
Collage / fot. sevmortour.ru
Największym zagrożeniem dla rosyjskiej Floty Czarnomorskiej stopniowo staje się ona sama.
Dowództwo Floty Czarnomorskiej podejrzewa własnych marynarzy i oficerów o celowe psucie urządzeń na okrętach podwodnych w bazie w Noworosyjsku, aby nie mogły wyjść w morze – donosi rosyjski kanał insiderski WCzk-OGPU, cytowany przez National Interest.
Prawdopodobnie nie jest to żadna dywersja na zlecenie ukraińskich służb, chociaż i takie przypadki miały w przeszłości miejsce w rosyjskiej flocie, ale przejaw rosnącego niezadowolenia wśród rosyjskich załóg, a może także obaw przed ukraińskimi dronami morskimi i pociskami manewrującymi Neptun.
Awarii jest coraz więcej – ktoś psuje reduktory, przekładnie, mechanizmy smarowania i inne podzespoły, ale rosyjskim służbom nie udało się na razie nikogo złapać za rękę. Podejrzewają, że maczają w tym palce nie tylko zwykli zwykli marynarze, ale także młodsi oficerowie, których niedawno przysłano do Noworosyjska w ramach uzupełnień.
W porcie tym stacjonują cztery okręty podwodne projektów 636 (Warszawianka) i 722 (zmodernizowana Warszawianka) uzbrojone w pociski manewrujące Kalibr, które Rosjanie co pewien czas odpalają z morza na Ukrainę.
Kolejne awarie coraz bardziej utrudniają jednak wykorzystanie tych jednostek. Wcześniej były tam również przypadki dywersji na zlecenie ukraińskiej SBU, m. in. w 2023 roku FSB schwytała rosyjskiego marynarza, który próbował wysadzić jeden z okrętów dwoma ładunkami wybuchowymi.
Okazuje się więc, że obecnie największym zagrożeniem dla Floty Czarnomorskiej, oprócz uderzeń ukraińskich, jest także ona sama. National Interest przypomina, że rosyjska marynarka wojenna ma bogate historyczne tradycje nieposłuszeństwa.
Poczynając od zbrojnego buntu na pancerniku “Potiomkin” i kilku innych okrętach Floty Czarnomorskiej w 1905, poprzez bunty w latach 1906-1907, bunty bolszewickie przeciwko wojnie w 1917, aż po słynny wielki anty-bolszewicki bunt tysięcy marynarzy Floty Bałtyckiej w Kronsztadzie w 1921 roku, po którym sowieci skazali na śmierć 2.103 jego uczestników, kolejnych 6,5 tys. wtrącili do więzień, potem do łagrów, a większość z nich wkrótce i tak rozstrzelali.
Analogie z obecną sytuacją są zapewne przesadzone. Faktem jest jednak, że po zatopieniu przez Ukraińców krążownika Moskwa, potem utracie dużej liczby kolejnych okrętów i przymusowej ucieczce rosyjskiej Floty Czarnomorskiej z Krymu do Noworosyjska morale wśród jej załóg nie jest zbyt wysokie.
Jednocześnie niezależność i solidarność grupowa wśród marynarzy są znacznie większe, niż chociażby w wojskach lądowych, więc rosyjskim służbom coraz trudniej jest zapanować nad tymi nastrojami.
Zobacz także: Przestało być słodko! Ostry deficyt żywności w Rosji.
KAS
1 komentarz
Róża
18 czerwca 2025 o 15:32putinescu must not live