Teresa Czerwińska z d. Tumanowska to nowa minister w rządzie premiera Mateusza Morawieckiego. Wywodząca się z dawnych Inflant, czyli obecnego terytorium Łotwy urzędniczka będzie teraz odpowiedzialna za budżet naszego państwa.
Dziś rano w programie TVP.Info szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk pytany o zmiany w rządzie zapowiadał, że będzie ten dzień, będzie dla niektórych dniem historycznym.
Ministrem konstytucyjnym zostanie Polka z Kresów – mówił Michał Dworczyk. Tak też się stało.
Premier Morawiecki postanowił zrezygnować z bezpośredniego zawiadywania sprawami finansów państwowych i gospodarki i rozdzielić funkcję premiera, ministra rozwoju i finansów. Na to ostatnie stanowisko została powołana dotychczasowa wiceminister odpowiedzialna za budżet państwa – Teresa Czerwińska.
Teresa Czerwińska to dotychczasowa podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. Do resortu trafiła w połowie 2017 roku i zajmowała się sprawami budżetowymi. Jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego z dyscypliny finansów.
Czerwińska urodziła się 44 lata temu w Dyneburgu na Łotwie czyli dawnej stolicy Inflant Polskich (Łatgalii), drugim po Rydze największym łotewskim miastem oraz głównym ośrodkiem ludności polskiej na Łotwie.
Na początku 1920 roku podczas wojny polsko – bolszewickiej miasto zdobyły oddziały polskie dowodzone przez gen. Rydza – Śmigłego, jednak aby uniknąć spięć z przychylnie nastawioną Łotwą, po zajęciu Dyneburga przekazano go administracji łotewskiej.
Według danych z 2010 roku na Łotwie mieszka prawie 45 tys. Polaków stanowiących 2,2 proc. ludności kraju.
Kresy24.pl/AB
23 komentarzy
Dj
9 stycznia 2018 o 18:41Ta pani niestety urodziła się na terenach byłego Związku Sowieckiego. Obecnie może i jest to Łotwa, ale przez kilkanaście lat była poddana sowieckiej propagandzie. No i tata pani minister robi interesy na wschodzie. Potencjalny konflikt interesów.
józef III
10 stycznia 2018 o 13:33bzdurna złośliwość
józef III
24 lutego 2018 o 23:37taki osiołek
miroslaw tumanowski
11 września 2018 o 22:10ta pani nosi moje nazwisko, a moich dziadkow zabili bolszewicy w 1920 roku, bo byli kulakami… za 40 ha lasu, kuznie, oraz dom.ta pani nosi nazwisko mojej rodziny, i sie go nie wstydzi, nie musi byc bezimienna, np. DJ. to tyle
olek, usa
9 stycznia 2018 o 20:23przylaczyc Inflanty do RP .. uprzedzic kacapow ,,
Alexander
9 stycznia 2018 o 20:33Pierwszy apel do nowej Pani Minister : Wysupłać trochę pieniędzy na proponowany przez Polaków łotewskich pomnik Stefana Batorego w Dyneburgu. Byłby to piękny gest !
Łzy Matki
9 stycznia 2018 o 21:12Dj skąd takie twierdzenie?
A może po prostu kolega odpowiada za szczucie na tym portalu – jest w pracy ruskiej czy banderowskiej.
Paul_78
9 stycznia 2018 o 21:26Beznadziejne komentarze.
Dj
9 stycznia 2018 o 23:59@Łzy Matki:
„Tym bardziej, że z mojej wiedzy wynika, iż jej ojciec nadal prowadzi interesy biznesowe na Wschodzie i tam mieszka – dodaje.”
https://wiadomosci.wp.pl/kandydatka-pis-na-ministra-finansow-urodzila-sie-w-zsrr-nieznana-przeszlosc-teresy-czerwinskiej-6206479339403393a
Dominik
10 stycznia 2018 o 00:00Beznadziejne, bo…?
Alexander
10 stycznia 2018 o 10:13@Dj : Wszyscy Polacy, którzy urodzili się i wykształcili w czasach PRL również byli poddawani sowieckiej propagandzie. Dzisiaj zarówno Polska jak i Łotwa należą do NATO i UE.
Gdyby iść Twoim tokiem rozumowania, to Józef Piłsudski, urodzony jako poddany cara i wykształcony w rosyjskim gimnazjum, byłby później najgroźniejszym, bo najlepiej zakonspirowanym agentem Rosji, zarówno „białej” jak „czerwonej”. W rzeczywistości nie cierpiał jednej i drugiej.
Kresowiak
13 stycznia 2018 o 16:44Alex, ale jakiej propagandzie?
A Ty?
A Polacy w Polsce?
Głupoty!
