Popularna również wśród białoruskich demokratycznych polityków na początku lat ’90 idea stworzenia sojuszu bałtycko – czarnomorskiego jest jak najbardziej możliwa, ale Białoruś może stać się jej pełnoprawnym członkiem dopiero po tym, jak zajdą w niej przemiany demokratyczne -powiedział w rozmowie z portalem charter97.org. ekspert ds. polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Nowo zaprzysiężony prezydent Andrzej Duda, jeszcze przed inauguracją wyraził pomysł stworzenia bloku państw od Bałtyku do Morza Czarnego.
– Do pewnego stopnia, okazałoby się to powrotem do polityki, którą Polska prowadziła w roku 1989, w latach ‘90 – a mianowicie, polityki poszukiwania wsparcia w regionie i określania wspólnych interesów, jako przeciwwagi zagrożenia stwarzanego przez Rosję lub jako odpowiedź na wyzwania społeczności międzynarodowej wobec naszego regionu – powiedział Żurawski vel Grajewski.
Oczywiście, nie wszystkie te państwa są jednorodne, każde z nich posiada inny poziom poczucia zagrożenia zewnętrznego i różne interesy. Istnieją także pewne problemy we wzajemnych relacjach w tym regionie. Myślę jednak, że w początkowej fazie uda się zidentyfikować wspólne interesy, a dzisiejsza Polska – tak jak to było w przeszłości – znajdzie w sobie ambicje, żeby bronić reprezentowania interesów.
Nie mówimy wszak o przywództwie, rozumianym jako prawo do nakazywania – tego nikt nie oczekuje w polityce zagranicznej. Chodzi o to, żeby Polska nie zapominała że nasi sąsiedzi, nie będący dużymi państwami, mają interesy, które pokrywają się z polskimi, ale są rzeczywiście ignorowane przez duże państwa.
A Polska, choć nie jest państwem potężnym, nadal jest drugim co do wielkości w regionie, po Ukrainie, a biorąc pod uwagę znaczenie polityczne, poczynając od członkostwa w UE, NATO oraz wysokiego stopnia konsolidacji społeczeństwa, znacznie większym niż jego sąsiad.
Dlatego myślę, że deklaracja prezydenta Andrzeja Dudy jest bardzo realna w tym sensie, że Polska w swojej polityce międzynarodowej uwzględni interesy państw i narodów naszego regionu.
Ważna jest też gotowość, by w razie konfliktu z „wielkimi tego świata” – zapłacić pewną cenę za obronę interesów krajów regionu bałtycko – czarnomorskiego, a zdradę interesów naszych sąsiadów w tym przypadku należałoby uznać za zaprzeczenie polskim interesom.
Jak Pan widzi rolę Białorusi w takim bloku państw sojuszu bałtycko – czarnomorskiego? Przecież nasze państwo, w przeciwieństwie do demokratycznej sąsiadki Polski, jest dyktaturą.
– Białoruś w tej sytuacji, jest rzeczywiście „ciężkim przypadkiem”… W przypadku Białorusi, stworzenie platformy współpracy wymagałaby głębokich zmian w polityce – i białoruskiej i polskiej. W tym momencie istnieją warunki do obserwowania a nie do działania, do próby rozpoznawania, na ile gotów jest Aleksander Łukaszenka nie poddawać się imperialistycznej polityce Rosji.
Z drugiej strony, mamy doświadczenie w relacjach z białoruską opozycją demokratyczną, które jest również nie do przecenienia. Zawsze należy pamiętać, że wszystkie manewry z dyktaturą obarczone są wysokim ryzykiem porażki, ponieważ dyktator, jako ten, który jednoosobowo dzierży władzę, prędzej popełni jakiś polityczny wiraż i zostawi z niczym demokratycznych partnerów.
W obliczu zagrożenia ekspansji militarnej Rosji, podstawowym interesem polskiej polityki jest wspieranie niepodległości Białorusi. I każda siła polityczna, która działa w interesie białoruskiej niepodległości – realnie a nie deklaratywnie, może liczyć na wsparcie Polski. Skuteczność działań dyktatury Łukaszenki na tym kierunku jest bardzo niska. I o tym trzeba pamiętać.
Jeśli chodzi o kwestie nie wojskowo- polityczne, ale kulturalne, to Białoruś – i zachowanie przez nią niezależności – jest ważnym kierunkiem polskiej polityki. I tu nie chodzi o współpracę między rządami ale między narodami: obywatelami i organizacjami.
Istnieje bardzo pilna potrzeba przebudzenia świadomości narodowej – i na Białorusi, i w Polsce – pamięć o wspólnej historii i wspólnych interesach. Trzeba zjednoczyć wysiłki dla wspólnych projektów kulturalnych, ożywić pamięć o wspólnej historii parlamentaryzmu oraz stworzyć wspólne dla naszych narodów tradycje systemu społecznego: mam na myśli historię unii polsko-litewskiej, która w rzeczywistości była polsko-białoruską, historię Sejmu i ogólnie rzecz biorąc, udział obu narodów w budowie Rzeczpospolitej.
