Przed II wojną światową kolonie (osiedla) Półdroże i Sietryszcze znajdowały się na obszarze Puszczy Nalibockiej w województwie nowogródzkim – gmina Iwieniec powiat Wołożyn (obecnie Republika Białoruś).
Wg danych Narodowego Spisu Powszechnego z 1921 r., Półdroże liczyło 6 domów, 44 mieszkańców ( 41 katolików, 3 prawosławnych) Sietryszce 13 domów, 85 mieszkańców (84 katolików, 1 prawosławny.(1)
W wyniku agresji we wrześniu 1939 r. i zajęciu wschodnich województw II RP przez sowiecką Rosję, działały w tamtej okolicy polskie grupy partyzanckie pod dowództwem kpr. Leona Dąbrowskiego „Lonia” i Pawła Woropieja. Obie zostały rozbite przez NKWD pod koniec 1940 i na początku 1941 r.(2)(3)
W czerwcu 1941 r. wschodnie województwa II RP zajęli Niemcy, którzy rok później – w czerwcu 1942 r. wymordowali w Iwieńcu ludność żydowską.(4)
W drugiej połowie 1942 r. zaktywizowała się działalność partyzantki sowieckiej w powiatach: wołożyńskim, lidzkim, nowogródzkim i baranowickim.(5)
Działały polskie grupy dywersyjne „Wachlarza”(IX 1941 – III 1943, ośrodek dywersyjny Bakszty) oraz zaczęła się tworzyć Armia Krajowa, której zdekonspirowani członkowie na wiosnę 1942 r. poszli do lasu. Z Pierszaj (miejscowość gminna pomiędzy Wołożynem a Iwieńcem), uciekło przed represjami ok. 30 zdekonspirowanych chłopców. Byli oni na liście osób zidentyfikowanych przez Niemców, w której posiadanie wszedł polski pracownik starostwa w Wołożynie. (6)
Wydaje się, że niemiecki okupant zdawał sobie sprawę z zagrożenia i „idąc za ciosem” po likwidacji iwienieckiego getta, przystąpił do „oczyszczania” terenu.
Jak informuje Józef Kuźmiński, w dniu 3 sierpnia 1942 r. Niemcy (oddziały SS, Wehrmachtu, wojsko litewskie i łotewskie) rozpoczęli operację antypartyzancką w Puszczy Nalibockiej, która trwała ok. trzech tygodni. W iwienieckim szpitalu przebywało od 20 do 30 rannych żołnierzy łotewskich. Spalono wiele wsi, aby pozbawić partyzantów możliwości zaopatrzenia w żywność.(7)
Historycy Bogdan Musiał i Tadeusz Gasztold (8) w opracowaniach napisali, że spalenie mieszkańców kolonii Półdroże miało miejsce podczas niemieckiej operacji „Hermann” latem 1943 r.
Zenon Kłaczkiewicz, który mieszkał w kolonii Sietryszcze, że w sierpniu 1942 r., co koresponduje z informacjami Jana Józefa Kuźmińskiego i Ksawerego Suchockiego.(9)
Zenon Kłaczkiewicz relacjonuje, że o świcie w sierpniu 1942 r. Niemcy przyjechali do znajdującej się w pobliżu Półdroża kolonii Sietryszcze. W towarzystwie sołtysa wchodzili do każdego gospodarstwa. Na podwórzu Wancowicza zgromadzili rodziny: Kłaczkiewiczów, Suchtów, Bartoszewiczów, Mironów, Filipowiczów, Szurko, Doszczeczków. Podobnie w kolonii Koźliki, gdzie zgromadzili rodziny Farbotków, Giwojna.
W Sietryszczu za rzekome pomaganie partyzantom sowieckim, zamierzali spalić mieszkańców w stodole.
Egzekucję wstrzymali w wyniku perswazji Jana Kłaczkiewicza, który oświadczył, że jego syn Jan pracuje w niemieckiej policji w Iwieńcu. Po sprawdzeniu drogą radiową, zmienili zamiary i nakazali mieszkańcom opuścić w ciągu godziny miejsce zamieszkania i wynieść się poza tereny zalesione. Podczas opuszczania gospodarstwa podpalili dom mieszkalny i wszystkie budynki gospodarcze.
