– Aleksander Łukaszenka 20 lat zwodził obietnicami Moskwę, jak wirtuoz grał na jej imperialistycznych kompleksach, i jak wilk bronił przed nią swojej władzy, a wraz z nią – suwerenności Białorusi. Relacje Aleksandra Grigoriewicza z Władimirem Putinem nie „zatrybiły” od samego początku, od pierwszego ich spotkania na szczycie WNP pod koniec 1999 roku – pisze rosyjski politolog Andriej Piontkowski na stronie internetowej radia Svaboda.
– Putin, wówczas jeszcze premier Federacji Rosyjskiej, grzecznie i spokojnie (tak jak niegdyś nauczono go w szkole KGB rozmawiania z podejrzanym), przypomniał prezydentowi Białorusi o niezapłaconych rachunkach za gaz, opiewających na setki milionów dolarów.
„Wielki Słowianin”, z wysokości swojego nieznośnie dużego wzrostu krzycząc odpowiadał na to, że chroni nasze zachodnie granice Świętego Przymierza przed inwazją hord NATO, wnosi tytaniczny wręcz wkład w ogólne bezpieczeństwo, który koszuje miliardy podłych dolarów amerykańskich, i wreszcie, że targowanie się w tej kwestii jest nie na miejscu. Z Putinem od dawna nikt w ten sposób nie rozmawiał, nie spodobało mu się to.
Nieprzyjemne przeczucie nawiedziło Wielkiego Słowianina. Przecież miło było, gdy dosłownie wszystko miał przy dziadku! (Putinie – red.). Raz w roku przyjeżdżał do Moskwy, podpisywał kolejną, nic nie znaczącą bumagę o jeszcze głębszej, ostatecznej integracji z Rosją, rozbijał w Granitowej komnacie wypity wcześniej kieliszek wódki i wyjeżdżał z pakietem preferencji ekonomicznych, wartych miliardy dolarów.
Będąc, jak większość niewykształconych dyktatorów XX wieku, domorosłym psychologiem, doskonale rozumiał wszystkie kompleksy i fantazje rosyjskiej „elity” politycznej – nostalgie za utraconą imperialną wielkością, potrzebę posiadania „młodszego brata”, lgnącego do majestatycznej ręki. Umiejętnie i drapieżnie wręcz to wykorzystywał, ale nigdy przez myśl mu nie przyszło, że kiedykolwiek zostanie zredukowany do roli gubernatora mińskiego czy sekretarza komitetu obwodowego.
W megalomańskim przeręblu, w którym od dziesięcioleci kąpały się rosyjskie „elity” polityczne, zjednoczenie z Białorusią jest Świętym Gralem, krokiem milowym w przezwyciężeniu „największej katastrofy geopolitycznej XX w.”. Pewnie tym samym, czym dla niemieckiej elity lat ’30 ubiegłego wieku był anschluss Austrii.
„Elita” w końcu nieśmiało zaczęła wypytywać: „No kiedy, kiedy Wy, Aleksandrze Grigoriewiczu, wreszcie wejdziecie w nas całym swoim jestestwem?”. Na co Wielki Słowianin z godnością odparł: „Białoruski oficer bierze pieniądze. Jeszcze jak bierze. Ale wyłącznie jako suwerenny i niezależny podmiot prawa międzynarodowego”.
Minęło kolejne 15 lat, a na przednoworocznej konferencji prasowej Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej w Moskwie, dwóch ostatnich dyktatorów Europy, spojrzało na siebie z nieskrywaną nienawiścią.
„Wychować sobie Łukaszenkę? – to się nie uda nikomu”, – odważnie rzucił, w obecności kilku innych postsowieckim czynowników Wielki Słowianin. Takie zniewagi, ani w „piterskim pałacu”, ani w bandyckim Petersburgu lat ’90, a ni na wyżynach rosyjskiej władzy, nigdy nie są wybaczane!
Najwyraźniej Łukaszenka skalkulował sobie wszystko. On bardzo poważnie traktuje zagrożenie dla własnego życia, jak i wyzwania dla niepodległości i suwerenności Białorusi. Za życia Łukaszenki anschlussu nie będzie. To akurat Kreml zrozumiał. Ale jeszcze nie zorientował się, że anschlussu nie będzie nigdy, i dlatego gotowi są pójść na jeszcze jedną imperilną awanturę.
Na Białorusi, przez ostatnie dwie dekady wzmocniła się tożsamość narodowa i państwowa. Nie było tego jeszcze w 1996 roku, kiedy Moskwa na swoje nieszczęście pomogła Łukaszence przeprowadzić zamach stanu i odsunąć od władzy starą nomenklaturę komunistyczną. Łukaszenka 20 lat kołował Moskę, jak wirtuoz grał na jej imperialnych kompleksach, i jak wilk bronił przed nią swojej władzy, a wraz z nią – suwerenności Białorusi.
Bratnia operacja 1 Frontu Białoruskiego w celu sunięcia Aleksandra Łukaszenki może stać się jeszcze bardziej spektatkularną operacją Rosji, niż na Krymie. Zagnani do kąta dyktatorzy często skłonni są działać według logiki szekspirowskiego bohatera.