Ożywienie tych właśnie aspektów pamięci historycznej wymaga oczywiście mecenatu ze strony państwa. Byłoby nieźle, gdyby zaangażowało się ono w programy mające na celu podniesienie ogólnej narodowej pamięci – takich jak np. Festiwal Jagielloński, wniesiony do programu partii „Prawo i Sprawiedliwość” w Katowicach. Festiwal planowany jest jako wydarzenie wielopoziomowe, skupiające artystów różnych gatunków (kina, muzyki, poezji, grafiki) z Polski, Litwy, Białorusi, Ukrainy, Łotwy i innych krajów dziedziczących spuściznę jagiellońską.
Odrodzenie narodowej świadomości historycznej będzie w przyszłości podstawą do współpracy politycznej z Białorusią. Świadomość społeczna przesycona wspomnieniami z przeszłości, będzie w stanie wspierać i polityczne projekty. Jeśli dziedzictwo kulturowe na Białorusi będzie sowiecko-rosyjskie, możliwości współpracy ze stroną polską będą znacznie mniejsze.
Dlatego Polska wykonała dość dużo dla współpracy kulturalnej z białoruskim społeczeństwem i organizacjami pozarządowymi. A obszar ten jest, moim zdaniem, decydujący.
Ja bardzo lubię w dyskusjach używać takiego sformułowania: Białoruś stanie się naprawdę białoruska wtedy, gdy białoruscy chłopcy na podwórkach będą bawić się w rycerzy hetmana Ostrogskiego czy Bułak –Bałachowicza, a nie w sowieckich partyzantów czy żołnierzy Suworowa.
charter97.org/Kresy24.pl
16 komentarzy
AntyTroll
7 sierpnia 2015 o 20:32Życzę realizacji wszystkich planów Panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
Pomysł „Międzymorza” jest starym, ale bardzo dobrym pomysłem oby nam się udało doprowadzić do jego realizacji.
Na pewno było by bezpieczniej w naszym regionie, a Rosja gdzie indziej musiała by szukać swoich ofiar, wszak porywa się tylko na słabych.
tagore
7 sierpnia 2015 o 21:40Prezydent mówił o Adriatyku ,a nie morzu Czarnym. To co podoba się Panu Grajewskiemu niekoniecznie odpowiada Prezydentowi.
cherrish
7 sierpnia 2015 o 22:34Kiedy Polska będzie dla nich ważna? Nie idiotyczne mrzonki, ale Polska i jej mieszkańcy zamiast Ukraińców, Białorusinów i innych??
nieskończonetak dla Międzymorza
8 sierpnia 2015 o 09:28Ale właśnie rzecz w tym, że jeżeli takie państwa, jak Białoruś, czy Ukraina będą wolne od Rosji, a my będziemy z nimi współpracować, to Polska będzie kwitnącym krajem.
tommi59
8 sierpnia 2015 o 12:52Z naszymi bracmi z GRODNA LIDY MINSKA PINSKA HOMLA ale nie z banderowcami okupujacymi MALOPOLSKE WSCHODNIA i WOLYN
miki
7 sierpnia 2015 o 23:55Tak naprawdę sprawy węwnętrzne są silnie powiązane z polityką zagraniczną.Obecnie muszę przyznać, że korzystaliśmy na współpracy z Niemcami-pieniądze popłynęły do nas szerokim strumieniem.I bardzo dobrze, nie należy tego zmieniać a jedynie mocniej artykułować swoje potrzeby, interesy. Jak ktoś prześledzi gospodarkę naszego kraju na przestrzeni ostatnich 30 lat zda sobie sprawę że na początku byliśmy w czarnej dziurze,potem bylismy proszącymi o jałmużnę,następnie wykonaliśmy kawał dobrej roboty i teraz jesteśmy już w innej lidze-nam już pomagać nie trzeba-jesteśmy wzorem do naśladowania, problem jedynie to lepsza redystrybucja i organizacja. O ile to dalej będzie postępowało w takim tempie możemy za lat kilka grać już w lidze mistrzów. A skoro nasza pozycja uległa tak radykalnej zmianie czas się wyprostować, podnieść głowę i zacząć nie tylko popierać Niemców ale samemu zmieniać otoczenie czyli na razie według możliwośći Europę Środkowo-Wschodnią, już na pewno czas!Czas tworzyć zręby Międzymorza-tego wymaga sytuacja za wschodnią granicą-tylko razem jesteśmy silni.
jubus
8 sierpnia 2015 o 12:46Te pieniadze szły z Niemiec nie na rozwój Polski, ale na kolonizację Polski. Polska nie jest bytem samodzielnym, podobnie jak Białoruś i ktoś kto tego nie rozumie, nie powinien zabierać głosu. Rola Rosji na Białorusi jest taka, jak Niemiec, Francji w Polsce, czyli jest to rola „pana”. Wolna od wpływów niemiecko-unijnych Polska będzie mogła tworzyć z wolną od rosyjskich wpływów Białorusią, Ukrainą, przestrzeń i korzystać ze współpracy z Niemcami, Rosją.