Dj
10 stycznia 2018 o 11:24@Alexander: To jest bzdura co piszesz. ZSRR było państwem totalitarnych i propaganda była straszliwa. Dotyczyła każdego elementu życia, od narodzin po śmierć. Carat to przy Związku Sowieckim pikuś. Nie było problemu z dostępem do literatury zagranicznej i z wyjazdami. A Piłsudski na zsyłce mógł nawet polować dla rozrywki, natomiast Stalin oraz Lenin chadzali na wycieczki i raczyli się winkiem na wieczorkach zapoznawczych. To teraz zestaw sobie to z Gułagiem i zobaczysz, że sowieckie metody były bardziej brutalne i tym samym skuteczne.
Alexander
10 stycznia 2018 o 15:18@Dj : Pomimo, iż ZSRR był państwem totalitarnym to jego obywatelami byli tacy ludzie jak Sołżenicyn, Sacharow, Bukowski, Brodzki i wielu, wielu innych. Miejsca nie starczyłoby, aby wymienić wszystkich sowieckich dysydentów, wśród nich byłych łagierników. Ludzie ci jakoś nie przesiąknęli propagandą sowiecką, a wręcz odwrotnie.
To, że metody sowieckie były dużo bardziej brutalne niż carskie, nie świadczy jeszcze o tym, że za caratu nie tłamszono wolności i nie rusyfikowano ludności nierosyjskiej. W gimnazjum wileńskim, do którego uczęszczał Piłsudski, uczniom nie wolno było powiedzieć ani słowa po polsku, nawet w przerwach na korytarzu, gdyż groziły za to surowe kary pedagogiczne. W mieście Wilnie natomiast aż do czasów rewolucji 1905 roku spotykano w wielu miejscach publicznych napisy : ” Sobakom i Polakom wchod zapreszczon”.
I teraz różnie bywało jeśli chodzi o reakcje ludzi poddawanych takiej presji. Dzierżyński, który nieco później uczył się w tym samym gimnazjum, mentalnie zrusyfikował się całkowicie. Został politykiem rosyjsko-sowieckim. Josif Dżugaszwili w Gruzji również doszedł do wniosku, że jego mała ojczyzna musi być częścią wielkiej Rosji ( ZSRR), a on sam Rosjaninem.
Tymczasem Piłsudski nie poddał się nigdy rusyfikacyjnej presji.
KAZIUK
15 stycznia 2018 o 01:21Z daje się, że Sacharow po powrocie do ZSRR w pełni popierał imperialistyczne poczynania ZSRR /Rosji/.
Dj
10 stycznia 2018 o 17:22Ale większość poddała się indoktrynacji, wystarczy popatrzeć na obecny wskaźnik poparcia kagiebeisty Putina. Z sentymentem wspominają też Stalina. Nawet więcej, jest dla większości Ruskich największym bohaterem pod słońcem. To jest właśnie skuteczna propaganda, uważają tak pomimo eksterminacji ich rodzin i znajomych.
A tacy jak Sacharow i inni zawsze się znajdą. Ale niepokorni względem władzy i niezależni w myśleniu to niestety mniejszość. Poza tym większość z nich należała do partii i też w jakiś sposób wierzyła w system. Dopiero dużo później przyszło otrzeźwienie.
I zmierzając do meritum – propaganda może tak ukształtować człowieka, że będzie powielał niektóre mechanizmy zupełnie nieświadomie w póžniejszym czasie. Dlatego nie powinno się brać kogoś urodzonego i wychowanego w totalitaryzmie, zwľaszcza na tak ważne stanowisko, jak minister finansów lub szkolnictwa.
Uciekinierzy z Korei N nawet kilkadziesiăt lat po ucieczce, na widok filmów propagandowych z Kimem rozpaczają i czują autentyczny ból, jakby stracili kogoś im bliskiego. A to o czymś mówi.
Alexander
10 stycznia 2018 o 22:53W dalszym ciągu podtrzymuję pogląd, że urodzenie w totalitaryzmie o niczym jeszcze nie świadczy. W PRL również panował totalitaryzm tyle, że łagodniejszy od sowieckiego. Za dobrze pamiętam te czasy z autopsji bym mógł zmienić zdanie na ten temat. W NRD było podobnie, a tam urodziła się, wzrastała i uczyła Angela Merkel, skądinąd aktywna działaczka enerdowskiego Komsomołu, czego nikt ( lub prawie nikt) jej nie wypomina uznając, że jest typowym człowiekiem Zachodu.
Rosjanie w większości rzeczywiście popierają Putina. Popierają jednak nie dlatego, że był oficerem KGB, ale przede wszystkim dlatego, że pragnie odbudować Rosję jako supermocarstwo. To jest dla nich o wiele ważniejsze niż martwy dzisiaj marksizm-leninizm. Stalina postrzegają jako wielkiego budowniczego wielkomocarstwowej, zwycięskiej Rosji, okresowo przemianowanej na ZSRR.
