
Aleksander Łukaszenka. Fot: PrtSc/belta.by
Aleksander Łukaszenka, 70-letni uzurpator Białorusi, po raz kolejny pojawił się publicznie, by rozwiać plotki na temat swojego pogarszającego się zdrowia. I choć w słowach zapewnia, że wszystko jest „w porządku”, jego wygląd, zachowanie i przeszłe epizody zdrowotne mówią coś zupełnie innego. Zdaniem dziennikarzy portalu UDF, jego nagłe wyznania nie są przypadkiem – to element większej gry o utrzymanie władzy i zgniecenie nadziei na zmianę.
Podczas rozmowy z dziennikarką China Media Group, Łukaszenka sam poruszył temat swojego stanu zdrowia:
„Ciągle piszą, że umieram, że chory jestem. Nawet służby specjalne przyjaznych państw zaczęły się interesować moim zdrowiem” – mówił, próbując bagatelizować pojawiające się plotki.
Wyznał, że po raz pierwszy w życiu przeszedł pełne badania lekarskie, które miały rzekomo wykazać, że wszystko jest w normie:
„Dwa dni mnie badali. Do mózgu nawet mi zaglądali. Wszystko świecili… I mówię: nie mam nic przeciwko, opublikujcie wszystko. Bo wszystko dobrze”.
Ale nagrania i zdjęcia mówią coś innego. Łukaszenka wygląda coraz słabiej: ma widoczną nadwagę, mówi słabym, chrapliwym głosem, pojawiają się u niego oznaki drżenia głowy i problemy z poruszaniem się. Od dawna nie jest już w stanie samodzielnie przejść nawet krótkich dystansów – na Paradzie Zwycięstwa w Moskwie w maju 2023 roku musiał zostać dowieziony do pomnika na elektrycznym wózku.
Podobnie było na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Ałmaty w 2024 roku, gdzie – według relacji dziennikarzy – niemal zemdlał na oczach światowych liderów. Jego twarz była blada, a mowa nieskładna.
W styczniu 2025 roku, podczas mianowania nowych ambasadorów, Łukaszenka znów odniósł się do spekulacji na temat własnego zdrowia:
„Wszyscy tylko czekają, aż prezydent zdechnie. Głos już nie ten, męczy się przy mówieniu. A ja wam mówię – nie doczekacie się!”.
Obserwatorzy zauważyli, że Łukaszenka praktycznie nie pracuje w środy, a jego „wyjazdy robocze” to często tylko wizyta w pobliskich wsiach w okolicach jego prywatnych posiadłości. Trzykrotnie odwiedził w tym roku m.in. rejony Szklowa, Orszy czy Smolewicz – wszystkie znajdują się blisko jego rezydencji w Aleksandrii i Ostraszyckim Gorodku.
W autorytarnym systemie, jaki stworzył, zdrowie lidera to nie tylko prywatna sprawa – to symbol ciągłości władzy, nieomylności i siły całego państwa. Jeśli Łukaszenka słabnie, słabnie też cała „struktura” władzy – zarówno cywilna, jak i wojskowo-bezpieczniacka. A tam, gdzie czuć słabość, zaczyna się walka o wpływy i potencjalny rozpad reżimu.
Dlatego – jak podkreślają niezależni komentatorzy – jego wypowiedzi są tak naprawdę sygnałem dla elit i urzędników: system trzyma się mocno, a każdy, kto w to zwątpi, zostanie zniszczony.
Dla przeciwników politycznych Łukaszenki, jego przekaz jest jasny:
„Nie liczcie na mój koniec, nie czekajcie na słabość – nie dostaniecie nawet złudzenia zmiany.”
To brutalne przypomnienie, że w systemie stworzonym przez Łukaszenkę nie ma miejsca na naturalne odejście, przejście w cień czy pokojowe przekazanie władzy. Nawet jeśli zdrowie szwankuje – reżim będzie udawał, że wszystko jest w porządku. A ostatnią rzeczą, jaką chce odebrać Białorusinom, jest właśnie nadzieja.
ba za udf.name
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!