Kresy24.pl za svaboda.org
13 komentarzy
ktoś tam
7 stycznia 2015 o 16:25Nie rozumiem w jaki sposób z tego artykułu ma wynikać teza jego tytułu, czyli że Moskwa już rozpoczęła usuwanie Łukaszenki. Jak na razie wynika z niego tyle, że dwaj dyktatorzy serdecznie się nienawidzą.
Kazimierz S
7 stycznia 2015 o 19:06Z artykułu wynika, że gdy padnie iskra między tymi dwoma „ostatni dyktatorzy Europy”, to my nie powinniśmy się oglądać na nikogo! Ani na Berlin, ani na Brukselę, ani na Waszyngton!! Tylko brać Grodno, zanim zrobią to Litvusy!! – bo są do tego zdolni, co naszym PO-wcom z Wawy nawet przez myśl nie przechodzi pewnie!
Ktostam
7 stycznia 2015 o 19:55Tia, traktorami wiadą i się skończy. Bądź chłopie poważny. A my nikogo atakować nie musimy, dziś granicę można usunąć, ale nigdy nie powinniśmy jej przesuwać. To się zawsze źle kończy. Jeśli już mamy włączać się do gry to na zasadzie sojuszu przeciw wielkim- a nie Z wielkimi, którzy potem i tak by nas wchłoneli. Trzeba patrzeć w dalszą przyszłość, a nie tylko na to co będzie za naszego życia.
Wacieńka
8 stycznia 2015 o 00:18Ty prowokatorze!
jankoS
7 stycznia 2015 o 19:15Chyba to kwestia czasu, tylko czekać jak Putin zajmie Białoruś, a wtedy ruskich mamy za miedzą, strach się bać. Wcale nie podoba mi się taki scenariusz. O POlskim Grodnie to raczej zapomnijmy, panowie…
eses
7 stycznia 2015 o 20:50A po co Putin ma zajmować Białoruś?
po 1) – ma tam swoje bazy
po 2) Rosja sprzedaje im ropę i gaz ( za USD)
po 3) Rosja kupuje (za ruble) żywność, nawozy, część produkcji (marna jakość)
po 4) na Białorusi jest od cholery emerytów i rencistów (sporo resortowych) których trzeba utrzymywać (problem zajętego Krymu i wschodu)
gość
7 stycznia 2015 o 21:47Putin niczego mnie zajmie a my nie mamy ochoty brać Grodna!jak chcesz Kazio to idź i umieraj za Grodno albo twoje dzieci wyślij na wojnę. Polska ma dużo swoich problemów nie do rozwiązania, jeszcze nam wojny brakuje?
wulgarny
8 stycznia 2015 o 09:21Jak nie będziesz chciał umierać za Grodno to ruscy dosięgną twoją rodzinę we własnej chałupie.
ert80
7 stycznia 2015 o 21:54Zostaje baćce zkumać się z Ukrainą i obejrzeć się na zachód w innym przypadku stracą suwerenność na rzecz cccp 2.0
grzech
8 stycznia 2015 o 07:53@ ert80
Jeśli się skuma z Ukrainą straci suwerenność jak i my – na rzecz Zachodu i będzie takim psem jak my, który szczeka w obronie swojego pana – Brukseli a potem jak na psa podwórzowego przystało dostaje kopa, no i dalej kocha swojego pana.
Rozwiązaniem jest wyjście Polski z Eurokołchozu i nawiązanie znowu stosunków z Białorusią i połączenie w jeden organizm jak dawniej było. My bylibyśmy Koroną a oni Wielkim Księstwem Litewskim (do którego historycznie się odwołują!). I bylibyśmy niepodlegli, i sami stanowili o swoim losie.
Tom
8 stycznia 2015 o 10:25Bo to jest tak> Przyszedł dobry kupiec do jeszcze lepszego kupca… Ciekawe kto kogo kupi?
tommi59
9 stycznia 2015 o 21:20Na Grodzienszczyznie mieszka 50% Polaków jesli Putin usunie Lukaszenke i wlaczy ja do Rosji to po co mu tyle polaków Grodno Lida Brzesc i tak dryfuja w kierunku Rzeczpospolitej powrót tych ziem jest bardziej prawdopodobny niz wszyscy mysla.Zwrócenie oddanie po niechybnym anszlusie tych ziem Polsce jest na reke Putinowi ( i nam tez ) abysmy inaczej spojrzeli na Rosje.Osobiscie chcialbym aby te ziemie do nas wrócily sa po prostu nasze jak komus ukradna auto to chce miec je znowu proste
tommi59
9 stycznia 2015 o 21:21Na Grodzienszczyznie mieszka 50% Polaków jesli Putin usunie Lukaszenke i wlaczy ja do Rosji to po co mu tyle polaków Grodno Lida Brzesc i tak dryfuja w kierunku Rzeczpospolitej powrót tych ziem jest bardziej prawdopodobny niz wszyscy mysla.Zwrócenie oddanie po niechybnym anszlusie tych ziem Polsce jest na reke Putinowi ( i nam tez ) abysmy inaczej spojrzeli na Rosje.Osobiscie chcialbym aby te ziemie do nas wrócily sa po prostu nasze jak komus ukradna auto czy pieniadze to chce miec je znowu proste