W chwili powstania Sił Obronnych Izraela w maju 1948 roku „andersowcy” mogli stanowić nawet około dziesięciu procent żołnierzy armii państwa Izrael, liczącej wówczas 35 tysięcy ludzi. Wkład polskich Żydów w powstanie i obronę żydowskiego państwa był zatem niepodważalny. Ale około półtora tysiąca żołnierzy narodowości żydowskiej zdecydowało się pozostać w szeregach Wojska Polskiego. Opuścili oni Izrael wraz z macierzystymi jednostkami i wkrótce potem weszli w skład sformowanego 2. Korpusu Polskiego. Wraz z nim przeszli szlak bojowy we Włoszech, od Monte Cassino przez Bolonię i Ankonę – pisze specjalnie dla Kresy24.pl historyk, dr Damian Karol Markowski, w 80-lecie formowania się Armii Polskiej pod dowództwem gen. Władysława Andersa.
Z Polakami na „nieludzkiej ziemi”
Wśród rzeszy około 350 tysięcy obywateli polskich deportowanych w głąb Związku Sowieckiego znalazło się również wielu Żydów. Deportowano ich w głąb imperium jako uchodźców, „spekulantów”, „aktywistów religijnych”, a nawet członków polskiego podziemia. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej i zawarciu układu Sikorski-Majski w Londynie, wrota więzień i łagrów otwarły się przed nimi. Rozpoczął się wyścig do punktów mobilizacyjnych i placówek Rządu Polskiego. Kto mógł, śpieszył z niewoli do tych miejsc, traktowanych jako szansa na wybawienie z sowieckiego piekła i krok ku prawdziwej wolności.
Wśród dziesiątek tysięcy wynędzniałych, na pół żywych byłych więźniów i specosiedleńców ściągających w miejsce formowania Armii Polskiej były również tysiące Żydów. W początkowym okresie tworzenia polskich sił zbrojnych w ZSRS odsetek Żydów był wysoki i przekraczał trzydzieści procent.
Szczególnie Żydzi z całym naciskiem podkreślają swoje przywiązanie do Polski – bardzo gorąco reklamują swoją gotowość służenia w Armii Polskiej i proszą by im jak najspieszniej doręczyć polskie paszporty
– pisał pracownik delegatury Ambasady Polskiej w Ałma-Aty 1 grudnia 1941 r.
Sowieci zastrzegli jednak, iż z akcji ewakuacyjnej i mobilizacyjnej wyłączeni zostali nie-Polacy, zatem Ukraińcy, Białorusini, Żydzi oraz inni mieszkańcy polskich Ziem Wschodnich, którzy padli ofiarą wywózek. Kto mógł, przyznawał się jednak do polskości bez względu na prawdziwą tożsamość narodową. Niewielu pragnęło pozostać w specposiołkach, na łasce i niełasce sowieckiego państwa. Tym niemniej, wspomniane ograniczenia znacząco uszczupliły możliwości. Sowieci nie zamierzali wypuścić wraz z Polakami ludzi uznanych za swoich obywateli, bez względu na to, w jaki sposób stali się oni obywatelami ZSRS, i czy mieli jakiekolwiek prawo opcji.
Jak wiadomo, wraz z armią udało się ewakuować z ZSRS jedynie część ludności cywilnej z uwagi na twarde stanowisko Sowietów i skąpe możliwości aprowizacyjne. Dało to podstawę do postawienia polskim władzom cywilnym i wojskowym zarzutów o rzekomo stronnicze traktowanie obywateli polskich zaciągających się do wojska i pragnących wydostać się na tereny kontrolowane przez Brytyjczyków. Mimo to, nastroje ludności żydowskiej były zdecydowanie przychylne Polsce. Jak odnotowano w jednym z dokumentów:
Żydzi oświadczają, że o ich losie zawsze decyduje Rząd Polski, któremu zawsze będą wdzięczni i będą się jemu podporządkowywać. Wiadomość, jaka do nich dotarła, że nie mogą służyć w Wojsku Polskim, że nie otrzymają paszportów, wywarła wielkie oburzenie wśród społeczeństwa żydowskiego. Setki tych ludzi stoi przed delegaturami, chcąc się zarejestrować i wstąpić do Armii Polskiej. Nie ma mowy co do sprawy żydowskiej, stoją zdecydowanie po stronie Polski.
