
Collage / grafika: YouTube
Kolejna zbrodnia na sumieniu Truciciela z Kremla.
Dwa niezależne od siebie zagraniczne laboratoria potwierdziły, że lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny został 16 lutego 2024 roku otruty w kolonii karnej. Informację ujawniła jego żona Julia, które jednoznacznie oskarża o to Władimira Putina i jego służby specjalne.
Według jej relacji, w ostatnich dniach życia Nawalny nagle dostał ataków silnego bólu pleców, miał drgawki i wymiotował. Władze kolonii karnej nie udzieliły mu jednak żadnej pomocy medycznej. Dały mu tylko ibuprofen i zostawiły samego w celi. Chodziło o to, by jego stan pogorszył się na tyle, żeby nie dało się już go uratować.
I rzeczywiście – kiedy w końcu wezwano pogotowie, było za późno, reanimacja nie przyniosła skutku. Lekarze wpisali jako przyczynę zgonu “syndrom nagłej śmierci”. Nagrania monitoringu z ostatnich dni i godzin życia Nawalnego zniknęły. Jego współpracownikom udało się jednak przemycić za granicę próbki materiału biologicznego denata i teraz są już końcowe wyniki badań.
Laboratoria w dwóch różnych krajach, niezależnie od siebie, potwierdziły, że Aleksiej został otruty niezidentyfikowanym środkiem chemicznym lub biologicznym w kolonii karnej za kręgiem polarnym. Oficjalna teza rosyjskiego reżimu o “przypadkowej nagłej śmierci” legła w gruzach – mówi Julia Nawalna.
Oczywiście w Rosji nikt nie wznowi z tego powodu śledztwa. Jednak laboratoryjne potwierdzenie faktu otrucia rosyjskiego opozycjonisty to kolejne mocne uderzenie w i tak już zszargany zbrodniami wojennymi wizerunek Kremla. Wiadomo, że nie mogło do tego dojść, gdyby Putin osobiście nie wydał rozkazu otrucia swojego głównego politycznego wroga.
Zobacz także: Faszyści Łukaszenki zakładają “polski obóz koncentracyjny”!
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!