Kluczem na dzisiaj jest więc jest walka z wpływami niemieckimi i unijnymi bo to Niemcy najbardziej korzystają na zmianach na Wschodzie, a nie Polska. Ukraina powstała niemal 100 lat temu, dzięki Niemcom, nie Polsce, której nie było i Ukraińcy o tym pamiętają. Niestety, ale to Niemcy są dzisiaj największym rywalem Polski, nie Rosja w naszych kontaktach z Białorusią. Podobnie jak USA, którym nie zależy na tym, by Białoruś w ogóle istniała. Jedynie Litwinom, Ukraińcom i Łotyszom, podobnie jak Polakom, zależy na niezależnej Białorusi.
Pawel
8 sierpnia 2015 o 04:50Pan Grajewski zapomina ze dla Bialorusi zagrozeniem jest Polska a nie Rosja. Na Bilorusi stacjonuja rosyjskie wojska. Bialorus ma wiecej wspolnych interesow z Rosja niz z Polska. Koncepcje Pana Grajewskiego to pobozne zyczenia i mrzonki. Rozpad Ukrainy jest nieuchronny i o tym wie Lukaszenko. Rozpad Ukrainy spowoduje gleboka weryfikacje granic a to moze okazac sie zabojcze dla Lukaszenki. Pan Grajewski jak zwykle bredzi.
L
8 sierpnia 2015 o 12:25Polska dla nikogo nie jest zagrożeniem. Zapamiętajcie to w Moskwie. Największym zagrożeniem zawsze była, jest i będzie Rosja. Ze swoim ruskim mirem, którego nikt nie chce, a który na siłę wszystkim jest wciskany. A jak ktoś za bardzo się opiera to kula w tył głowy. Pytanie mojej jest takie: dlaczego nie używasz polskich znaków? Pewnie trudno włączyć na rosyjskiej klawiaturze, prawda? 🙂
jubus
8 sierpnia 2015 o 12:48Proszę to powiedzieć w Berlinie, który nigdy nie był zainteresowany istnieniem silnej Polski, może poza chwilowym episodem, gdzie Hitler chciał Polski do wspólnej walki z Sowietami. Niemcy do dzisiaj nie pogodziły się ze zmianą granic i chętnie zobaczyliby, powrót do granic z 1914 roku, czyli tego, czego chciał ich „wielki nowy bohater” hrabia Steuffenberg, gorszy w swoich antypolskich i antysemickich przekonaniach niż Hitler.
tommi59
8 sierpnia 2015 o 12:57Błąd usa to najwiekszy bandyta Rosja tylko chce powstrzymać powrót faszyzmu w Europie stając przy okazji w obronie polskich interesów to usa i ue popiera banderland mamy granice z Rosja 25 lat nigdy nie bylo tam zadnego zagrożenia a we Lwowie Tarnopolu Stanisławowie Lucku i Równem buduje sie pomniki morderców z oun upa
ltp
9 sierpnia 2015 o 12:04To, że w Białorusi stacjonują moskiewskie wojska nie ma nic wspólnego z tezą tego artykułu. Obecność moskali jest dla Białorusinów raczej niebezpieczeństwem, tak samo , jak zsowietyzowana białoruska władza. I sposób rządzenia państwem , jak kołchozem. Wyjaśnij może jakim to zagrożeniem dla Białorusi jest Polska?
tagore
8 sierpnia 2015 o 12:35Pan Grajewski lubi opowiadać czasem sensowne ,a czasem bezsensowne opowieści, ale niewątpliwie wbrew pozorom
większa jest szansa na bliską współpracę Polski z Białorusią
co wydaje się dziś abstrakcją niż z Ukrainą. Najzabawniejsze jest to ,że Ukraina zrobi wszystko by taki scenariusz nie był możliwy ,a to może wyleczyć wielu Polaków ze złudzeń.
black flag
8 sierpnia 2015 o 13:58,,, silna gospodarczo Polska ,to wystarczy zeby przyciagnac wschodnie ludy na swoja strone ,,,,,kacapy robia to odwrotnie dlatego nikt tych dzikusow nie lubi ,,,,
Jan
8 sierpnia 2015 o 22:35@Pawel
Czy pamiętasz, że w Polsce też stacjonowały rosyjskie wojska?
Rozpad Federacji Rosyjskiej jest nieuchronny a nie Ukrainy.
Popatrz co się dzieje wokół Rosji. Weryfikacje rosyjskich granic przeprowadza Chiny i Japonia. Przestań bredzić kremlowski trollu. Łukaszenka (nie Łukaszenko, trollu) już się umizguje do USA o obronę niezależności Białorusi.
Józef
9 sierpnia 2015 o 12:22Jankesi i bracia Słowianie – to różnica wielka. Komuna wszystkich gnębiła i Polaków i Rosjan, ale dzisiaj ten system „wartości” upadł i nie ma po co szykać wrogów spośród swoich braci. To typowo polska głupota!