Makabryczne odkrycie na terenie zdobytej fabryki, które potwierdzają wzięci do niewoli jeńcy.
Ukraińscy żołnierze, którzy dwa dni temu zdobyli bronioną przez Rosjan od czerwca Fabrykę Agregatów w Wołczańsku w obwodzie charkowskim, dokonali tam wstrząsającego odkrycia. Zeznania wziętych do niewoli rosyjskich desantowców potwierdzają: okrążona rosyjska załoga najpierw zabiła i zjadła wałęsające się tam psy, a potem zaczęła się zjadać wzajemnie.
„Myślę, że oni to robili. Kiedy tam weszliśmy, zobaczyliśmy, że część martwych rosyjskich żołnierzy miała wycięte kawałki mięsa z różnych organów, w tym wątroby” – mówi „Linuks”, dowódca oddziału Stugna ukraińskiego wywiadu, który wraz z innymi szturmował zakład i jego podziemne bunkry.
W końcowej fazie walk kilkusetosobowa na początku rosyjska załoga liczyła już tylko 80 żołnierzy. W ostatnim ukraińskim szturmie zginęła większość z nich, do niewoli trafiło tylko ok. 20. To właśnie ich zeznania ujawniają makabryczne zdarzenia, do których tam dochodziło.
Na początku okrążeni rosyjscy żołnierze dostawali wodę, żywność i amunicję ze zrzutów z dronów. Wkrótce jednak Ukraińcy w dużym stopniu odcięli im taką możliwość. Wtedy część Rosjan chciała się poddać, ale ich dowódcy natychmiast zabijali każdego, kto o tym wspomniał. Kilku próbowało zdezerterować, ale tych także zastrzelili.
Utrzymując dyscyplinę terrorem, strachem i biciem rosyjscy dowódcy zapewniali, że „wkrótce przybędzie odsiecz”. Jednak podejmowane wielokrotnie przez rosyjskie siły główne próby przedarcia się do okrążonej fabryki zostały oparte, a Rosjanie ponieśli w tych kontratakach duże straty.
„Dwa dni przed zdobyciem przez nas fabryki rosyjski dowódca zastrzelił dwóch żołnierzy za to, że wypili z butelki więcej wody, niż na nich przypadało. Kilku rannych zastrzeliło się, gdyż nie dostawali żadnej pomocy medycznej, a ich stan był coraz gorszy. Zabili i zjedli też wszystkie biegające po terenie fabryki bezdomne psy” – relacjonuje zeznania Rosjan „Linuks”.
Można więc powiedzieć, że ten ostatni ukraiński szturm, który zakończył się sukcesem dzięki zaskoczeniu, uratował życie tej 20-osobowej garstce rosyjskich desantowców. W przeciwnym razie albo umarliby z głodu i pragnienia, albo zastrzeliliby ich dowódcy, albo zostaliby pożarci przez swoich towarzyszy broni.
KAS
3 komentarzy
Enricco
28 września 2024 o 20:49Smacznego, jakbyś jednak ciało rusa nie posolił, to jednak wydziela ten odór, jakbyś odwiedził szalet miejski.
Jagoda
28 września 2024 o 20:50Co tu dużo pisać … zwierzęta tak postępują.
MałaMi
29 września 2024 o 15:49Ale jaja.Totalne zezwierzęcenie.Gdy ktoś ma dwie nogi , dwie ręce , otwór na wlew samogonu i sprzęt do gwałcenia , niekoniecznie musi być człowiekiem.