Po załadowaniu na wozy niewielkiego mienia, i zgodę na zabranie bydła oraz owiec, rodzina udała się do rodziny Mironów w wiosce Ciesnowa.
Na jesieni 1942 r., przenieśli się stamtąd do wioski Dalidowicze, gdzie zamieszkali w opuszczonym domu wywiezionego na Sybir Antoniego Mazolewskiego. Jego syn był przed wojną w Iwieńcu policjantem.
W Półdrożu, Niemcy wypytywali o partyzantów, a nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi, „zapędzili cały ten naród do wiejskiej łaźni (bania) i podpalili”. Ludzie próbowali uciekać, ale tych którym udawało się wydostać, rozstrzeliwali na miejscu. Uciekło dwóch mężczyzn: Kazimierz Doszczeczko i nn.
Niemcy z kolaborantami spalili 72 osoby, w tym ciotkę Józefy Kowalewicz z czworgiem dzieci.(10)
Rodzina Jana Kłaczkiewicza „jakoś się przemęczyła” przez zimę 1942/43 i „na wiosnę 1943 r. ponownie zdecydowała się pędzić bydło na wypas do Sietryszcza, gdzie na łąkach (uroczysko) ocalała ich adryna – budowla o trzech ścianach, pokryta dwuspadowym dachem do suszenia siana i przechowywania na zimę. Teraz przydała się jako baza dla pastuchów”.(11)
Zenon Kłaczkiewicz, relacjonuje, że latem 1943 r., Niemcy przeprowadzili w Puszczy Nalibockiej kolejną operację przeciwpartyzancką o kryptonimie „Hermann”.
Spalili m.in. wioski: Siwica. Uhły, Dajnowa, Pieczyszcze, Rudnia, Pietryłowicze, Rudnia Pilańska, Prudy, Krzeczoty, Zieniewicze, Jaroszewicze, Niwno, Dzieraźno, Bielicę, Naliboki, Kleciszcze, Młynki, Zaborze, Zwierzyniec…
Spalili również wioskę Pohorełka, gdzie zamieszkiwała Franciszka Adamowicz z córką Emilią Suchocką i jej rodziną – rodzina autora tego artykułu.(12)
Obecnie w miejscu nieistniejącej kolonii Półdroże znajduje się niewielki pomnik – „przy drodze biegnącej z wioski Dajnowa w kierunku Bakszt, za skrzyżowaniem z drogą Pieczyszcze – Rudnia Nalibocka.
Pomnik stoi ok. 100 – 150 m. od miejsca tragicznego zdarzenia. Epitafium w języku białoruskim informuje: „Tut pachowanyja 72 grażdany zgarewyja w 1942 r. z ruk faszystaw”. W dolnym akapicie jest zdanie, „że ta zbrodnia nie będzie nigdy zapomniana”.
„Kiedy mieszkaliśmy w Dalidowiczach, spalenisko łaźni – (bania) było jeszcze rozpoznawalne. Zaraz po wojnie byłem tam kiedyś z moim ojcem, widziałem resztki nadpalonych ludzkich kości”. (13)
Reasumując, należy stwierdzić, że spalenie kolonii Sietryszcze i zamordowanie przez spalenie w łaźni (bani) 72 mieszkańców kolonii Półdroże miało miejsce w sierpniu 1942 r. i było dalszym ciągiem (po likwidacji ludności żydowskiej w Iwieńcu) niemieckich represji skierowanych przeciwko partyzantom i mieszkańcom Ziemi Iwienieckiej. Chodziło o zastraszenie ducha oporu ludności, o to, aby nie pomagała partyzantom i nie próbowała się organizować. Była to praktyczna realizacja dyrektyw Hitlera, który 18 sierpnia 1942 r. nakazał „eksterminację” partyzantów na Białorusi do końca roku. Wcześniej uzgodniono, że w tym samym terminie należy zabić Żydów. (14)Dalszym ciągiem represji było powieszenie na placu targowym w Iwieńcu w październiku 1942 r. właściciela młyna z Iwieńca.(15) Pacyfikację kolonii Sietryszcze i eksterminację ludności kolonii Półdroże przeprowadzili Niemcy i najprawdopodobniej ich łotewscy sojusznicy.