Dotyczy to jednak przede wszystkim etnicznych Rosjan. Inaczej sprawy się mają w przypadku Polaków z Kresów, a także Bałtów. Przecież cała polityczna elita państw bałtyckich (z niewielkimi wyjątkami) to ludzie wychowani i wykształceni jeszcze w ZSRR. Czy taka Dalia Grybauskaite, długoletnia członkini KPZR, prowadzi dzisiaj prorosyjską politykę ? A czy politykiem prorosyjskim jest Vytautas Landsbergis ? Gdyby elity państw bałtyckich były prorosyjskie, kraje te funkcjonowałyby podobnie jak dzisiejsza Białoruś. Tak jednak nie jest.
I ostatnia uwaga : Pani minister Czerwińska urodziła się w roku 1974, a więc za „późnego” Breżniewa. Gdy rozpadł się ZSRR nie była jeszcze pełnoletnia. Za jej czasów reżym sowiecki już dogorywał. Nacisk ideologiczny malał z roku na rok, a doktryna komunistyczna stawała się martwą literą. To nie były czasy stalinowskie.
Alexander
10 stycznia 2018 o 23:17Drobne sprostowanie : Angela Merkel urodziła się w Hamburgu, ale jej rodzice przenieśli się do NRD, gdy miała kilka miesięcy. Decyzja ojca, skądinąd ewangelickiego pastora, aby przenieść się z RFN do NRD, już sama w sobie świadczy w jakim duchu wychowywano małą Angelę. Dzisiejsza kanclerz nawet doktorat obroniła jeszcze w NRD.
Pani Czerwińska natomiast studia wyższe ukończyła w Polsce w roku 1997 ( a zatem studiowała już w okresie III RP), doktorat i habilitację również w nowej Polsce.
A teraz porównaj, drogi Dj, jej życiorys z życiorysem najbardziej znanego ministra finansów III RP, a mianowicie Leszka Balcerowicza. Był on, w przeciwieństwie do Czerwińskiej, nie tylko długoletnim członkiem partii komunistycznej, ale na dodatek kadrowym aparatczykiem KC PZPR zatrudnionym w Instytucie Marksizmu – Leninizmu.
Kto z tej dwójki bardziej nasiąkł propagandą komunistyczną ?
Dj
11 stycznia 2018 o 14:22Niestety Polacy na Kresach w przeważającej większości są skrajnie proputinowscy. A to ze względów na to, że oglądają rosyjską TV, a ona jest propagandową tubą Kremla. Dlatego jest o wiele większe zagrożenie trafienia na osobnika, który będzie dbał o interes Rosji.
Wszystkich tych których wymieniłeś, nie można wrzucać do jednego worka. Taka Merkel jest oczywiście jawnie prorosyjska. I nie jest to dobra rzecz, bo rozbija solidarność europejską (np. energetyka) i uzależnia Niemcy od gazu tylko z jednego źródła. Czyli działa na niekorzyść swoich sojuszników i swojego kraju. To akurat podałeś jasny przykład, jak człowieka naznacza wcześniejsze życie.
Pani Czerwińska wychowała się w specyficznym środowisku, w kraju z olbrzymią społecznością rosyjskojęzyczną. Wiele zapewne łączy ją z osobami tam mieszkającymi jeśli chodzi o kontakty towarzysko-biznesowe. A to już całkiem blisko do potencjalnego werbunku lub inwigilacji poprzez znajomych.
Nasze służby są o wiele mniej skuteczne, gdy mają sprawdzać kogoś w kraju. O wiele trudniej prześwietlić kogoś mieszkającego za granicą. I ten ktoś będzie miał też prostsze zadanie, żeby się wytłumaczyć z kontaktów z tamtymi osobami. To jest naprawdę groźne.
peter
15 stycznia 2018 o 00:53Zgadzam sie z toba po co niepotrzebne ryzyko
Mamy tu np Cassabica czy cos podobnego nasiakl czerwona propaganda za mlodu i juz nic jego milosci do kremla nie zmieni
Kresowiak
13 stycznia 2018 o 16:41Łotwa, to nie są Kresy!
józef III
24 lutego 2018 o 23:41ale Łataglia, tak (podobnie jak Mińszczyzna)
miroslaw tumanowski
11 września 2018 o 22:19ta pani nosi moje nazwisko, tak sie nazywali moi dziadkowie, ktorych bolszewicy w 1920 roku rozstrzelali w okolicach braslawia. za 40 ha lasu, kuznie i dom.A ci panowie, ktorzy tworza takie piekne elaboraty, pozmieniane maja nazwiska po kilka razy. ta pani i ja swojego nazwiska sie nie wstydze.acha … ta miejscowosc, gdzie wspaniala armia radziecka niosla na bagnetach nam wolnosc, mordujac, gwalcac wszystko po drodze, nazywa sie likucie. i to tyle.drodzy panowie. Miroslaw Tumanowski