Tylko od Zagoździńskich
Do ulubionej mocnej herbaty pasowały Marszałkowi nie tylko domowe wypieki. Piłsudski cenił niezwykle wyroby Wedla – wszystkie rodzaje herbatników, ciasteczek i krakersów, a przede wszystkim pączki – legendy, wprost z istniejącej do dzisiaj warszawskiej Cukierni Zagoździńskich. Po te pączki z marmoladą wieloowocową, z naturalnych składników, smażone na tradycyjnym smalcu, robione ręcznie według starej, sprawdzonej, „tajnej” receptury Władysława Zagoździńskiego – założyciela cukierni w 1925 roku – Marszałek wielokrotnie wysyłał swoich adiutantów.
Malutka Pracownia Cukiernicza „Zagoździński”, po wielu wojennych i powojennych perypetiach, zlokalizowana dzisiaj na warszawskiej Woli przy ul. Górczewskiej 15, działa nadal i to wręcz z przedwojennym sukcesem. Tajemnica tkwi w niezmienionej od czterech pokoleń recepturze na pączki i małej, ciągle rzemieślniczej, a nie przemysłowej produkcji. Po pączki przyjeżdżają tu klienci z całej Warszawy, a w Tłusty Czwartek kolejka ciągnie się kilkaset metrów. Cukiernia czynna jest codziennie od poniedziałku do soboty od godziny 9:00 do… ostatniego pączka. Informację tę przekazuje się „wtajemniczonym” klientom w bardzo niekonwencjonalny i równie tradycyjny sposób. Dopóki ciastka są do nabycia – tuż przed wejściem wystawiony jest kuchenny taboret; gdy go nie ma – możesz nie szukać miejsca do zaparkowania auta…
U Zagoździńskich wypieka się codziennie około 700 sztuk pączków. Mimo to, ostatni często sprzedaje się już około 13:00. A wszystko dzięki specjalnemu przepisowi, przekazywanemu z pokolenia na pokolenie.
„Od czterech pokoleń pączki wyrabiane są według tej samej receptury – opowiada obecna właścicielka cukierni Sylwia Tomaszkiewicz. Mamy naturalne składniki: mąkę, cukier, margarynę, mleko i prawdziwe jajka, a nie sztuczne koncentraty. Każdy pączek jest ręcznie zawijany z marmoladą, a potem smażony na smalcu. Swój słodki aromat zawdzięczają natomiast naturalnym esencjom – pomarańczowej i waniliowej. W pracowni nie używamy żadnych ulepszaczy smaku ani konserwantów i przede wszystkim wkładamy w naszą pracę serce”.
I kto choć raz skosztuje pączka od Zagoździńskich, ten będzie wiedział, że nie sposób nie wierzyć pani Sylwii.
RES
1 komentarz
Seba
24 listopada 2023 o 08:06Moje dzieci niejadki nie chcą innych pączków 😉 W sumie mi inne też już tak nie smakują, zdecydowanie uwielbiam 🙂