Stanisław Karlik
(1) Narodowy Spis Powszechnym z 1921 r., T.VII., s. 88
(2) Rafał Wnuk, Za pierwszego sowieta. Polska konspiracja na Kresach Wschodnich II RP (wrzesień 1939 – czerwiec 1941), Warszawa 2007, IPN – ISP., s. 312 – 314
(3) Józef Kuźmiński, Z Iwieńca i Stołpców do Białegostoku, Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie, s.27
(4) Tamże, s. 35
(5) Zygmunt Boradyn, Niemen rzeka niezgody, Rytm, Warszawa 1999 s. 60
(6) Janina Garbacz, Wspomnienia z Kresów, Copyright by Alicja Wasiak, Kalisz, s. 32
(7) Józef Jan Kuźmiński, Z Iwieńca i Stołpców…s. 39
(8) Tadeusz Gasztold, Puszcza Nalibocka , TMWiKW, Koszalin 1998, s. 64. Bogdan Musiał, Sowieccy partyzanci, Zysk i S-ka 2014 s. 309
(9) Zenon Kłaczkiewicz, Ocalić od zapomnienia, Black Unicorn, Szamotuły 2012, s. 82. Archiwum Kresowe Stanisława Karlika, art.pt. „Dorastanie pod dwiema okupacjami – Wołożyn, Pohorełka, Iwieniec, Adamki, Borowiki”.
(10) Bogdan Musiał, Sowieccy partyzanci…s. 309
(11) Zenon Kłaczkiewicz, Ocalić od zapomnienia, s. 88
(12) Zob. Archiwum Kresowe Stanisława Karlika, Niemiecki obóz pracy przy lotnisku mińskim.
(13) Mail Zenona Kłaczkiewicza do autora artykułu
(14) Timothy Snyder, Skrwawione ziemie, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2011, s. 264
(15) Zob. Archiwum Kresowe…, art. pt. Iwieniec 1942 r.
10 komentarzy
stanisław
5 lutego 2016 o 20:21Zenon Kłaczkiewicz – mail z dnia 4.02.2016 r.
Jeżeli chodzi o Sietryszcze i Półdoroże to jest całkowicie zgodne. Na moją wiedzę, uratowały się te dwie osoby – wiem to od już nie żyjącego Kazimierza Doszczeczki. Nie pamiętam jak nazywała się druga osoba, on wymieniał nazwisko, tylko, że to było ponad sześćdziesiąt lat temu i nie zapamiętałem. Jakie nazwiska mieli ludzie którzy mieszkali w Półdorożu, są do ustalenia, musiałbym przepytać moją siostrę. Wiem, że na pewno były dwa domy Lipnickich, Kościukiewicz, Kwaśniak, Szurko, Warycho. Ale ci którzy zostali spaleni to byli ludzie spędzeni z poza tej małej mieściny. Chociażby Kazimierz Doszczeczka mieszkał około trzech kilometrów od samego Półdoroża. Jego posiadłość zaliczała się do Sietryszcza, tak samo Warycho przynależał do Koźlik czy Lipnici z Nowego Dworu, Warapaje z Świdiwszczyny. Prawdopodobnie z tych miejscowości ludzie tam zginęli. Jeżeli chodzi o Rudnię Nalibocką nie ma co zgadywać, już tyle razy potwierdzono, że została spalona w 1943 roku podczas akcji „Herman”.
stanisław
8 lutego 2016 o 16:04Zenon Kłaczkiewicz – mail z dnia 6.02.2016 r.
Nasz dom w Sietryszczu i całe gospodarstwo zostało spalone w sierpniu 1942 roku, tyle co były zboża zżęte i stały w mendlach, więc część mendeli niemcy podpalili, które były w pobliżu zabudowań, reszta została nie spalona, i pozostały okopowe na polach, i na jesieni moi rodzice i rodzeństwo pojechali wybierać ziemniaki, a nocować chodzili do znajomych do Rudni Nalibockiej. Te większe wioski jak Rudnia, Kleciszcze, Naliboki, Prudy, i wiele innych dopiero zostały spalone podczas akcji „Herman”w 1943 roku, i wtedy ludność tych wiosek wywozili do Niemiec na roboty.
