Jak przystało na obywatela Rosji, Gérarda Depardieu nie dziwi prawie 90- procentowe poparcie dla Łukaszenki w wyborach prezydenckich. Francuski skandalista uważa, że Białoruś dawno powinna zostać przyjęta do struktur europejskich.
Wieczorem 21 lipca na lotnisku w Mińsku wylądował znany francuski skandalista Gerard Depardieu. Zważywszy na maniery aktora, białoruskie media niezależne prześcigają się w domysłach; jakie zachcianki musiały spełniać stewardesy „Belawii” by umilić czterogodzinny lot aktora.
Wizytę tej wybitnej postaci świata kultury zorganizował ambasador Białorusi we Francji, Paweł Łatuszko. Na początku lipca Gerard Depardieu odwiedził siedzibę paryskiej misji dyplomatycznej tego kraju, z okazji Dnia Niepodległości.
Wtedy to, podczas prywatnej i szczerej rozmowy z Łatuszką, aktor podkreślił, jak mało jest takich krajów jak Białoruś, mających tak wybitnych prezydentów, zdolnych do prowadzenia niezależnej polityki w interesach swoich obywateli. Oczywiście przebieg tej prywatnej i szczerej rozmowy cytowały zaraz rządowe media na Białorusi.
Na takie dictum ambasador Łatuszka nie mógł odpowiedzieć inaczej, jak zaproszeniem szanownego gościa do odwiedzenia Białorusi, skosztowania specjałów kuchni białoruskiej. Być może Gerard został omamiony dranikami serwowanymi na bankiecie, a może jak sugerują niektórzy do gustu przypadła mu białoruska wódka.
Jednakże jak podkreśla internetowe wydanie dziennika „Solidarność”, głównym celem przyjazdu enfant terrible na Białoruś jest udział w kampanii PR Aleksandra Łukaszenki, w przededniu tak zwanych „wyborów” prezydenckich, na co wskazuje oświadczenie Depardieu dla telewizji ONT:
– Wolę wyrobić sobie zdanie o kraju nie na podstawie czyichś słów, ale chcę się przekonać osobiście. O Białorusi dowiedziałem się wiele będąc w Rosji. Powiedzieli mi: wiesz, że prezydent Aleksander Łukaszenka w ostatnich wyborach zdobył ponad 80 procent poparcia? Wielu w Europie to dziwi, a ja postanowiłem osobiście się o tym przekonać. A tak w ogóle to uważam, ze Białoruś już dawno trzeba było przyjąć do europejskiej rodziny”.
Jeśli w intencji ambasadora Łatuszki, sprowadzenie Depardieu na Białoruś miało służyć wzmocnieniu wizerunku głowy państwa, to Łukaszenka może się na tym pomyśle przejechać.
Reputacja aktora w ostatnich latach jest– delikatnie rzecz ujmując – niejednoznaczna. I nie chodzi tylko o jego polityczne deklaracje. Aktor publicznie oświadczył, że Ukraina jest częścią Rosji, można przypuszczać, że w jego projekcji również Białoruś to Rosja.
Wiecznie pijany Gerard regularnie urządza skandale: a to powoduje wypadek jadąc na skuterze, a to zrywa spektakle, a to sika w miejscu publicznym. Media przypominają jak to lecąc do Dublina, załatwił swoją „małą potrzebę” na oczach pasażerów i personelu.Ale wszystko to wygląda jak słodki wygłup na tle wyznań, opisanych w autobiografii aktora.
W książce „Tak wyszło” Gerard przyznał, że w wieku 10 lat pracował jako prostytutka, obsługując najczęściej kierowców TIR-ów. Gdy trochę podrósł zaczął parać się pobiciami i kradzieżami.
Francuski aktor wspomina, że zanim przyszedł na świat jego matka chciała się go pozbyć drutem do robót ręcznych i lubiła mu o tym przypominać. Gerard przyznał również, że pomagał hienom cmentarnym kopać świeże groby, zdejmował ze zwłok biżuterię i buty. W wieku16 lat spędził trzy tygodnie w więzieniu za kradzież samochodu.
Podczas zamieszek związanych z wydarzeniami w 1968 roku (początek rewolucji seksualnej) Depardieu okradał studentów (dobrze, że nie było go w Mińsku w marcu 2006 roku i w grudniu 2010). Przełomem w jego życiu okazały się kontakty z agentem homoseksualistą, który rzekomo dostrzegł jego talent i opłacił mu naukę w zawodzie aktora.
Generalnie, dla polityka, który wielokrotnie deklarował swoją niechęć do homoseksualistów, wsparcie takiej persony nie będzie raczej comme il faut.
Kresy24.pl/.belaruspartisan.org
2 komentarzy
Styx
22 lipca 2015 o 19:13Przyjąć Białoruś w struktury UE to jak przyjąć Konia Trojańskiego. 🙁
Malec
23 lipca 2015 o 22:48Od alkoholu mu mózg zlasowało.