Dlaczego otwarciu dużych sklepów w Mińsku towarzyszą zwykle tak olbrzymie emocje? Skąd to podekscytowanie, skoro sprzedający nie oferuje klientom żadnych dodatkowych bonusów?
Co sprawia, że od wczesnych godzin porannych, tłumy ludzi gromadzą się przed nowo otwieranymi supermarketami, a później przepychając się łokciami uczestniczą w walce o pierwszeństwo do koszyka. Czyżby brakowało towarów? Nie! A może obietnica zakupów po promocyjnych cenach? Nie! O co więc chodzi, cóż to za osobliwość społeczna skłania ludzi by czekali godzinami w marznącym deszczu?
– Mam nadzieję, że już pierwszego dnia nie wyłamią drzwi wejściowych, — mówi starsza pani, która 7 marca stanęła w tłumie oczekujących na wejście do nowego uniwersamu sieci Vitalyur w mińskiej dzielnicy Malinowka.
– No właśnie, a potem napiszą w Internecie: stado głodnych, — dodaje nieco młodsza kobieta.
W chwili, gdy ochrona sklepu otwiera drzwi od wewnątrz, tłum zaczyna napierać. O ile z boku sytuacja wygląda na w miarę spokojną, to już obok drzwi rozpoczyna się prawdziwy szturm.
Po wejściu do środka, sprawiający wrażenie chaotycznego, tłum klientów zaczyna eksplorować nieznany sobie dotąd teren.
Obok lodówki z mrożonkami reporter tut.by spotyka ekonomistkę Marinę, która twierdzi, że w kolejce stała chwilę, ale gdyby przyszło jej czekać dłużej, na pewno wycofałaby się. Na pytanie; skąd takie tłumy przed sklepem, kobieta tłumaczy;
-To jest Białoruś. Wszyscy na coś czekają, mają nadzieję że z okazji otwarcia sklepu coś się wydarzy, bo taka jest mentalność naszych ludzi. Ci, którzy liczyli na jakąś darmochę, rozczarowali się. Ona sama twierdzi, że niczego dziś nie oczekiwała, po prostu musiała zrobić zakupy.
– To nasze sowieckie przyzwyczajenie, zajmować kolejkę z samego rana. A jak w czasach radzieckich trzeba było stać w kolejkach od 4 rano – mówi inna klientka reporterowi tut.by, wyjaśniając osobliwość sytuacji.
Wychodzący ze sklepu rzucają w tłum: „Ludzie, tam niczego szczególnego nie ma. Towar taki sam jak w innych sklepach”. Ale nikt nie zamierza się wycofywać.
Dyrektor sieci handlowej Vitalyur Witalij Jatsuk wyjaśnia to ogromne zainteresowanie mińszczan kilkoma czynnikami. Po pierwsze, przed świętem kobiet handel nabiera obrotów, a więc tłumy obserwujemy 7 marca we wszystkich sklepach. Po drugie, większość klientów, to ludzie starsi, emeryci, którzy są przyzwyczajeni do wczesnego wstawania. A po trzecie sklep powstał na miejscu ulubionego przez okolicznych mieszkańców sklepu sieci „Almi”, więc ludzie przyszli po prostu popatrzeć na zmiany.
Tymczasem mijają godziny, tłum przed sklepem jest mniejszy niż w godzinach porannych, ale efekt nowości nadal przyciąga ludzi, którzy chętnie ustawiają się w ogonku.
Kresy24.pl za tut.by
5 komentarzy
Tilc
8 marca 2016 o 15:44w mojej okolicy mają otworzyć stokrotkę pewnie będzie to samo 🙁
gość
8 marca 2016 o 19:41jak w misiu gimbusy nie znają
-przepraszam za czym ta kolejka
-do ostatniej paróweczki proszę pani
-eee to już dla mnie nie starczy:)
Lm
8 marca 2016 o 19:49Same mochery.
Stanislavus
13 marca 2016 o 00:11Kapelusz nie każdemu pasuje -czapka też.
turysta
9 marca 2016 o 08:14a u nas po karpia w lidlu jakie wyscigi, a na otwarcie biedoty to inaczej.