Minęło 6 dni, odkąd międzynarodowa grupa dziennikarzy śledczych opublikowała wewnętrzny dokument Kremla, opisujący stopniową aneksję Białorusi przez Rosję, do 2030 roku. Tymczasem władze Białorusi, milczały przez niemal tydzień jak zaklęte.
Dokument, do którego dotarli dziennikarze pt. „Strategiczne cele Federacji Rosyjskiej na Białorusi”, jest datowany na czerwiec 2021 roku zawiera 17 stron. Wymienia plany Rosji wobec Białorusi etapami, m.in. w sferze wojskowej, energetycznej i edukacyjnej, handlowej i społecznej. Są one podzielone na trzy kategorie – krótkoterminowe (do 2022 roku), średnioterminowe (do 2025 roku) i długoterminowe (2030 rok).
Ale Białorusini na jakąkolwiek reakcję władz musieli czekać aż do 25 lutego.
Wreszcie w sobotę głos zabrał Aleksander Łukaszenka. W swoim stylu próbował sprawę obrócic w żart, zaprzeczył, próbował szydzić i ironizować. Stwierdzil, że to bzdury i fałszywka, aż w końcu przyznał, że taki dokument mógł powstać trzy lata temu, „kiedy dyskutowano o tworzeniu map integracyjnych, a teraz programów związkowych”, swoją drogą – wprowadzanych obecnie w życie.
„Czy mamy własną strategię? Mamy. Czy Rosja (główna potęga nuklearna) ma własną strategię? Ma. Rosja ma też własną strategię w stosunku do Białorusi – żyć, tak jak z braćmi, w pokoju i przyjaźni. 100%. Jestem w pełni zaangażowany w ten „kocioł” i w nim uczestniczę” – cytuje Łukaszenkę jego służba prasowa.
Łukaszenka próbował umniejszać znaczenie porozumień z Federacją Rosyjską żartując, że na Białorusi były już różne teorie, nawet takie, że „Białoruś anektuje Rosję”. W końcu przyznał, że „dokument jest stary”, a ogłoszono go właśnir teraz „w celu wstrząśnięcia i zdestabilizowania Białorusi w przededniu ważnego roku wyborczego 2024”.
„Oni chcą nas znowu posiekać. Dlatego pojawił się ten temat. Nie ma w nim nic żywego. Znacie moje stanowisko, jest niezmienne: jesteśmy niepodległym suwerennym państwem” – powiedział Aleksander Łukaszenka. I dalej, mówi naiwnie „prezydent Rosji wszystkie te kwestie rozumie w ten sam sposób”. No chyba raczej nie!
oprac. ba
2 komentarzy
maksymilian
26 lutego 2023 o 11:09„Jestem w pełni zaangażowany w ten „kocioł” i w nim uczestniczę”” Na prawdziwą reakcję będzie trzeba czekać do momentu, aż Rosjanie zaczną podrzewać wodę w tym kotle.
oszczep
27 lutego 2023 o 08:58Może to się nie spodobać co napiszę. Jednak spróbuję wejść w sposób widzenia prezydenta czy według innych dyktatora A. Łukaszenki. Na wschodzie Białoruś ma duże krwawe i drapieżne państwo jakim jest Rosja. Na zachodzie UE kierowana przez Niemców, którzy po cichu współpracowali i pewnie dalej potajemnie współpracują czy marzą o powrocie do współpracy z Rosją i wypchnięciu USA z Europy. Zasoby do obrony Ukrainy przez Rosją zapewnia głównie USA natomiast zwornikiem obrony przed agresją rosyjską na Ukrainie jest Polska. Bez zwornika mogłoby być różnie. Załóżmy że A. Łukaszenko kalkuluje zorientowanie się na lokalną siłę i rozważa Polskę. No i tu jest problem. A. Łukaszenko wie że przegrana obecnej koalicji rządzącej w Polsce i wygrana najpewniej skorumpowanej w jakiejś części przez Niemców polskiej opozycji może postawić pod znakiem zapytania przyszłość zwornika. Zatem A. Łukaszenko znalazły się ponownie pomiędzy krwawą Rosją i Niemcami. Niezależnie od powyższej analizy uważam że pozwolenie na sprowadzenie na Białoruś 200 tyś. żołnierzy rosyjskich (o ile to prawda) stawia A.Łukaszenkę w szeregu zdrajców.