Wierabjowy Les w pobliżu wsi Chajsy pod Witebskiem to mało znane miejsce kaźni z czasów komunistycznych. To tam NKWD mordowało i zakopywało m.in. ofiary stalinowskiego Wielkiego Terroru i być może tzw. operacji polskiej NKWD.
Przed drugą wojną światową w tych miejscach rozstrzeliwano ludzi przywożonych z Witebszczyzny.
Miejscowi historycy ustalili, że w latach 1930 – 1940 roku stalinowski aparat masowo rozstrzeliwał tam ludzi, tzw. wrogów ludu. Dzisiaj o wydarzeniach tamtych lat przypominają tylko krzyże i tablice pamiątkowe ustawione przez społeczników, m.in. z inicjatywy „Chajsy – witebskie Kuropaty”. O tym, że w lesie znajduje się miejsce egzekucji, dowiedzieliśmy się dopiero w 2014 roku, gdy odnaleziono szczątki. Zidentyfikowano wówczas około 40 miejsc masowego pochówku.
„Nie wykluczam, że zostało to zlecone przez lokalne władze”.
Białoruskie media podały 15 maja, że krzyże, tablice i drogowskazy do miejsc straceń w „witebskich Kuropat” zostały zdewastowane.
Tak zwani nieznani sprawcy wyłamali drewniane krzyże, na których znajdowały się tabliczki z nazwiskami straconych, zniszczyli oznaczenia ułatwiające dotarcie do dołów śmierci, w których w 2014 roku znaleziono wyrzucone na powierzchnię ludzkie szczątki, donosi „Vitsiebskaja viasna”.
Według Jana Dzierżawcewa, twórcy inicjatywy „Chajsy – witebskie Kuropaty”, zniszczenia świadczą o zorganizowanej akcji władz, mającej na celu zniszczenie pamięci o tym miejscu masowych egzekucji. Wskazuje on, że żelazne wsporniki zostały przecięte, żeliwna tabliczka z napisem „Memoriał Chajsy” została zdjęta ze śrub, a rama została wygięta.
Jak zauważył Dzierżawcew, jest mało prawdopodobne, aby takie wandalizm przeciwko pomnikowi można było przypisać jakimś chuliganom, którzy przypadkiem znaleźli się w tych miejscach:
„Chuligani mogli złamać jeden lub dwa drewniane krzyże, ale tu prawie wszystkie zostały zniszczone. Aby wyciąć tabliczki, zdecydowanie potrzebujesz narzędzi.
Łamanie znaków na krzyżach na wysokości 3-4 metrów, tego również nie zrobi przypadkowy przechodzeń. Uważam, że to wszystko zostało zrobione celowo i to nie zwykli ludzie są tu winni. Mieszkańcy okolicznych wsi dobrze znają lokalne wydarzenia z lat 1937-38, sami podzielili się wspomnieniami zasłyszanymi od starszego pokolenia i wyrazili jednoznaczną opinię, że potrzebny jest pomnik upamiętniający niewinnie zabitych…”, mówi witebska działacz i dodaje, „Nie wykluczam, że zostało to zlecone przez lokalne władze”.
Dzierżawcew zastanawia się, co robić dalej. W obecnych warunkach montowanie nowych krzyży jest mało sensowne, ponieważ z dużą dozą prawdopodobieństwa nowe instalacje zostaną zniszczone.
Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nadejdą lepsze czasy i inicjatywa „Chajysy – Witebskie Kuropaty” zdążyła zrobić wystarczająco dużo, by pamięć o tym „miejscu egzekucji” nie zaginęła.
ba za vitebskspring.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!