Młody Front wybrał nowego lidera organizacji. Został nim 29-letni Denis Urbanowicz, aktywny uczestnik akcji na Kuropatach.
Denis Urbanowicz jest jednym z najwytrwalszych obrońców Kuropat. Na akcje organizowane od maja br. pod restauracją „Pojedziemy, pojemy”, zbudowaną – według opozycji, na dołach śmierci, przychodzi codziennie. Kim jest?
„Po prezydenckich wyborach dostałem dwuletni wyrok. Za co? Ściągnąłem flagę wiszącą nad budynkiem, w którym odbywało się głosowanie. To było we wsi Karańszczyna (powiat łagojski), a na tablicy z napisem „wybory” dopisałem „za przejrzyste wybory”. W rezultacie dostałem za to 2 lata. Razem ze mną posadzili mojego młodszego brata, on kilka razy też przyjeżdżał na Kuropaty”, opowiada Denis.
Mężczyzna pół roku odsiedział w areszcie śledczym w Żodino, a resztę wyroku odbył na tzw „chemii” w Mińsku (miejsce odbywania kary typu otwartego, osadzeni wyprowadzani są pod eskortą milicji na 8 godzin do pracy). Jak powiedział, został zakwalifikowany jako osoba podatna na działania ekstremistyczne i destrukcyjne. Podczas procesu próbowano go wrobić w przygotowanie materiałów wybuchowych, badano go wariografem. Śledczy zastraszali go, że jeśli zdradzi mediom metody ich pracy, dostanie 6 lat więzienia. Ostatecznie skazano go na dwa lata za „znieważenie symboli państwowych”.
Po wyjściu na wolność Urbanowicz dołączył do partii Nikołaja Statkiewicza Narodnaja Hramada. „Wyszedłem 29 sierpnia 2017 roku, a 8 września byłem już na akcji z okazji Dnia Chwały Wojskowej (w rocznicę bitwy pod Orszą 1514 roku). Obecnie jest pod dozorem milicji.
Denis Urbanowicz mówi, że nieustannie odczuwa zainteresowanie służb swoją osobą.
„W noc sylwestrową 2017 zostałem zatrzymany w związku ze sprawą operacyjną, jakoby miałbym zamiar wywiesić biało-czerwono-białą flagę na głównej choince Łagojska, a także zatruwać studnie. Zostałem zamknięty na dwa dni i dostałem grzywnę za obrażanie policjantów”.
„Mam 29 lat, pochodzę ze wsi Michałkowicze, w powiecie łagojskim. Jestem krewnym Adama Warłygi (Jazep Gladkiego), założyciela pierwszej białoruskiej szkoły w powiecie borysowskim, autora „Białoruskiego Elementarza”. Mieszkałem w jego domu, wisiała nawet tabliczka informacyjna, ale podczas przeszukania w 2015 roku zdjęli ją. Adam Warłyga jest bratem ciotecznym mojego dziadka. Jego brat, Kazimierz Gładki, został rozstrzelony w Kuropatach”, powiedział nowy lider Młodego Frontu. Dodał, że miłość do białoruskiego język zaszczepił w nim ojciec.
„Uczyłem się w Mińskiej Szkole Zawodowej na spawacza. Teraz pracy znaleźć nie mogę. Nie mogę pracować w Mińsku, ponieważ jestem pod dozorem, a w powiecie łagojskim nikt mnie nie chce zatrudnić. Nawet naczelnik milicji w Łagojsku Dmitrij Miłoszewskij przy mnie zadzwonił do kołchozu, żeby mnie tam przyjęli. Powiedzieli, że Urbanowicza nie wezmą, bo miał wyrok. Wcześniej pracowałem w Motovelo, a także w estońskiej firmie. U nas w Łagojsku połowa ziemi należy do Kataru, a druga połowa do Iranu. Trudno jest znaleźć pracę”, mówi.
„Mój ojciec, Józef Józefowicz, ma 70 lat, jest „paźniakowcem”. (sympatyk polityka, Zianona Paźniaka, jednego z liderów białoruskiego ruchu narodowego od początku procesów demokratycznych na Białorusi w 1988 roku; założyciela antykomunistycznej i niepodległościowej partii Białoruski Front Ludowy (BNF); odkrywca masowych grobów ofiar NKWD w Kuropatach). Jest nas czworo dzieci w rodzinie. Ojciec wychował nas sam, był stróżem, ale mieliśmy gospodarstwo: świnie, dwie krowy, był koń. Nawet dziennikarze przyjeżdżali, kręcili materiał. Ojciec mnie wspiera, tylko boi się teraz, że oberwę po głowie w ciemnym zaułku. Gdyby był trochę młodszy, sam by tu przyjechał”, opowiada Denis.
Przypomnijmy, że restauracja „Pojedziemy, pojemy” powstała obok uroczyska, na którym w latach 1937-41 sowieci wymordowali setki tysięcy niewinnych ludzi.
Tymczasem tuż obok pod ziemią spoczywają w masowych grobach ofiary egzekucji dokonywanych przez NKWD. Ile ich jest? Tego dokładnie nie wie nikt. Według oficjalnych danych białoruskich – kilkadziesiąt do stu tysięcy, według niezależnych historyków, w tym Zenona Paźniaka – od 100 tys. do 250 tys. Profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje liczbę 250 tys., a brytyjski historyk Norman Davies twierdzi, że zamordowano tu nawet więcej niż ćwierć miliona osób, zarówno Polaków jak Białorusinów.
Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3872 Polaków z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 r. Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. Wśród ofiar najwięcej jest dawnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny. Na Kuropatach znaleziono przedmioty z napisami w języku polskim, medaliki Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej, obuwie z dawnymi polskimi znakami firmowymi.
W białoruskich podręcznikach szkolnych temat Kuropat jest całkowicie przemilczany.
Kresy24.pl/nn.by/ba
1 komentarz
józef III
17 grudnia 2018 o 13:13Łohojsk okolica znaczącej liczby mieszkających tu Polaków w przedwojennej BSRS. Urbanowicz to zapewne potomek tej społeczności ale „Biełarusam zrabiłsia”, „woś co da panie dabrudzieju”