Aleksander Łukaszenka miał swoje pięć minut chwały i starczy? Koniec białoruskiego pośrednictwa w ukraińskich rozmowach pokojowych? Najwyraźniej do gry wchodzi grubszy zwierz, a to może oznaczać, że perspektywa doprowadzenia do pokoju na Ukrainie staje się realna. Putin skapituluje?
Prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew przybędzie do Kijowa 22 grudnia, aby przejąć pośredniczenie w rozmowach pokojowych w sprawie Donbasu – podają ukraińskie portale. Dotychczas rozmowy te toczyły się w Mińsku pod egidą prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Ich rezultatem była jednak bardziej poprawa PR samego Łukaszenki niż trwały pokój na Ukrainie.
Czyżby Moskwa uznała, że czas ukarać białoruskiego przywódcę za jego wojnę celną z Rosją oraz krytykowanie aneksji Krymu i pozbawić go prestiżowego patronatu nad pokojowymi negocjacjami? Nazarbajew jest wobec Putina równie lojalny jak Łukaszenka, chociaż poziom „miłości” obu tych satrapów do Rosji jest zawsze ściśle związany z bieżącymi korzyściami gospodarczymi. Kiedy Moskwa – jak obecnie – zaczyna mieć gospodarcze kłopoty „miłość” ta szybko gaśnie.
Nazarbajew wchodzi do ukraińskiej gry w mocnym stylu – media już zapowiedziały wysłanie przez Kazachstan w najbliższym czasie wielkiego konwoju humanitarnego na Ukrainę. Biorąc pod uwagę, że w przypadku rozmów w Mińsku nie udało się na razie ustalić nawet kolejnego ich terminu, może się okazać, że następna runda odbędzie się już nie na Białorusi, a właśnie w Kazachstanie.
Tymczasem po ostatnim krachu rosyjskiego rubla Rosja zaczyna najwyraźniej „mięknąć” w sprawie Ukrainy. Z Moskwy napływają zapewnienia, że w Donbasie Rosja nie powtórzy „krymskiego scenariusza” i w ogóle zdecydowanie popiera niepodzielność i suwerenność terytorialną Ukrainy. Rozmowy telefoniczne przywódców na linii Kijów – Moskwa – Berlin – Paryż odbywają się niemal non-stop, a nawet ze Stanów Zjednoczonych doleciał pomruk aprobaty dla rosyjskich ustępstw i wstępna wizja marchewki w postaci zniesienia zachodnich sankcji wobec Rosji.
W obecnym konflikcie z Moskwą czas gra zdecydowanie na korzyść Zachodu. Zimą duża ofensywa rosyjska na Ukrainie jest raczej niewykonalna, a Putinowi gospodarka zaczyna się sypać już nawet nie z dnia na dzień, a z godziny na godzinę. Bez kolejnych zachodnich zastrzyków finansowych rosyjskie imperium może więc długo nie pociągnąć.
Należy mieć tylko nadzieję, że Zachód po raz kolejny nie weźmie pokojowych obietnic Putina za dobrą monetę i zniesie sankcje dopiero wtedy kiedy separatyści złożą broń, zaś armia rosyjska na dobre zniknie nie tylko z Krymu i Donbasu, ale także z rejonu całej granicy z Ukrainą.
Kresy24.pl
1 komentarz
ltp
17 grudnia 2014 o 16:39I z Krymu