Trudny jest los naszej spuścizny kulturowej i historycznej, bo wojny, zabór rosyjski i lata komunizmu nie sprzyjały jego zachowaniu, a czasami niszczono je celowo albo przeznaczano na inne cele, ale i dziś, w czasach niezależnego państwa białoruskiego, jest z tym różnie, pisze grodzieński artysta Grzegorz Igor Dalkiewicz na łamach Magazynu Polskiego na uchodźstwie.
Niezgodnie z przeznaczeniem
Po wojnie w ocalałych wnętrzach i piwnicach uwielbianego przez grodnian Starego Zamku, częściowo odbudowanego po zburzeniu go przez Moskali w r. 1655, a podczas rosyjskiego zaboru, zamienionego na koszary, urządzono Muzeum Historyczno-Archeologiczne.
Niestety, po wyeliminowaniu eksponatów, dotyczących rozkwitu Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej, najokazalsze sale zamkowe przeznaczone zostały na wystawę produkcji przemysłowej i kołchozowej, a brak fachowej konserwacji i niedbała eksploatacja średniowiecznego budynku doprowadziły niedawno do kruszenia się elementów kondygnacyjnych i sufitowych byłego pałacu królewskiego. Szczytem zniewagi i szyderstwa natomiast było urządzenie w czasach sowieckich w dawnych klasztorze pobazyliańskim muzeum… ateizmu, w którym były nawet obelżywe materiały, dotyczące osoby Jana Pawła II.
Absolutnie oczekiwanym więc było wyznaczone z góry oddanie tej pounickiej świątyni w posiadanie Cerkwi prawosławnej, ponownie umacniającej swe pozycje. W 1839 r. kościół unicki został skasowany przez carat, dobra przekazane przybyłym wspólnotom prawosławnym. Katolicy zaś byli gnębieni i prześladowani, szczególnie po każdym zrywie niepodległościowym XIX w. W cichych celach mnisich klasztoru franciszkańskiego rozmieszczono sale szpitalne, podwórko klasztorne na długo stało się ulubionym miejscem odpoczynku i rozmyśleń pacjentów. W klasztorze pobrygidzkim umieszczono zakład psychiatryczny. Były kościół ewangelicko-augsburgski pw. św. Jana, chociaż nie na tyle zabytkowy, bo zbudowany w 1912 roku, również został pozbawiony szat wewnętrznych i organów. Przerobiono go na archiwum państwowe, synagogę XVI-wieczną zaś, mimo opłakanego stanu – na pracownie plastyków. Podobne relikty z czasów komunistycznych, rozlokowane w najbardziej prestiżowych zabytkowych budynkach zawsze doprowadzały grodnian, zamieszkałych po wojnie w Polsce, odwiedzających z nostalgią ulubione miasto, do stanu głębokiej rozpaczy.
Różne instytucje mieściły się w zabytkowych budynkach jeszcze nawet w ostatnich latach, jak np. żandarmeria wojskowa w XVIII-wiecznym pałacu Czetwertyń- skich (wcześniejszym budynku Królewskiej Akademii Lekarskiej). Nieznane są natomiast losy kaplic, które znalazły się na terenach jednostek wojskowych, które początkowo wykorzystywano jako sklepy garnizonowe lub magazyny amunicji.
Wadliwa renowacja zabytków
Stosunkowo niedawno przypomniano wreszcie o istnieniu zabytków architektonicznych, mogących być wizytówką «europejskości» Białorusi. Do tego celu idealnie nadawały się ruiny zamków magnackich, które po ostatniej wojnie znalazły się w granicach obecnej Białorusi, bo nawet resztki ich fundamentów i ścian nadal mają wartość zabytkową. W celach restauracyjnych puszczono w obieg zależałe w magazynach materiały budowlane: niemające popytu zapasy cementu, cegłę, kostkę chodnikową, poręcze żelazne, okna plastikowe itd.