Ostatecznie oskarżenia o nacjonalizm, antysemityzm i stronniczość komisji wojskowych oraz placówek dyplomatycznych w Sowietach zostały odrzucone już po zakończeniu ewakuacji. W raporcie znalazły się między innymi stwierdzenia, iż Żydzi zostali również otoczeni opieką. Co więcej, byli oni nią objęci również w przypadku pozostania w ZSRS. Nie oznacza to jednak, że nie miały miejsce przypadki, o których była mowa wcześniej. Były one już po wojnie wykorzystywane przez komunistyczną propagandę w ramach prób skompromitowania generała Andersa.
Próby patriotyzmu i „urlopowanie”
Na Bliskim Wschodzie zdecydowana większość żołnierzy żydowskiego pochodzenia zdecydowała się zatem na odejście z szeregów. Można by użyć tego dziwnego i dwuznacznego sformułowania również w odniesieniu do dezercji. Ale Anders wiedział, że trzymanie w szeregach elementu niechętnego dalszej walce w Armii Polskiej nie przyniesie jej wymiernych korzyści. Miał również umiarkowanie pozytywne zdanie na temat przydatności bojowej swoich żydowskich podkomendnych. Dlatego też za jego cichym przyzwoleniem uskuteczniono masową akcję „urlopowania” żołnierzy narodowości żydowskiej ze służby, którzy dawali do zrozumienia, że pragną pozostać w Palestynie i związać swój los z ideą budowy państwa żydowskiego w tamtym miejscu.
Polskie dowództwo wiedziało, że Żydzi toczą swoją własną wojnę o niepodległość. Na ziemi, którą uznawali za swoją i gdzie rzucił ich wojenny los. Dlatego też z dużym zrozumieniem dowództwo podchodziło do mnożących się dezercji. Do sprawy „odpuszczenia” tych przewin przychylnie odnosił się nie tylko generał Anders, ale i Naczelny Wódz, gen. Kazimierz Sosnkowski, dla którego było jasne, iż Żydzi nie uciekają w ten sposób, ale wybierają „walkę trudniejszą”, jaka przed nimi stoi.
Polscy oficerowie widzieli w sytuacji Żydów odbicie własnej drogi do ojczyzny. Jeden z nich wspominał następujące wydarzenie i związane z nim refleksje:
Podczas przerwy w ćwiczeniach dostrzegam, że dwa „Carriersy” gonią kogoś biegnącego po polu. Posyłam kaprala, aby sprawdził, co się tam dzieje. Wraca i melduje: „Ułani poznali Żyda z któregoś batalionu V Dywizji”. Był już w cywilnym ubraniu i pracował na tym polu. Jest to
jeden z wielu Żydów, którzy wyszli razem z Korpusem ze Związku Radzieckiego. Niektórzy w Palestynie uciekli do kibuców – on też. […]Zestawiam te dwa obrazy i staram się zrozumieć zarówno tych, którzy wyjechali kiedyś z Polski, a tęsknią do opłotków Niemenczyna, oraz tych, którzy znaleźli się w armii polskiej i w chwili, kiedy ma ona iść do walki z Niemcami zostają na polach kibuców. Nie odpowiedziałem sobie na to pytanie. Pozostawiłem je tam, w Palestynie.
Polacy mieli w tym również i swój cel. Na terenie Palestyny trwała wymierzona w Brytyjczyków guerilla bojowców Hagany i wyłonionego zeń na drodze rozłamu Irgunu. Wyraziwszy nieformalną zgodę na zwolnienie tych żydowskich żołnierzy z wojska, którzy mieli zamiar i tak zdezerterować, Anders zyskiwał również spokój dla polskich oddziałów, którym przecież wejście w konflikt brytyjsko-żydowski było wówczas najmniej na rękę. Nie bez znaczenia była tu misja kapitana Wiktora Drymmera, oficera polskiego wywiadu, od dłuższego czasu organizującego syjonistyczne bojówki. Drymmer okazał się człowiekiem niezwykle przydatnym w złożonej sytuacji, do której doszło na terenach Palestyny pod zarządem brytyjskim. Co najistotniejsze – nie licząc strat poniesionych w wyniku wliczonych w koszta dezercji – obyło się bez innego uszczerbku.
