Białoruś musi przejść jeszcze długą drogę, żeby móc w pełni wywiązać się ze zobowiązań dotyczących przeprowadzenia demokratycznych wyborów – stwierdza się w raporcie szefa misji obserwatorów Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Reha Denemicza, opublikowanym na stronie internetowej RE
W dokumencie stwierdza się, że przedstawiciele misji przebywający na Białorusi od 9 do 12 października, spotykali się z kandydatami na prezydenta lub ich przedstawicielami, przewodniczącą Centralnej Komisji Wyborczej, przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, organizacji międzynarodowych i mediów. W dzień głosowania odwiedzili szereg lokali wyborczych w Mińsku, Brześciu, Borysowie i w okolicznych rejonach.
Obserwatorzy międzynarodowej misji, która składała się z przedstawicieli Zgromadzenia Parlamentarnego RE oraz Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE doszli do wniosku, że przed Białorusią jeszcze długa droga żeby móc w pełni wywiązać się ze zobowiązań wynikających z przeprowadzenia demokratycznych wyborów.
„W dzień głosowania, wyborcy mogli swobodnie dokonać wyboru w obecności wielu obserwatorów lokalnych i międzynarodowych, – czytamy w raporcie Denemicza. – Jednak proces liczenia powinien zostać dopracowany. Ponieważ wybory nie ograniczają się jedynie do dnia głosowania, dlatego Białoruś musi poprawić ramy prawne, by zagwarantować konkurencyjne otoczenia politycznego, będące jednym z kluczowych warunków dla długoterminowej demokratycznej stabilności w tym kraju”.
Raport odnosi się do zmian wprowadzonych do kodeksu wyborczego w 2013 roku i zakazu wzywania do bojkotu wyborów.
„Ogólnie rzecz biorąc, ramy prawne zostały ocenione jeszcze przed poprzednią kampanią wyborczą, jako nie pozwalające mieć gwarancji przeprowadzenia wyborów zgodnie ze standardami międzynarodowymi, – czytamy w dokumencie.
– Wiele osób, z którymi przedstawiciele PACE spotykali się tym razem, mówili , że pomimo demonstrowanej przez władzę gotowości rozważenia rekomendacji ODIHR, zmiany w prawie wyborczym po wyborach 2012 roku nie uwzględniły żadnego z kluczowych zaleceń dotyczących zrównoważonego składu komisji wyborczych lub głosowania przedterminowego.
Jednym z pozytywnych punktów raportu jest odniesienie się do faktu, że partie polityczne i organizacje społeczeństwa obywatelskiego miały prawo do delegowania swoich przedstawicieli do co najmniej jednej trzeciej miejsc w komisjach wyborczych, oraz, że CKW zgodziła się, iż władze lokalne muszą przedstawić pisemne wyjaśnienie przyczyn odrzucenia kandydatów rekomendowanych do komisji przez partie i organizacje.
„Jednak przedstawiciele opozycji informowali, że tylko około 40 (nie 40 tys.) z 69 tysięcy miejsc w komisjach oddano im”.
W raporcie podkreśla się również, że wciąż nie ma jednego wspólnego rejestru wyborców i listy są opracowywane na podstawie danych dostarczonych przez władze lokalne.
Denemicz zwraca uwagę, że znaczna część wyższych urzędników wykorzystuje środki administracyjne i zasoby publiczne do prowadzenia kampanii wyborczej na rzecz urzędującego prezydenta. Tylko jedna osoba, minister Pracy i Polityki Społecznej, która stała na czele sztabu wyborczego prezydenta, wzięła urlop na czas kampanii.
„Dzień głosowania minął spokojnie, był dobrze zorganizowany. W większości lokali wyborczych odwiedzanych przez misję PACE, obecni byli przedstawiciele kandydatów na prezydenta i obserwatorzy lokalni” – czytamy w raporcie.
Należy podkreślić, że zgodnie z przepisami Kodeksu Wyborczego, obserwatorzy nie mają prawa zbliżania się do członków komisji, nie mają zatem możliwości weryfikacji list wyborców i podpisów. Członkowie misji obserwacyjnej nie mieli prawa podchodzić do stołów, na których liczone były głosy .
„Ta procedura nie została jeszcze szczegółowo opisana, co negatywnie wpływa na przejrzystość liczenia głosów i publikacji wyników wyborów” – podkreśla Denemicz.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!