Zgadza się, pamięć jest zawodna i niektóre fakty zacierają się. Jeżeli chodzi o Półdoroże tam naprawdę trudno ustalić ofiary tego mordu, tam mogli być ludzie z całej okolicy: Nowy Dwór, Świdowszczyna ,Koźliki, Potasznia, Pieczyszcze, Wołka czy Kozie Pienno, nie wiadomo jeszcze skąd tam spędzili. Obecnie świadków trudno szukać…
maria
8 lutego 2016 o 21:32W 1971r. pan Doszczeczko gościł w naszym domu.Nie wiem jak miał na imię ale mieszkał w Ameryce.Przyjechał do Polski do syna w okolice Wałcza. Jadąc w autobusie mama go rozpoznała i zaprosiła . Z tego co pamiętam to przed wojną chyba był gajowym lub coś w tym rodzaju bo kwaterował jakiś czas u mamy rodziców(Adamcewicz Konstanty i Maria) W Nalibokach na pogórzu na skraju puszczy gdzie mieszkali. Długo ze sobą rozmawiali wspominając czasy przedwojenne. Jak ludzie się spotykali z Nalibok to jak najbliższa rodzina a wspomnień i radości to nie było końca. Te miejscowości i nazwiska często były wypowiadane przy rozmowach przez mamę mamy rodzinę i znajomych
Mama opowiadała że widziała rozstrzelaną rodzinę Stasiukiewicza ale dzieci zostawili , ponoć podejrzewali ich o pomoc partyzantom Widoku nigdy nie zapomniała. Straszne to były czasy.Pozdrawiam
stanisław
16 lutego 2016 o 16:08Zenon Kłaczkiewicz – mail z dnia 16.02.2016 r.
Dzisiaj mogę napisać kto mieszkał w Półdorożu, otóż może to nie będzie po kolei, ale zacznę od jako 1. Lipnicki Edmunt, Lipnicki Michał, Rygorcewicz, Stefanowicz, Kwaśniak , Kościukiewicz i Wilhem. Było siedem domów, nie sześć, to ostatnie nazwisko – nie wiem czy dobrze napisałem. Z tych wszystkich tylko nie wiadomo co się stało z Wilhemami, pozostali na pewno nie zostali w Półdorożu spaleni w tej łaźni, nie wiem jaka jest prawda, moja siostra słyszała, że w tych spalonych była jakaś grupa ruskich partyzan, jednak nigdzie nie można tego potwierdzić. Powiedziała mnie, że jakoby w tej łaźni byli spaleni Lipnickie – Adam z usadźby Nowy Dwór to jest od Półdoroża około trzech kilometrów w stonę Bakszt. Po wojnie słuch o nich zaginął, a była to duża rodzina. Czy oni byli spokrewnieni z Lipnickimi z Półdoroża tego nie wiadomo.
stanisław
7 marca 2016 o 22:02W Półdorożu mieszkały trzy rodziny Lipnickich: 1. Lipnicki Sylwester, 2. Lipnicki Waluś, 3. Lipnicki Wilhem .Wszyscy pospolicie mówili, że to są „Wilhelmy” nie nazywając ich Lipnickimi, i czwarty podobno był też ich bratem Adam Lipnicki, mieszkający kilka kilometrów w stronę Bakszt w usadzbie Nowy Dwór. Od tego pierwszego pochodzi jako pra czy może praprawnóczka Pani Wioleta ze Szczecina, i jeżeli Pan pamięta zdjęcia, gdzie była grupa kobiet i mężczyzn – podobno były tam w większości osoby z rodziny. Pan który mnie przekazał tę wiadomość, mieszkaniec Strzelec Krajeńskich ma obecnie 86 lat pochodzi z Rudni Nalibockiej jest spokrewniony z Lipnickimi Wilhelma, nie potrafi rozpoznać poszczególnych osób. W 1943 roku kiedy Rudnia została spalona miał trzynaście lat i pisze, że znajomości zatarły się.