Wkrótce doświadczono skutków nieprofesjonalnego podejścia do renowacji zabytkowych obiektów, bowiem nowo wybudowana ściana XIV-wiecznej warowni Gedymina w Lidzie zawaliła się niemal od razu. Wskrzeszane z przerwami, w wolniejszym tempie mniej znaczące zamki – to już prawdziwy popis dyletanckiej fantazji, lecz najbardziej niepokoją ostatnie manipulacje na Górze Zamkowej w Nowogródku. Są- dząc po wzniesionych rusztowaniach i prezentowanych makietach, mających powstać na nowo baszt, trudno dopatrzeć się na nich oznak stylu budownictwa z czasów księ- cia Mendoga. Zanosi się również na poważne kontrowersje co do przywrócenia należytego wyglądu zamkowi Batorego w Grodnie, bez udziału doświadczonych projektantów i restauratorów z Polski. Zamek mirski (prototyp Mickiewiczowskiego Horeszkowa) jako najbardziej okazały prezentuje się imponująco, mimo kuriozalnie sztucznych eksponatów muzealnych, niedostatecznie przedstawionej tragedii getta żydowskiego, które mieściło się w zamku w czasie II wojny światowej, przeróbek kaplic rodowych w stylu prawosławnym oraz niedołężnej infrastruktury. Podobnych cudów dokonano o wiele wcześniej w Twierdzy Brzeskiej, uznanej niedawno za najbrzydszy w Europie obiekt, upamiętniający ostatnią wojnę. Stało się tak dlatego, że zniszczono na jej terenie najpierw kościoły, teatr, kluby i kantyna przedwojenne, a później utajniano szczegóły obrony nielicznego garnizonu przed okupantami we wrześniu 1939 r. oraz urządzenie wspólnych defilad hitlerowców i sowietów w Brześciu nad Bugiem. Dotychczas przesadzane jest na poziomie państwowym bohaterstwo panicznie porzuconej w jednym z fortów przez dowództwo załogi czerwonoarmistów, niemogących się ratować razem z innymi w czerwcu 1941 r.
Gniazdo rodowe Radziwiłłów, czyli Nieśwież, to odrębny temat, bo kompleks zamkowo-parkowy, będąc jeszcze sanatorium, przeznaczony został i przebudowany na rezydencję prezydencką, jako położony najbliżej stolicy. Jedynie głodówka miejscowych wiernych, którzy się zabarykadowali w kościele pw. Bożego Ciała, zmusiła władze do rezygnacji z tych planów. Kolejne niefortunne rekonstrukcje, już w celach muzealnych, doprowadziły do wybuchu pożaru w roku 2002 na terenie byłej rezydencji Radziwiłłów, potem dobudowanie niepasującej cebulastej kopuły, wyburzenie galerii, łączącej budynki zamkowe z mostem, aż wreszcie oblicowania czego się dało cegłą klinkierową… Podobna akcja oporu doprowadziła do przywrócenia dawnych funkcji nieczynnej za Sowietów katedry mińskiej. Pamiętne są również protesty po niejednokrotnie zalecanych demontażach krzyży, upamiętniających Farę Witoldową w Grodnie czy ludobójstwa stalinowskie w Kuropatach, a ostatnio – przeciwko powstawaniu ekskluzywnych dzielnic mieszkaniowych w Mińsku i Homlu na terenie historycznych cmentarzy.
Odnawianie zabytków określam jako proces spóźniony co najmniej o 50 lat, a teraz niezrozumiały pośpiech i idąca za tym profanacja… W dodatku na tle wychwalanych statystyk z branży turystycznej, niby dla ratowania sytuacji, idą «pod młotek» za bezcen traktowane dotychczas marginalnie resztki po szlacheckich dworkach i pałacykach. Te symbole naszych tradycji rodzinnych i gospodarczych, pod pretekstem udawania atrakcyjności terenów, sprzedawane są w celach wątpliwych… przede wszystkim Rosjanom.
