Zamordowanie przez ukraińskich nacjonalistów polskiego ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego było świadectwem używania przez nacjonalistów ukraińskich metod terrorystycznych.
Pokazywało to radykalizm członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Już wówczas zaczęły się pojawiać w OUN pomysły rozwiązania konfliktu z Polakami poprzez dokonanie czystki etnicznej – mówi w rozmowie z PAP prof. Grzegorz Motyka.
Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że dopiero II wojna światowa i zniszczenie państwowości polskiej umożliwiło antypolskie czystki – podkreśla prof. Motyka. – OUN przed wojną była małą formacją, nie cieszącą się wśród ukraińskiej społeczności dużym poparciem. Ponadto polskie władze potrafiły ją kontrolować i ograniczać jej działalność do pewnego minimum. Nie była ona wówczas zdolna do przeprowadzenia jakichkolwiek większych działań zbrojnych. Polska policja po zamachu na Pierackiego potrafiła dokonać bardzo szeroko zakrojonych aresztowań, zamrażając jej działalność na kilka lat.
Wiele kontrowersji w dyskusjach polsko-ukraińskich wywołuje kwestia akcji odwetowych Armii Krajowej. Ukraińcy często zrównują je z działaniami UPA. Na pytanie, jak odnieść się do takich argumentów i porównań, Grzegorz Motyka odpowiada: Polskie Państwo Podziemne zostało zaskoczone tym, że ukraińskie podziemie zdecydowało się przeprowadzić tego rodzaju czystkę etniczną. Jednak wystarczy przejrzeć sztandarowe wydawnictwo „Armia Krajowa w dokumentach”, aby zorientować się, że już od lata 1943 r. nikt nie miał wątpliwości, że to banderowcy są sprawcami napadów. (POLECAMY CAŁY WYWIAD). Polecamy również nasz styczniowy art. „Za co Polska skazała Banderę na śmierć” o zamachu dokonanym przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów na ministra spraw wewnętrznych II RP Bronisława Pierackiego.
Kresy24.pl
8 komentarzy
Paweł Bohdanowicz
11 lipca 2016 o 13:19Metody były takie, jakie stosował na przykład PPS. Nazwanie ich terrorystycznymi nie jest nadużyciem. Ale jeżeli tak, to już trzeba konsekwentnie.
Rzucenie bomby w cyrkuł przez Stefana Okrzeję było mniej więcej tym samym, co zabicie granatem polskiego policjanta w 1939 roku.
Jednak to drugie uważane jest przez Siemaszków za część „ludobójstwa”. A Grzegorz Motyka, aż do przesady odważny wobec Wiatrowycza, nigdy nie ośmielił się napisać lub powiedzieć, że Siemaszkowie stosują kreatywną księgowość i po prostu manipulują liczbami.
Jeżeli już stosujemy ostre określenia, to nie możemy uzależnia ich stosowania od narodowości ofiar ani od narodowości sprawców.
Darek
12 lipca 2016 o 21:16Domaganie sie całej prawdy nie oznacza ugrzęźnięcia w szczegółach. Sprawa jest prosta: UPA postanowiła dokonać czystki etnicznej i nie można tu mówić o „działaniach wojennych”. Niewinni cywile w czasie walk cierpia z różnych powodów, od przypadkowej śmierci po rozstrzelanie w wyniku fałszywego oskarżenia o zdradę. Jednak odrózniajmy w/w od planowego mordowania kobiet i dzieci. Odróżniajmy „czapę” dla konfidentki od zabicia kobiety za to, że jest Polką lub wyszła za Polaka.
Ukraina może uważać Polaków za okupantow tej czy innej ziemi, a ja mogę spokojnie dyskutować czy mają rację czy nie. Jednak nie mogę przejśc do porządku dziennego dla czci oddawnaje zwykłym mordercom. Jak dlugo UPA była czczona przez garstkę nacjonalistów nie obciążało to ani władz ani obywateli tego państwa. Jednak z chwilą gdy władza (na razie lokalna) włącza sie w działania gloryfikujące zwyczajnych bandytów ich wina siłą rzeczy spływa na obywateli. o oni tę władzę wybrali wiec w domysle też czczą morderców! Jeszcze kilka ulic im. Bandery w innych miastach, a zacznę nazywać wszystkich Ukraińców banderowcami.
