We wtorek wieczorem, na Placu Prytyckiego w Mińsku zgromadziło się kilka tysięcy demonstrantów. Ludzie próbowali budować barykady ze śmietników i wszystkiego co mieli pod ręką. Podczas szturmu OMON-u, siły bezpieczeństwa użyły do rozpędzania gazu łzawiącego i granatów hukowych.
Kilka osób ucierpiało.
Ranny został kierowca autobusu №163, obok niego eksplodował granat. Wezwani zostali ratownicy medyczni.
Wkrótce potem pojawia się komunikat MSW;
„Podczas zamieszek w Mińsku przy Prospekcie Prytyckiego, tłum budował barykady blokujące ruch. Podczas konfrontacji z milicją, która przybyła aby odblokować plac, jeden z protestujących próbował rzucić niezidentyfikowany ładunek wybuchowy w kierunku organów ścigania. Wybuchł w jego dłoni, mężczyzna odniósł obrażenia, które przypłacił życiem”- poinformowało 10 sierpnia przed północą białoruskie MSZ w oficjalnym komunikacie.
„Nasza Niwa” twierdzi, że demonstranci byli wówczas „masowo ostrzeliwani” – wcześniej protestujacy na Prytyckiego wielokrotnie informowali o wybuchach granatów błyskowych i hukowych.
Biełsat informował, że wybuchy słychać było nawet po komunikacie MSW. Nie wiadomo, czy zabity to kierowca autobusu, czy chodzi o innego człowieka, oficjalnym komunikatom MSW wierzyć nie można.
ba na podst. svaboda. org
FOT: belsat.eu
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!