Miejscowi uważali go za Świętego, a „nieznani sprawcy” próbowali dokonać zamachu na jego życie. Ks. Władysław Wanags przyczynił się do odrodzenia wiary katolickiej na Podolu, odbudowy kościoła rzymskokatolickiego oraz powstania seminarium duchownego i domu miłosierdziaw Gródku Podolskim. Dzięki jego wysiłkom na Podolu wybudowano 20 nowych i odnowiono 9 świątyń. Jego pamięć uczcili niedawno podolscy bibliotekarze w Gródku Podolskim.
„Chrońmy świątynie naszych dusz” – pod taką nazwą w pierwszej połowie kwietnia bibliotekarze z Gródka Podolskiego zorganizowali uroczystość poświęconą pamięci tego niezwykłego duchownego.
Ksiądz Wanags, choć był Łotyszem, przez 25 lat pracował na Ukrainie wśród Polaków. Był postacią niezwykle barwną. Zanim wstąpił do seminarium w Rydze, był artylerzystą – ukończył nawet szkołę podoficerską, a następnie zajmował się handlem: sprzedawał kapustę do Moskwy.
Urodził się w 1931 r. w Ładgali, niedaleko Agłony, najsłynniejszego sanktuarium maryjnego Łotwy. W dzieciństwie został poświęcony Bogu przez ojca, który chciał, aby choć jeden z jego synów został księdzem.
Po święceniach kapłańskich biskup skierował ks. Władysława na Ukrainę, do pracy wśród Polaków. KGB chciało wciągnąć go do współpracy. Nic z tych zamiarów nie wyszło. Ks. Wanags tak koniakiem spoił urzędnika, że potem w raporcie ten pisał o kapłanie: „szkody nie zrobi”.
W Gródku Podolskim, gdzie ks. Wanags zamieszkał, czynna była tylko mała kaplica na cmentarzu. W ciągu 9 miesięcy jego parafianie zbudowali ręcznie nowy kościół, pierwszy w czasach komunistycznych. Zaraz potem ks. Wanags po raz pierwszy wyjechał do Polski.
W następnych latach zbudował lub odzyskał i wyremontował 19 zagrabionych przez komunistów świątyń. W Jermolincach wszedł z wiernymi do nieczynnego od lat kościoła, gdzie zaczęli odmawiać różaniec. Po tygodniu miejscowe władze oficjalnie przekazały świątynię księdzu. W innej miejscowości w obwodzie chmielnickim wszedł do urzędu miasta z grupą wiernych i rozpoczął odmawianie tysiąca „Zdrowasiek”. Po pierwszych stu został wezwany do przełożonych, którym oznajmił, że modli się tu, bo kościół jest zamknięty. Następnego dnia odzyskał świątynię, z której komuniści sami wynosili portrety Marksa, Engelsa i Lenina. „Pan Bóg mnie prowadził, ja byłem tylko narzędziem” – mówił zawsze skromny ks. Wanags.
Przeżył próbę podpalenia kościoła, usiłowanie zabójstwa w zainscenizowanym wypadku samochodowym i przez otrucie, otrzymywał kary pieniężne za duszpasterzowanie w domach chorych i głoszenie kazań pod gołym niebem, dwukrotnie wygrał sprawy sądowe inicjowane przez władze. Jednemu z funkcjonariuszy, który ubolewał, że mimo wielu lat walki z księdzem nie udało się z nim wygrać, ks. Wanags odpowiedział: „Pan Bóg strzeże tego, kto Mu służy”. Po pewnym czasie przestano nawet wzywać kapłana do urzędów, zaczęto przyjeżdżać do niego.
Bez pozwolenia władz, częściowo dzięki funduszom zagranicznym, zaczął budowę Domu Miłosierdzia. W 1991 r. umieszczono w nim niższe, a następnie wyższe seminarium duchowne diecezji kamieniecko-podolskiej. W maju 2000 r. dzięki m. in. wydatnej pomocy Caritas Polska otwarto Dom Miłosierdzia w Gródku Podolskim dla 80 starszych osób. Będąc dyrektorem Domu ks. Wanags do końca nie ustawał w pracy. Zmarł w nocy z 10 na 11 listopada 2001 roku w otoczeniu najbliższych. Jego pogrzeb odbył się we wtorek 13 listopada w Gródku Podolskim.
Ks. Wanags był laureatem pierwszej edycji nagrody TOTUS przyznawanej przez Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia.
Kresy24.pl/credo.ru, wizyt.net, KAI
1 komentarz
Breslauer-Szóstka Edwarda
23 sierpnia 2014 o 12:06Jestem dumna, że urodziłam się w Gródku Podolskim
w 1934 r. jestem córką Bronisława i Rozalii Baranowski. Od 1945 r. mieszkam w Polsce w małej miejscowości Krupski Młyn woj. katowickie.