de Courtenay zasługuje na dwa lata więzienia. Jednak w legendarnych petersburskich „Kriestach” naukowiec spędził tylko kilka miesięcy. Został ułaskawiony dzięki staraniom kolegów.
Lingwista nie miał dobrych relacji z sowiecką władzą. W 1918 roku opuścił Rosję i powrócił do Polski, która w końcu odzyskała niepodległość. W Rzeczypospolitej Baudouin de Courtenay kontynuował nie tylko działalność naukową, ale także polityczną, ponownie zajmując się ochroną praw mniejszości narodowych, w tym Rosjan.
W dowód wdzięczności mniejszości te zgłosiły go nawet w 1922 roku jako kandydata na prezydenta Polski. I choć był to raczej gest symboliczny niż polityczny, w pierwszej turze kandydat wypadł więcej niż pomyślnie, wyprzedzając ostatecznie wybranego prezydenta Gabriela Narutowicza i zajmując trzecie miejsce.
Jak wiadomo, Narutowicz pełnił funkcję pierwszego prezydenta Polski zaledwie przez pięć dni. Zginął od kuli skrajnie prawicowego ekstremisty Eligiusza Niewiadomskiego. Z prawicą musiał zmierzyć się – na szczęście bez fatalnych konsekwencji – również Baudouin de Courtenay. W 1922 roku w Krakowie grupa „patriotów” próbowała zakłócić jego publiczny wykład, obrzucając naukowca zgniłym jajkami.
Baudouin de Courtenay zmarł w 1929 roku w małym mieszkaniu na warszawskiej Pradze – będąc honorowym profesorem Uniwersytetu Warszawskiego i kierownikiem katedry językoznawstwa porównawczego na Uniwersytecie w Dorpacie.
Pozostaje tylko powtórzyć: rewolucyjne poglądy uczonego zarówno w dziedzinie lingwistyki, jak i kwestii społeczno-politycznych całkowicie przetrwały próbę czasu. Przywrócenie „praw historycznych” doprowadziło do II wojny światowej. ZSRS powtórzyło fatalne błędy swojego poprzednika i rozpadło się z hukiem. Prawda, teraz Władimir Putin próbuje po raz trzeci wskrzesić więzienie narodów, opierając się na tych samych „prawach historycznych”. Wynik jest całkowicie przewidziany w broszurze z 1913 roku, opublikowanej w przededniu pierwszej wojny światowej. Szkoda, że w Rosji Baudouin de Courtenay jest pamiętany tylko jako lingwista. I to najwyraźniej nie przez wszystkich.
Andrei Gigorev, były współpracownik Radia Wolność, redaktor naczelny emigracyjnego czasopisma „Wschody”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!