Jak śpiewał Grzesiuk: komu dzwonią, temu dzwonią…
Władimir Putin jest rozgoryczony i nie rozumie, czemu zachodni przywódcy przestali do niego dzwonić i nikt nie chce z nim rozmawiać. „Wcześniej przywódcy zachodnich państw dzwonili do mnie niemal raz w tygodniu i tak nagle przestali” – dziwił się Putin na posiedzeniu swojego „klubu dyskusyjnego” Wałdaj.
Najwyraźniej nie zauważył, że to „nagle” nastąpiło już prawie trzy lata temu, ale może na Kremlu czas płynie jakoś inaczej i dopiero teraz do dyktatora dotarło, że od jakiegoś czasu jego telefon podejrzanie milczy.
Putinowi chyba zaczęło brakować tych miłych pogawędek, gdyż zapewnił, że „nie ma nic przeciwko, by wznowić dialog”, jeśli ktoś z polityków na Zachodzie miałby na to ochotę. „Jeśli któryś z nich chciałby odnowić kontakty, to zawsze mówiłem i powtarzam, że nie mam nic przeciwko temu. Proszę bardzo, będziemy odnawiać kontakty i prowadzić dyskusje” – zachęcił.
Najwyraźniej rosyjski dyktator zapomniał, że telefony działają zwykle w obie strony i jak się chce z kimś rzeczywiście porozmawiać lub coś konkretnego zaproponować, a nie tylko pochwalić się, że „to oni do mnie zadzwonili”, to wystarczy wybrać numer i nacisnąć zielony przycisk.
Ponieważ jakiś czas temu Olaf Scholz próbował dodzwonić się do Putina, ale ten nie chciał z nim rozmawiać, to obecnie ów „któryś z nich” jest zapewne aluzją do Donalda Trumpa, gdyż ten zasugerował właśnie, że może przeprowadzić rozmowę z Putinem.
Pytanie, czy Trump czuje się takim, „którymś z nich”. Bo być z może z perspektywy Kremla świat dzieli się na Putina i jakąś tam niezbyt ważną resztę – „ich”. Wątpliwe jednak, by nowy amerykański prezydent widział to tak samo.
Zobacz także: Podcięli im naftowe tętnice! Stanęły rosyjskie rafinerie.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!