Działająca od ponad 30 lat Regionalna Saratowska Organizacja na rzecz Diabetyków ma poważne kłopoty. Ponieważ nie zarejestrowała się jako „obcy agent”, prokuratura oskarżyła ją o łamanie prawa. Zarzuca się jej też przekazywanie na Zachód „drażliwych” informacji na temat rosyjskiego systemu ochrony zdrowia. Organizacji grozi jej zamknięcie.
Proces zadłużonej dla pacjentów w regionie organizacji na rzecz diabetyków zaczyna się 15 stycznia. Jej kłopoty zaczęły się w zeszłym roku. Najpierw poprzednia prezes, Jekaterina Rogatkina, otrzymała w swoim miejscu pracypropozycję „nie do odrzucenia” – odejdzie z organizacji dla diabetyków, jeżeli chce dalej pracować. Następnie, niemal z dnia na dzień, kazano działaczom społecznym opuścić wynajmowane pomieszczenia w jednym z saratowskich szpitali. W innym miejscu właściciel w ostatniej chwilii odmówił podpisania umowy najmu.
Następnie, latem zeszłego roku, studencki aktywista prokremlowskiej partii Jedna Rosja Nikita Smirnow doniósł na Saratowską Organizację na rzecz Diabetyków, bo wyczytał w internecie, że otrzymuje wsparcie od zagranicznych koncernów farmaceutycznych.
Organizacja na przykład załatwia insulinę dla ludzi potrzebujących pomocy, bo zdarza się, że nie ma ciągłości jeśli chodzi o jej dostępność w lokalnych placówkach zdrowotnych. To najczęstsze sprawy, w jakich pomaga Saratowska Organizacja na Rzecz Diabetyków. A w ostatnim czasie w tamtejszych szpitalach coraz częściej dochodzi do niedoboru insuliny. Aktywiści alarmują wtedy ministerstwo zdrowia czy inne agencje państwowe, czasem alarmują media.
Status „obcego agenta” nakłada na stowarzyszenie więcej obowiązków dotyczących raportowania działalności i mniejszą swobodę w dysponowaniu środkami finansowymi. Od 2012 roku trzeba zarejestrować się jako „obcy agent” jeżeli otrzymuje się jakiekolwiek wsparcie z zagranicy.
Smirnow po paru miesiącach oznajmił publicznie, że wycofuje skargę na saratowskie prozdrowotne stowarzyszenie, ale było już za późno, machina represji ruszyła.
Szefowa organizacji Larisa Sagina uważa, że jej stowarzyszenie jest atakowane, ponieważ „zbyt dobrze pracuje” i dodała, że „Nikita (Smirnow-red.) jest marionetką w czyichś rękach”.
Akt oskarżenia oparty jest na „analizie biegłego” zamówionej przez prokuraturę. Problem w tym, że biegłym nie jest lekarz ani ktoś z sektoru zdrowotnego, lecz miejscowy historyk Iwan Konowałow, który jednocześnie stoi na czele projektu pod nazwą Uniwersytet Obywatelski. Instytucja tak powiązana jest z miejscowym oddziałem Jednej Rosji.
Konowałow napisał, że organizacja diabetyków „daje informacje zagranicznym partnerom o tzw. drażliwych punktach w regionie, zwłaszcza w dziedzinie ochrony zdrowia. Informacje te mogą być użyte, by podsycać bunt w społeczeństwie”. Poza tym jeszcze „biegły” oskarżył organizację o próbę dyskredytacji władz lokalnych za pomocą stwierdzeń, że występują problemy z dostępnością leków.
W 2016 Konowałow napisał mniej więcej podobną „analizę”, która była podstawą do zniszczenia przez organy ścigania innej organizacji prozdrowotnej, walczącej z AIDS. Napisał wręcz, że „może być częścią” „wojny hybrydowej” przeciwko Rosji.
I sąd rzeczywiście stwierdził, że organizacja o nazwie Socjum jest zagranicznym agentem i ukarał ją grzywną. Wkrótce została zamknięta.
Saratowa nie ukrywa przed rosyjskimi ani zagranicznymi mediami, że otrzymuje wsparcie (na przykład na projekty edukacyjne skierowane do pacjentów) od firm farmaceutycznych. Także zagranicznych, ale takich, jak podkreśla Saratowa które przecież działają i mają fabryki w Rosji i blisko współpracują nawet z Ministerstwem Zdrowia.
Warto w kontekście tej sprawy podkreślić, że w ostatnim czasie rosyjska władze w swojej propagandzie zaczyna sięgać po spiskowe wątki z dziedziny medycyny.Pod koniec października na jednej z narad, na posiedzeniu rady do spraw rozwoju społeczeństwa obywatelskiego prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że „celowo i profesjonalnie” ktoś zbiera biometariały rosyjskich obywateli różnych grup etnicznych, w różnych regionach. W lipcu natomiast rosyjska tuba propagandowa Russia Today twierdziła, że armia USA planuje kupić próbki tkanek Rosjan.
Oprac. MaH, rferl.org
fot. Wikimedia Commons, CC
1 komentarz
Cassubica
12 stycznia 2018 o 05:41Ciekawe jak zareagowałyby polskie władze, gdyby polskie stowarzyszenia były finansowane przez rosyjskie władze, a dane o zdrowiu Polaków byłyby przesyłane na Kreml?