Nadal fałszują
Tymczasem rodacy z Polski rezygnują z rutynowych usług pilotowania wycieczek m.in. z powodu kłamliwych komentarzy przewodników. Inaczej, jak mówią, za największe wrażenie by mieli pomniki Lenina, kioski z papierosami na każdym kroku i najtańsze alkohole w Europie. Korzystają, natomiast, z wiedzy znawców kresowych, orientujących się w prawdziwych realiach, dotyczących zabytków, historii, życia religijnego oraz obecnej sytuacji Polaków na Białorusi, wykazują i ofiarują także swoją solidarność, świadomi ostatnich wyników powszechnego spisu ludności w naszym kraju, z których wynika, że Polaków «pozostało» zaledwie ok. 250 tys.
Wiedzą, oczywiście, o falsyfikacji, o przymusie do zmiany imion, nieprzyznania narodowości, języka ojczystego, zastraszania w razie przynależności do Związku Polaków na Białorusi, nawet zwolnienia za to z pracy. Tym bardziej zachwycają się i podziwiają naszą postawę, słysząc nie raz prostą odpowiedź: «róbmy swoje», czyli dokładnie tak, jak śpiewał Wojciech Młynarski.
Zabrano nam przecież 16 Domów Polskich, zbudowanych za pieniądze polskich podatników, faktycznie zagrożone są obie polskie szkóły w Grodnie i Wołkowysku. A jednak same wyniki powszechnych spisów ludności pozwalają na sprawdzone od dawna manipulowanie pojęciami narodowymi, patriotycznymi, tworząc swoje «koło zamknięte». Na przykład, skoro nie ma Polaków, bo tylko oni są katolikami, to nie ma potrzeby w budowie nowych kościołów, a te przerobione na cerkwie tym bardziej nie muszą być zwracane. Nie ma też potrzeby w szkolnictwie polskim, przecież na uniwersytetach i wyższych szkołach państwowych wykłada się po rosyjsku. Jeżeli chodzi o szkolnictwo, warto przypomnieć dla kontrastu, że nawet za komuny, w latach 60. w Polsce Ludowej, funkcjonowało 38 szkół i 2 licea z białoruskim językiem wykładowym, a 139 – jako dodatkowym. Sytuacja dzisiejsza podobnie wygląda, bo białoruskie placówki kulturalne i oświatowe na Podlasiu korzystają z przywilejów obficie finansowanego programu rządowego RP.
Władze białoruskie natomiast udają, że to ich zasługa lub przedstawiają to zjawisko jako należyte. Natomiast w sprawie zadbania o prawa mniejszości narodowych warto przypomnieć, że białoruskie partie polityczne w okresie międzywojennym miały przedstawicieli w Senacie II Rzeczypospolitej.
Zamiast podsumowania
Wracając do tematu deklarowanego równouprawnienia religijnego, stale borykamy się z utrudnieniami w otrzymaniu chociażby zezwoleń na budowanie nowych świątyń katolickich, a proces oczekiwań trwa zwykle kilka dobrych lat, nie zważając na zgromadzoną ilość podpisów wiernych. Nie pasuje także do ogólnie przyjętego rozumienia np. koncert rockowy w kościele lub wizerunek księdza, potrafiącego zaśpiewać razem z młodzieżą przy gitarze, zagrać w piłkę czy popływać kajakiem.
Bo w naszej wierze, podobnie jak i w całej kulturze łacińskiej, podstawową i najważniejszą wartością jest zwykły człowiek jako najdoskonalszy twór Pana. Cerkiew prawosławna rosyjska natomiast podporządkowana była zawsze i uzależniona od imperialnego władcy, stąd dzisiejsze np. błogosławienie okupacji Krymu i Donbasu pod wznowionym hasłem tworzenia «Ruskiego Miru».