Bez względu na odpływ Żydów z armii, około półtora tysiąca żołnierzy narodowości żydowskiej zdecydowało się pozostać w szeregach Wojska Polskiego. Opuścili oni Izrael wraz z macierzystymi jednostkami i wkrótce potem weszli w skład sformowanego 2. Korpusu Polskiego. Wraz z nim przeszli szlak bojowy we Włoszech, od Monte Cassino przez Bolonię i Ankonę. Nie oszczędzał ich żołnierski los. Walczyli za Polskę i ginęli za nią na równi z Polakami. Ich groby rozsiane są wzdłuż trasy marszruty wojennej polskich oddziałów na całym Półwyspie Apenińskim. Przechadzając się alejkami kwater wojennych, na których spoczywają żołnierze generała Andersa na charakterystycznych nagrobkach z białego piaskowca obok krzyży dostrzec można również wizerunki gwiazd Dawida.
Na szlaku Machabeuszy
Napływ nawet ponad dwóch tysięcy mężczyzn do Irgunu i Hagany stanowił spore wzmocnienie sił żydowskich na terenie Palestyny. W warunkach mozolnego tworzenia armii izraelskiej i po hekatombie Holokaustu w Europie, każdy młody mężczyzna zdolny do walki był na wagę nie tyle złota, ale krwi. Konflikt żydowsko-arabski nabrzmiewał, sytuacja zaogniała się. Było jasne, iż prędzej czy później dojdzie do ostatecznej konfrontacji. Żydzi liczyli zatem każdego człowieka i każdy karabin. Jak wspominał jeden z późniejszych żołnierzy: Podziemna organizacja żydowska Hagan, walcząca o niepodległe państwo żydowskie, potrzebowała takich młodych i zdrowych ludzi, a do tego jeszcze dobrze wyćwiczonych żołnierzy z różnych formacji: piechoty, artylerii, saperów, kierowców ciężarówek. Hagana prowadziła swoją potajemną robotę agitacyjną.
Nie zezwoliłem na poszukiwania dezerterów, i ani jeden dezerter nie został przez nas aresztowany. Postanowiłem nie stosować ściśle wobec mniejszości narodowych ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej dla wszystkich obywateli polskich poza Krajem.
Nie chciałem mieć pod dowództwem żołnierzy, którzy bić się nie chcą
– zapisał w swych wspomnieniach generał Anders. W rezultacie tej decyzji tysiące Żydów mogło bez przeszkód włączyć się w organizację życia swojego narodu w „Ziemi Obiecanej”. Najtrudniejszy egzamin był jednak dopiero przed nimi.
W chwili powstania Sił Obronnych Izraela w maju 1948 roku „andersowcy” mogli stanowić nawet około dziesięciu procent żołnierzy armii państwa Izrael, liczącej wówczas 35 tysięcy ludzi. Wkład polskich Żydów w powstanie i obronę żydowskiego państwa był zatem niepodważalny. Odegrali oni ogromną rolę w sukcesach militarnych młodej armii izraelskiej odniesionych podczas kilku kolejnych wojen.
Wśród „urlopowanych” znalazł się między innymi kapral podchorąży Mieczysław Biegun, czyli Menachem Begin.
Zanim odszedł z wojska, uzyskał zwolnienie z wojskowej przysięgi. O państwo żydowskie walczył przemocą i terrorem. Jego działania zbrojne, w tym masakra ludności palestyńskiej w Dajr Jasin w 1948 roku doprowadziły do ucieczki ponad siedmiuset tysięcy Palestyńczyków ze spornych terytoriów. Przez długie lata odgrywał pierwszorzędną rolę w życiu politycznym Izraela, dwukrotnie pełnił też funkcję premiera. Przykład Begina to tylko jedna z wielu historii łączących służbę w Armii Polskiej (a raczej jej koniec) z działalnością Żydów na rzecz wywalczenia i budowy własnego państwa.
