Rolandas Paksas, prezydent Republiki Litewskiej w latach 2003-2004, jedyny przywódca europejski odwołany w trybie impeachmentu nie ma szczęścia. Rodzima prokuratura generalna postawiła mu zarzuty korupcyjne.
O niezbadane wyroki fortuny! Kiedy pod koniec lutego 2003 roku Rolandas Paskas przekraczał próg Prezidentury, mógł myśleć, że oto znalazł się na politycznym olimpie, z którego odskoczyć może już tylko poza orbitę Ziemi…
Nie minęło 14 miesięcy, jak bohater naszej opowieści musiał się pożegnać z Pałacem po tym, jak za zgodą Sądu Konstytucyjnego Seimas miażdżącą przewagą głosów usunął go z urzędem.
Paksas szybko jednak się otrzepał, najpierw de facto wygrywając proces o zdradę stanu, w którym – nie bez nacisków ze Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – uznano jego winę tylko częściowo i odstąpiono od wymierzenia kary.
Wymienił wtedy logo partyjne z LDP (liberałowie) na „Porządek i Sprawiedliwość”, z którą udało mu się uzyskać rewelacyjny wynik w wyborach samorządowych, a następnie po plecach swoich działaczy wcisnąć się do PE.
W Parlamencie Europejskim odetchnął z ulgą… Ale jak widać, nawet tu sprawiedliwość potrafi zapukać, co właśnie zrobiła. W czerwcu izba odebrała mu immunitet poselski.
Dzisiaj z kolei Prokuratura Generalna postawiła mu nowe, niepodnoszone dotychczas zarzuty korupcyjne z czasów post-prezydenckich. Paksas miał w roku 2015 przyjąć łapówkę wysokości 15 tys. euro.
Jasne, suma wydaje się, jak na szczyty władzy, symboliczna. Być może jest to jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej. Tak czy owak, Paksasa przed procesem może uratować już tylko Putin albo Łukaszenka.
Telesfor
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!