U nas z kolei z nieukrytym zdumieniem zostało odebrane przysłanie na stanowisko przywódcy cerkwi białoruskiej kapłana z Rosji, bo obcokrajowcy – zgodnie z Konstytucją – nie mają prawa do takiej posady. Z przekonującym uśmiechem zapala sobie świece i przemawia w naszym dawnym kościele bernardynek w Mińsku, zawłaszczonym i przebudowanym na główny sobór prawosławny. Innym wyraźnym przykładem preferowania prawosławia jest państwowe finansowanie rozbudowy wspomnianego wcześniej zespołu klasztoru w Żyrowicach, odebranego za caratu grekokatolikom. Tutaj również zauważalne jest nawet przez laików rażące niedopasowanie stylu architektonicznego (XVIII-wieczny barok) do obecnego przeznaczenia i wykorzystywania świątyni. Zwraca uwagę także szybkie tempo powstania cerkwi – w czasach postsowieckich wybudowano ich około 80. Istotnie, cerkwie i kaplice prawosławne jak grzyby po deszczu wyrastają w terenie, głównie w pobliżu lub dokładnie na przeciwko wiekowych kościołów, nawet w miejscach, gdzie ludność nie ma wyraźnej potrzeby.
Kresy24.pl za Magazyn Polski na uchodźstwie nr 1 (144) styczeń 2018/AB
6 komentarzy
józef III
9 marca 2018 o 22:07Tak jest !
Polak z Białorusi
9 marca 2018 o 22:07To Prawda co do joty!Po złodziejsku i bestialsko wszystko sradzione i przerobione na ład nawet nie białoruski, ale rosyjski. Bardzo to smutnie wygląda
Jarema
10 marca 2018 o 16:05Wszystkim tym ku namysłowi, którzy w Polsce biją się gorliwie w piersi i przepraszają za „polskie prześladowania” Litwinów, Białorusinów, Ukraińców. Jak sytuacja się odwraca i „uciskani” mają władzę nad Polakami, polskimi zabytkami itp. to bardzo szybko okazuje się, że Polacy nawet w XXI w. w czasie hegemonii praw człowieka i mniejszości są … a jakże obywatelami drugiej kategorii na Litwie, Bialorusi i Ukrainie, a polskie zabytki w najlepszym razie sławić mają wielkość Litwy, Białorusi i Ukrainy, a nie ich prawowitych twórców.
Lenkas
12 marca 2018 o 08:30Prawdziwymi twórcami zabytków na Litwie i Białorusi na przestrzeni wieków byli Polacy? Wielkie Księstwo Litewskie (obecne ziemie Białorusi i Litwy) od XIV wieku, kiedy powstało do 3 maja 1791 roku stanowiło byt odrębny od Korony Królestwa Polskiego, z którym w 1569 roku na mocy unii lubelskiej tworzyło konfederacyjną Rzeczypolspolitą… Natomiast mówiący po polsku Litwini nadal pozostawali Litwinami, nie byli żadnymi Polakami, nie czuli się nimi, zawsze przeciwstawiając się Koroniarzom, czyli Polakom… Jeszcze w XIX wieku Adam Mickiewicz pisał: Litwo, Ojczyzno moja! Nie Polska… Mickiewiczowski Nowogródek obecnie leży w prawie w centrum Białorusi…
J.Czyszek - Opowiadacz
15 marca 2018 o 10:55W czym, panie Lenkas, owi Litwini przeciwstawiali się Koroniarzom?
Kościuszko Białorusin (Ja, […] przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu…), Mickiewicz Litwin (legion Polski w Rzymie), Słowacki Litwin (http://www.wiersze.annet.pl/w,,3385), Piłsudski, Litwin.
Właśnie dlatego, panie kolego, trzeba podtrzymywać na kresach uczciwą polską edukację, by takich bzdur, podobnych pańskim, nikt więcej nie klepał.
józef III
6 października 2019 o 21:22W rzeczy samej !