Odskocznia do kariery
Ewakuacja ze Związku Sowieckiego i przejście wraz z armią Andersa jej szlaku do Europy pozwoliła niektórym Żydom na rozwinięcie swych skrzydeł na Zachodzie. Modelowym przykładem była historia Michała Waszyńskiego (ur. jako Mosze Waks) z Kowla. Przed wybuchem wojny Waszyński zdołał przebojem wedrzeć się do elitarnego światka polskiej kinematografii. Jego najbardziej udane produkcje to te o Szczepku i Tońku – sympatycznych lwowskich batiarach, ale w swoim dorobku miał ich wiele więcej. Wątki kresowe, czyli świat jego dzieciństwa i młodości, obecny był w realizowanych przezeń filmach. Stanowił dla nich barwny dodatek i zastrzyk folkloru tamtych ziem.
Warto podkreślić, iż w odróżnieniu od wielu swoich rodaków, Waszyński do końca pozostał w szeregach 2. Korpusu. Nie opuścił go do czasu, gdy stało się jasne, iż kolejna wojna póki co nie wybuchnie, że wraz z pokonaniem nazistowskich Niemiec dalsze istnienie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie mija się z celem. Michał Waszyński przeszedł zatem drogę od zesłańca do żołnierza, a następnie potentata filmowego oraz uznanej i znakomicie sytuowanej osoby. Dla niego droga z sowieckiego zaboru przez bezdroża Syberii i Bliski Wschód okazała się marszem do sukcesu. Jako zdolny filmowiec, wziął udział we współtworzeniu filmu „Dzieci”, opowiadającego o epopei podkomendnych generała Andersa. Przemycił w tym dziele również wątek osobisty, umieszczając scenę pisania przez jednego z bohaterów listu do matki, do Kowla. Jego rodzinnego miasta, którego już nigdy nie miał ujrzeć.
Powrócił zatem do swojego zawodu – ponownie stał się cywilnym filmowcem. W talii jego aktorskich odkryć znalazły się takie późniejsze tuzy światowego kina, jak Audrey Hepburn czy Sophia Loren. W filmach, które współtworzył, grali również między innymi Ava Gardner i Humphrey Bogart. „Szlak Nadziei” 2. Korpusu okazał się zatem dla niego autostradą do oszałamiającego sukcesu.
dr Damian Karol Markowski – absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, zajmuje się historią Polski i Ukrainy w XX wieku oraz zagadnieniem polityki pamięci nowoczesnych państw europejskich.
Wybrana literatura i źródła:
Anders Władysław, Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939-1946, Warszawa 2007,
Blumenfeld Samuel, Człowiek, który chciał być księciem. Michał Waszyński – życie barwniejsze niż film, Warszawa 2008
Czerkawski Tadeusz, Byłem żołnierzem generała Andersa, Warszawa 1991
Davies Norman, Szlak nadziei. Armia Andersa – marsz przez trzy kontynenty, Warszawa-Izabelin 2015
Pietrzak Jacek, Polscy uchodźcy na Bliskim Wschodzie w latach drugiej wojny
światowej. Ośrodki, instytucje, organizacje, Łódź 2012
Sarner Harvey, General Anders and The Soldiers of the Second Polish Corps, California 1997
Strzyżewski Sylwester, Dezercje Żydów z Armii Andersa w świetle dokumentów Instytutu Polskiego i Muzeum im. Władysława Sikorskiego w Londynie, „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych” (Wrocław) 2012, nr 3
Wykaz poległych i zmarłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na obczyźnie w latach 1939-1946, Londyn 1952
Z ziemi sowieckiej – z domu niewoli, oprac. J. Gmitruk, Z. Hemmerling, J. Sałkowski, Warszawa 1995
Żydzi w Polsce. Dzieje i kultura. Leksykon, red. Jerzy Tomaszewski, Warszawa 2001
https://polskatimes.pl/izraelski-desant-z-armii-andersa-jak-zolnierze-2-korpusu-budowali-panstwo-izrael/ar/c1-15018215 (dostęp z dnia 04.11.2021 r.)
https://warhist.pl/artykul/menachem-begin-z-armii-andersa-do-walki-o-panstwo-izrael/ (dostęp z dnia 07.11.2021 r.)
Żydzi w Armii Andersa (film w reż. Michała Szymanowicza)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!