Powiem jeszcze raz – rzezi Wołyńskiej dokonała grupa ukraińskich bandytów w czasach gdy nie było tego państwa. Oznacza to, że państwo Ukraina nie odpowieda zutomatu za ich czyny. Jednak z chwilą gdy państwo zaczyna odwoływać sie do „dorobku” tej formacji staje sie jej spadkobiercą. I tu nie ma znaczenia ten czy inny epizod, całość jest wystarczająco dobrze udokumentowana i opisana by nie brnąc w szczegóły powiedzieć: tylko bandyta może oddawać cześć bandytom. Tym bardziej, że był częścią ideologii UPA, a nie samowolką kilku jednostek.
kresowiak
11 lipca 2016 o 16:07jak ak po pierwszych zbrodniach na polakach wysłała 2 oficerów na rozmowy do ukraińskich zbrodniarzy to rozerwali ich końmi
Paweł Bohdanowicz
11 lipca 2016 o 16:53Kto widział to rozrywanie końmi?
Pewna pani, nazwiska w tej chwili nie pamiętam, chętnie po wojnie opowiadała o tym rozrywaniu, ale sama przecież świadkiem nie była.
Fakt, że nie wrócili z kolejnej tury rozmów.
Kto przyniósł na polską placówkę wiadomość o śmierci Polaków? Chyba raczej nie sami sprawcy. Ale kto?
Jeszcze kilka lat temu żył Ukrainiec, który widział ludzi ścigających polskich parlamentariuszy. Rozmawiał chętnie. Można go było wypytać o mnóstwo szczegółów. Ale komu potrzebna jest prawda, gdy mamy takie wygodne mity?
Jak powiedział Cenckiewicz (cytuję z pamięci): „mogłem mieć posadę w IPN i brać prawie dożywotnio 5000 zł w zamian za to, że o czymś pisał nie będę”.
Tak więc niewielu historyków ma ochotę dociekać prawdy – „bierz pieniądze i nie dociekaj”. Na szczęście wracają do IPN ludzie, którzy na takie układy nie idą.
Paweł Bohdanowicz
11 lipca 2016 o 17:03Całe zdarzenie miało miejsce w lipcu 1943 roku.
Polacy wyjechali ze wsi, gdzie toczyły się rozmowy (nie po raz pierwszy – to była kolejna tura rozmów) i gdzieś zostali zabici. Jechali bryczką. Goniło ich kilku ludzi na koniach. Póki żył świadek, można było zapytać go, jak byli umundurowani ścigający ich jeźdźcy, czy mówili dialektem wołyńskim, czy galicyjskim, jak byli uzbrojeni itp. Teraz ten człowiek prawdopodobnie już nie żyje.
CZY KOGOŚ W OGÓLE INTERESUJE PRAWDA?
CZY KTOŚ CHCE ZNAĆ SZCZEGÓŁY?
P75
12 lipca 2016 o 10:50O tym w jaki sposób zgineli ludzie świadczą zazwyczaj ich szczątki. Bardzo wątpię w to, aby AK-owcy nie szukali ciał dwóch swoich zaginionych oficerów i ich nie znaleźli. Sam napisałeś że gonili ich umundurowani i uzbrojeni ludzie na koniach mówiący po ukraińsku. Co to jest – zwykła zbieżność ? Nie sądzę. Narazie tyle o SZCZEGÓŁACH, które sam podałeś.
Paweł Bohdanowicz
12 lipca 2016 o 16:15Znaleziono szczątki? Napisz co wiesz.
Boguslaw
4 sierpnia 2016 o 08:38A kto to jest ten pan Bohdanowicz. Pewnie zakamowlowany ukrainski banderowiec.