
Collage: media społecznościowe
W Moskwie wściekłość, w Kijowie radość.
Niemiecki deputowany Johann Wadephul z CDU nie należał dotychczas do tych polityków, którzy często pojawiają się na pierwszych stronach światowych mediów. Ale wkrótce to się zmieni – to właśnie on zostanie ministrem spraw zagranicznych w rządzie Friedricha Merza. Nowy niemiecki kanclerz właśnie to zapowiedział.
To fatalna wiadomość dla Rosji. W swoim środowisku Wadephul jest bowiem znany jako najbardziej zagorzały w Niemczech zwolennik pomocy wojskowej dla Ukrainy, a Rosję jednoznacznie i otwarcie nazywa wrogiem nie tylko Niemiec, ale całej Europy.
W całym niemieckim środowisku politycznym nie da się znaleźć człowieka o bardziej pro-ukraińskim nastawieniu – ocenia publicysta Iwan Jakowina. Tak więc dla władz w Kijowie nominacja Wadephula to wiadomość najlepsza z możliwych, dla Putina – trudno o gorszą.
W szczególności nowy szef MSZ zdecydowanie domaga się wysłania Ukrainie niemieckich rakiet burzących Taurus, którymi mogłaby ona zniszczyć Most Kerczeński na Krym i inne strategiczne obiekty rosyjskie.
Kanclerz Merz sam zapowiedział wprawdzie, że je przekaże, ale gdyby z tym zwlekał to jest absolutnie pewne, że Wadephul będzie mu wiercił dziurę w brzuchu w tej sprawie na każdym kolejnym posiedzeniu rządu i zapewne nie tylko w tej.
Przypomnijmy, że w Bundestagu Johann Wadephul zasiadał w komisjach spraw zagranicznych, polityki bezpieczeństwa i obrony. Jest uważany za twardego realistę, polityka niezwykle rzeczowego i doświadczonego. Mówi zwykle krótko i nie lubi czczej gadaniny. Towarzyszył Friedrichowi Merzowi w licznych podróżach zagranicznych.
Zobacz także: “Sam Bóg każe nam uderzyć 9 maja w Plac Czerwony!”
KAS
1 komentarz
Tim
1 maja 2025 o 11:48Wadephul ma guzik do powiedzenia i to całe szczęście. Nowy rząd składa się z koalicji z CDU/CSU i SPD. SPD zdecydowanie odmawia przekazanie tej najbardziej tajnej i strategicznej broni. Na pewno nie dadzą Ukraińcom kodów do tych rakiet, żeby programować cele. Musieli by to zrobić sami. A to oznacza bezpośrednie zaangażowanie się w wojnę. Tak więc Ukraińcy niech się nie cieszą za wcześnie. Jeżeli jakikolwiek cel byłby trafiony tymi rakietami w Rosji, to oznacza to wojnę dla całej UE. A przez głupią decyzję Niemiec ucierpi w pierwszej kolejności jak zwykle Polska i kraje bałtyckie.