Media opublikowały nagranie z wojskowego drona, na którym ostatni rosyjski żołnierz z rozbitego pododdziału poddaje się do niewoli, idąc pustą ulicą na przedmieściach Wołczańska pod Charkowem, z wysoko podniesionymi rękami.
Skąd wiadomo, że ostatni? Gdyby z tyłu pozostał chociaż jeden rosyjski oficer lub podoficer, z pewnością by do tego nie dopuścił i zwyczajnie „kropnąłby” poddającego się żołnierza, jak powszechnie ma to miejsce w armii rosyjskiej. Zrobiliby to nawet jego koledzy, żeby potem ich samych nie spotkała taka sama kara za to, że temu nie zapobiegli.
Od początku rosyjskiej ofensywy pod Charkowem, o broniony przez Ukraińców Wołczańsk toczyły się jedne z najbardziej krwawych walk w tej wojnie. Rosjanie prowadzili „mięsne szturmy” raz po raz, przez 24 godziny na dobę, rzucając do miasta wszelkie możliwe odwody z innych odcinków frontu.
W ostatnich dniach ukraińskie zgrupowanie Chortyca przypuściło jednak skuteczny kontratak, odbijając część miasta. Tylko 2 czerwca wzięto do niewoli 60 Rosjan, a wielu zginęło lub zostało rannych.
Nie należy jednak wyciągać przedwczesnych wniosków. Na tym konkretnym odcinku wróg rzeczywiście mógł zostać wybity do nogi, ale według stanu na 3 czerwca walki o inne dzielnice nadal trwały, choć dowództwo ukraińskie kontroluje już co najmniej 70% terenu miasta.
Z kolei na innych odcinkach frontu pod Charkowem zgrupowanie Chortyca zniszczyło w ciągu doby 3 rosyjskie polowe składy amunicji, skład paliw i 12 umocnionych stanowisk wroga. Rosjanie stracili 130 żołnierzy, w tym 59 zabitych.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!