Dawid
1 maja 2016 o 18:36Szanowni Państwo!
Od pewnego czasu zajmuję się genealogią mojej rodziny ze strony matki: Bartoszewicz. Bartoszewicze pochodzili z miejscowości Naliboki/Rudnia Nalibocka. Badając historię rodziny, napotkałem na nazwiska Kłaczkiewicz, Suchta, Adamcewicz, Kowalewski. Moja rodzina o nazwisku Bartoszewicz mieszka w Strzelcach Krajeńskich po dziś dzień. Uprzejmie proszę o kontakt mailowy każdego z Państwa, kto posiada jakiekolwiek informacje na temat Bartoszewiczów.
Z góry dziękuję za pomoc.
Marta
25 listopada 2016 o 21:48Agata i Augustyn Doszczeczko to rodzice mojej prababci Józefy Doszczeczko urodzonej 1896r. we wsi Prudy. Moja babcia Genowefa, (córka Józefy) opowiadała, jak mojej prababci rodzice podzielili posiadaną ziemię między dzieci Hipolita, Józefę (pozostałych nie pamiętam) i w ten sposób Józefa wraz z mężem Łankiewicz Bronisławem wybudowali się pod lasem. W 1921r. urodziła się moja babcia Genowefa, potem Marta, Agnieszka (obie zmarły), Weronika, Bronisława, i Franek. Prababcia Józefa opowiadała jak w 1942r. Niemcy szukając partyzantów wkroczyli na podwórko i kazali zabrać co najważniejsze i opuścić wszystkim dom, podpalili go i ostrzegli, że jak będą wybuchy to ich wszystkich rozstrzelają, a potem zładowali ich i wywieźli na pociąg kierując na roboty do Niemiec (Badsegeberg). Tam zmarł mój pradziadek Bronisław Łankiewicz i został pochowany w Hamburgu. W Niemczech babcia Genowefa poznała Antoniego Juchno urodzonego we wsi Skrzypki powiat Ignalino na Litwie i tak po przypłynięciu do Gdyni osiedlili się na ziemiach Lęborskich i tu zawarli związek małżeński. Babcia opowiadała mi też o mamie Agaty Doszczeczko, była akuszerką z domu Makowska, tylko imienia nie pamiętam. Opowiadała też jak we wsi chyba Naliboki wydobywano kredę i budowano Kościół, o wsi Baranowicze też mówiła. Żal mi teraz, że za życia mojej babci nie spisywałam sobie tych opowieści.
Iwona
14 lutego 2019 o 23:12Moimi pradziadkami byli Augustyn i Agata… proszę o kontakt. Pozdrawiam
Iwona
14 lutego 2019 o 23:13Moimi pradziadkami byli Augustyn i Agata… proszę o kontakt. Pozdrawiam
Ewa
16 stycznia 2023 o 20:03Moja Babcia, Sabina Lipnicka, żona Michała Lipnickiego, przeżyła pacyfikację Półdoroża.
Opowiadała, że szczypnęła swoją malutką córeczkę – moją ciotkę, aż ta zaczęła płakać.
Nie kryjąc się zupełnie, przystawiła małą do piersi.
Jeden z Niemców nie wytrzymał kontrastu widoku karmiącej matki z krzykami ludzi spędzanych do tej stodoły i podobno ruchem brody wskazał na las.
Za Babcią tylko się zakurzyło. Jeśli padły jakieś strzały, chybiły. Uratowała siebie i córkę. Po wojnie odnaleźli się z Dziadkiem i wychowali w sumie szóstkę dzieci.
Babcia opowiadała tę historię wielokrotnie. Trudno w nią uwierzyć, jest taka… filmowa. Te najważniejsze elementy zawsze się w jej opowieściach powtarzały.
Wierzę więc w tę niezwykłą opowieść o ocaleniu. W końcu w tamtym czasie działy się rzeczy tak niewyobrażalne, że jeden cud przecież nie zaszkodzi.